To, co się dzieje od początku roku 2022 na rynku energii, zdecydowanie można nazwać sytuacją kryzysową.
Wydatki na energię w krajach OECD sięgnęły w zeszłym roku 17,7 proc. PKB (w 2021 r. było 9,9 proc.) – taki poziom wcześniej obserwowaliśmy w czasie kryzysu naftowego na początku lat 80. XX w. – 17,8 proc. PKB w roku 1981. Bezpośrednią przyczyną gwałtownego wzrostu kosztów energii była agresja Rosji na Ukrainę i sankcje gospodarcze, które zostały nałożone na Rosję, będącą bardzo dużym dostawcą surowców energetycznych – ropy, gazu ziemnego i węgla. Należy jednak także wskazać wiele uwarunkowań, które sprawiły, że kryzys energetyczny miał i wciąż ma tak duży wymiar.
Uwidoczniły się znaczące różnice pomiędzy krajami europejskimi w zakresie przygotowania do sytuacji odcięcia od rosyjskich węglowodorów – w szczególności dwa duże kraje przemysłowe, czyli Niemcy i Włochy, okazały się gorzej przygotowane do zaopatrzenia z kierunków alternatywnych niż kraje zachodniej i centralnej Europy. Stan techniczny i poziom rozwoju linii przesyłowych, magazynów gazu, nafto- i gazoportów itd. okazały się niewystarczające do działania w obliczu zasadniczej zmiany układu geopolitycznego. W publicystyce ekonomicznej powstało nawet określenie „zemsta starej gospodarki” – w ostatnich latach inwestorzy lokowali środki głównie w branże nowych technologii, określanych jako „nowa gospodarka”, a tradycyjne obszary, jak energetyka, pozostawały przez lata niedofinansowane, czego efekty dzisiaj boleśnie odczuwamy i próbujemy nadrobić stracony czas.
Problemy w wielu wymiarach
Znajdujący się w procesie przebudowy paradygmat europejskiego systemu energetycznego – od źródeł kopalnych po energetykę odnawialną – znalazł się w pułapce. Wyjątkowo suche i mało wietrzne okresy ograniczyły produkcję energii z tych źródeł, podczas gdy brak wielkoskalowych sposobów magazynowania energii uniemożliwił równoważenie produkcji i konsumpcji na większą skalę, a tradycyjne źródła znajdowały się albo w relatywnie gorszym stanie technicznym, jak np. energetyka jądrowa we Francji, albo były likwidowane, jak źródła węglowe i gazowe we Francji, w Holandii czy w Niemczech.
Polityka klimatyczna UE, głównie w zakresie systemu handlu prawami do emisji CO2, ma swoje ważne cele, ale w krótkim okresie jest podatna na spekulacje i może prowadzić do destabilizacji rynku energii.
Na tym tle Polska wyróżnia się bardzo pozytywnie poprzez konsekwentną dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w gaz. Dzięki Baltic Pipe i terminalowi LNG w Świnoujściu jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby naszej gospodarki w gaz bez uciekania się do surowca rosyjskiego, co stało się również podstawą obowiązującej Polityki energetycznej Polski do 2040 r.
Podział pomiędzy krajami globalnej Północy i globalnego Południa nabrał większej intensywności w sytuacji, w której Europa, gwałtownie poszukując alternatywnych dostaw gazu LNG, przejęła część dostaw przeznaczonych dla krajów rozwijających się, co doprowadziło do szoków cenowych, a nawet przerw w dostawach, jak miało to miejsce w Bangladeszu i Pakistanie.
Proces wychodzenia gospodarki z pandemicznej recesji nałożył się na szok energetyczny spowodowany wojną, co zaskoczyło wiele rządów – najlepszym przykładem jest tu Francja, której duża część elektrowni jądrowych jest wciąż w remoncie rozpoczętym w czasie pandemii, kiedy zapotrzebowanie na energię było niższe.
Zawirowania na rynkach energii to nie tylko problemy jednej branży gospodarki. Po pierwsze, wybuch inflacji, jakiego doświadczamy od początku roku 2022 w większości krajów świata, w dużej mierze jest skutkiem rosnących cen energii – różnice w stopach inflacji w krajach strefy euro prawie w całości wynikają z dynamiki cen energii dla gospodarstw domowych, co jest pochodną różnych narodowych polityk w tym zakresie. Po drugie, całe strategiczne modele biznesowe wymagają rewizji, jak np. w Niemczech, gdzie przemysł bazował na taniej energii z Rosji. Po trzecie, nie można zapominać o wyzwaniach klimatycznych – wytwarzanie, dystrybucja i zużycie energii to kluczowe obszary dla realizacji celów klimatycznych, dla których poziomy emisji gazów cieplarnianych są podstawowym instrumentem oddziaływania. Po czwarte wreszcie, przyjęcie przez Stany Zjednoczone przełomowego aktu prawnego wspierającego potężnymi subwencjami powstanie zielonych branż przemysłowych w tym kraju wprowadziło ryzyko zaburzenia konkurencji w obszarze wspólnoty atlantyckiej, co wymusiło na Unii Europejskiej podjęcie refleksji o porównywanych środkach wspierających miejsca pracy i konkurencyjność.
Nie brakuje czynników ryzyka
Chociaż wyzwania geopolityczne, techniczne i ekonomiczne są bardzo poważne, to warto zauważyć, że są powody do podejścia do tego kryzysu jako do szansy.
Wojna w Ukrainie nie tylko wymusiła zmianę kierunków importu surowców, lecz także przyczyniła się do dywersyfikacji dostaw i rozbudowy infrastruktury, co zwiększy odporność na szoki w przyszłości. Jeżeli doprowadzi to do trwałej zmiany paradygmatu energetycznego niemieckiej i włoskiej gospodarki poprzez uniezależnienie się od rosyjskich węglowodorów, ta zmiana przyniesie szanse na geopolityczny przewrót kopernikański dla naszego regionu.
Miniona zima pokazała, że poszczególne kraje i ugrupowania, takie jak UE, potrafią podejmować działania szybkie i efektywne, co znalazło swój wymiar chociażby w oszczędności zużycia energii czy szybkim przestawieniu się na inne kierunki dostaw surowców energetycznych.
W sytuacji gdy cała Europa zgodnie dąży do wyeliminowania zależności od węglowodorów, poczynając od tych sprowadzanych z Rosji, dotychczasowy podział krajów europejskich na te na wschodzie, dla których kluczową wartością było i pozostaje bezpieczeństwo energetyczne, i te na zachodzie oraz północy, dla których polityka klimatyczna determinowała kluczowe wektory zmiany, zmniejszył się, dając Europie większy potencjał do mówienia jednym głosem i zdecydowanej odpowiedzi na rosyjską agresję.
Stały postęp w technologiach odnawialnych źródeł energii pozwala z optymizmem patrzeć na związki gospodarki z wykorzystaniem środowiska – można zwiększać PKB bez proporcjonalnego wzrostu emisji gazów cieplarnianych i zużycia energii. To bardzo ważna zależność, bo oznacza, że takie kraje jak Indie czy Bangladesz nie muszą powtarzać scenariusza Europy i USA, gdzie wzrost poziomu życia odbywał się na ścieżce eksploatacji środowiska naturalnego.
Zasoby finansowe zgromadzone w gospodarce światowej wystarczają na sfinansowanie inwestycji w transformację energetyczną, co jednak oznacza konieczność zaprojektowania całego systemu finansowania inwestycji, który musi w sobie łączyć środki publiczne i prywatne.
Mechanizmy i polityki wdrożone w obliczu kryzysu energetycznego, jak widać, mogą budzić nadzieję na stabilną oraz bardziej zieloną gospodarkę, ale wyzwań i ryzyk nie brakuje. Polityka klimatyczna jest ze swej natury konfliktogenna – nie brakuje napięć w układach: UE – USA, kraje bogate – kraje biedniejsze, Chiny – USA i UE itd. Czy europejscy i amerykańscy konsumenci (a tym samym wyborcy) będą gotowi zapłacić za koszty transformacji energetycznej w Indiach, Egipcie czy Bangladeszu?
Dług publiczny w wielu krajach osiągnął rekordowo wysoki poziom, a wobec rosnących stóp procentowych koszty jego obsługi szybko się zwiększają. Czy w takich warunkach znajdą się środki na finansowanie inwestycji proekologicznych, jeśli w tym samym czasie trzeba rozwijać i modernizować siły zbrojne, co jest odpowiedzią na rosyjską agresję w Ukrainie? W sektorze prywatnym (korporacje, instytucje finansowe, gospodarstwa domowe) jest dość środków, żeby sfinansować transformację energetyczną, ale inwestorzy prywatni w oczywisty sposób będą oczekiwać gwarancji zwrotu ze swoich środków, więc to rządy i instytucje międzynarodowe, takie jak UE, muszą wziąć odpowiedzialność za stworzenie systemu finansowania inwestycji proekologicznych.
Tegoroczna wiosna może budzić nadzieję. W zimie nie marzliśmy, ceny gazu, ropy i węgla spadły do przedwojennego poziomu. Coraz więcej danych wskazuje, że procesy inflacyjne tracą swoją dynamikę. Jednak na ogłoszenie, że kryzys energetyczny jest już za nami, jest zdecydowanie za wcześnie. ©℗