Farmaceuci nie powinni być sprzedawcami leków, lecz opiekunami pacjentów. Na tym powinni przede wszystkim zarabiać. Jednak zdaniem samych aptekarzy państwo zamiast pomagać, zwalcza najlepiej działające placówki
ikona lupy />
Aptekom ciężko, ale jest ich dużo / Dziennik Gazeta Prawna
Na zlecenie Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET i Konfederacji Lewiatan powstał raport, który identyfikuje kluczowe problemy polskich przedsiębiorców na rynku aptecznym. Głównym z nich jest to, że w Polsce nadal apteka jest przede wszystkim sklepem z lekami. A to – jak przekonuje choćby Marcin Piskorski, prezes PharmaNET – całkowity anachronizm.
Recepta u farmaceuty
– W Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii farmaceuta jest osobą, która wespół z lekarzem sprawuje opiekę nad pacjentem. I widać tego efekty – wskazuje Piskorski.
Jak tłumaczy, nie ma powodu, aby przewlekle chorzy pacjenci, np. diabetycy, czekali w kolejkach do lekarza specjalisty, skoro zgodnie z jego zaleceniami dalszą codzienną opiekę, w tym także wystawianie recept, mogliby wziąć na siebie farmaceuci.
Są oni jednak, w ocenie związku aptekarskiego, zupełnie pomijani przy kolejnych działaniach rządu.
„Jako przykład można wskazać zmiany legislacyjne wprowadzone w ramach pakietu kolejkowego. Nie uwzględniają one sytuacji, w których pacjentom mógłby pomóc farmaceuta, odciążając tym samym placówki szpitalne” – czytamy w raporcie przygotowanym dla związku przez kancelarię Tomasik Jaworski.
Jego autorzy wskazują na niekonsekwencję prawodawcy: podstawową opiekę, choćby w zakresie wystawiania recept, mają sprawować położne, podczas gdy bez wątpienia nie są lepiej od aptekarzy przygotowane do tej roli.
– Inny przykład deprecjonowania roli farmaceutów dało się dostrzec przy wprowadzaniu głośnego rządowego projektu – karty dużej rodziny. Ludzie otrzymują zniżki do operetki czy jubilera, a nie pozwolono, aby mniej płacili za leki – komentuje Marcin Piskorski.
Decyzję o niedopuszczeniu aptek do programu uzasadniono tym, że te biorące w nim udział de facto by się reklamowały. A reklama placówek jest zabroniona na podstawie art. 94a ustawy – Prawo farmaceutyczne (t.j. Dz.U. z 2008 r. nr 45, poz. 271 ze zm.). Z przepisem tym wiąże się zresztą wiele wątpliwości. Od lat toczą się np. dyskusje, czy wykonywanie pomiarów ciśnienia w aptece jest formą niedozwolonej reklamy. Naczelny Sąd Administracyjny uznał w zeszłym tygodniu, że co prawda samo wystawienie ciśnieniomierza reklamą jeszcze nie jest, ale zachęcanie klientów do korzystania z niego – już tak (sygn. II GSK 907/14).
Drugie dno
– Mamy problem z tym, że farmaceuci coraz częściej są postrzegani jako sprzedawcy, a apteki stają się sklepami z lekami – przyznaje poseł PO Rajmund Miller.
Czy to oznacza, że propozycja PharmaNET powinna zostać rozważona? Zdaniem posła Millera – nie.
– Dostrzegam w niej drugie dno – wskazuje parlamentarzysta.
Jego zdaniem rozwój programów opieki farmaceutycznej opartych na możliwości wystawiania recept, zezwolenie na udział aptek w programie karta dużej rodziny czy sformalizowanych pakietów opieki medycznej w praktyce doprowadziłby do umocnienia pozycji sieci aptecznych. Lokalni farmaceuci, niedysponujący wysokim bud- żetem, zostaliby zepchnięci na margines. Stałoby się tak między innymi dlatego, że PharmaNET nie chce brać na siebie dodatkowych obowiązków nieodpłatnie. Postulat jest taki, że tam, gdzie farmaceuci mogliby wyręczyć lekarzy, tam też środki zostałyby przekierowane do aptek zapewniających opiekę farmaceutyczną. Dzięki temu – zdaniem PharmaNET – polscy przedsiębiorcy zaczną funkcjonować podobnie do zachodnich, u których sprzedaż produktów leczniczych jest niewielką częścią przychodów, a gros stanowią środki wypłacone na sprawowanie opieki nad pacjentami.
– Niektórzy mają interes w tym, aby za kilka lat w Polsce pozostały 2–3 wielkie sieci posiadające 90 proc. udziałów w rynku. Problem polega na tym, że gdyby to nastąpiło, ci przedsiębiorcy byliby w stanie nawet szantażować rząd – wskazuje Rajmund Miller i zastanawia się, co mogłoby zrobić państwo, gdyby sieć posiadająca ponad połowę udziałów w rynku postawiła warunek: „albo coś dostaniemy, albo zamykamy wszystkie nasze placówki w Polsce”.
– Nie zmieniajmy więc przepisów tak radykalnie, lecz zacznijmy je lepiej stosować. Dla przykładu: zabranianie zachęcania do mierzenia ciśnienia to absurd. I z tym walczmy – konkluduje Rajmund Miller.