- HSW musi produkować rocznie co najmniej 100 borsuków, 54 kraby, kilkadziesiąt K9, do tego dochodzą rak i inne projekty. Docelowo w spółkach PGZ chcemy produkować ponad 150 armatohaubic rocznie - zapewnia Sebastian Chwałek, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej.

PGZ podpisała właśnie umowę na produkcję ponad 1,4 tys. wozów bojowych Borsuk. Jaka będzie wartość tego kontraktu?

Jest to umowa ramowa. Ceny oraz konkretne terminy dostaw określą umowy wykonawcze. Liczymy, że będzie to kilkadziesiąt miliardów złotych. To największy w historii III RP kontrakt polskiego przemysłu zbrojeniowego.

Gdzie będą produkowane borsuki?

W pierwszej kolejności oczywiście w Hucie Stalowa Wola, która jest głównym producentem, ale jednocześnie konsorcjantem. W HSW będzie możliwa produkcja 108 egzemplarzy rocznie. By ją zwiększyć, chcemy rozbudować potencjał produkcyjny na zachodzie kraju. To jest też związane z innymi projektami, które uruchomimy w spółkach PGZ w Poznaniu i na Śląsku. W tych planach bierzemy pod uwagę również uwarunkowania rynku pracy. Jeżeli się okaże, że obecna infrastruktura będzie całkowicie zaangażowana w inne projekty, to nie wykluczamy stworzenia zupełnie nowego zakładu.

W ostatnim czasie podpisaliście też umowy z przemysłem koreańskim. Kiedy pierwsze czołgi K2 zostaną złożone w Poznaniu?

24 lutego podpisaliśmy umowę przemysłową definiującą kształt naszej współpracy w produkcji czołgów K2. Ale będziemy też produkować komponenty, z których ten czołg jest integrowany, m.in. elementy jezdne, zawieszenia pneumatyczne czy lufy. Trzecim obszarem jest serwis, będziemy pełnić rolę hubu serwisowego dla wszystkich pojazdów K2 i K2PL w polskich Siłach Zbrojnych. Ale nie tylko. Myślimy też szerzej, mamy aspiracje, by wspólnie z Hyundai Rotem prowadzić ofensywę na innych rynkach.

Dlaczego ten projekt będzie realizowany w WZM Poznań, a nie w Bumarze Łabędy?

Z uwagi na posiadane kompetencje do obsługi pojazdów gąsienicowych różnych typów, silników i obsługi przekładni. WZM są w trakcie procesu inwestycyjnego, budowy hali, która pozwoli na szybką absorpcję linii produkcyjnej czołgów.

Przecież tam pracuje zaledwie 300 osób.

Jesteśmy w procesie przejmowania zakładów Cegielskiego, gdzie pracowników jest znacznie więcej, a oni potrzebują pracy. Tam jest też infrastruktura – obrabiarki wielkogabarytowe, które mogą pracować przy korpusach czołgów. Jeśli obecnie chce się kupić tego rodzaju maszyny, to trzeba czekać ponad dwa lata na ich dostawę. Tymczasem Wojsko Polskie oczekuje dostaw od nas w 2026 r., czyli montaż pierwszych czołgów musi się rozpocząć w 2025 r. Na początku będzie to montaż, z biegiem czasu będziemy produkować coraz więcej elementów samodzielnie. Mamy niewiele czasu, dlatego chcemy uruchamiać te projekty w miejscach, gdzie jest już przynajmniej część infrastruktury – budowanie dziś wszystkiego od nowa to proces bardzo czasochłonny.

Czyli pierwsze K2 z Poznania wyjadą w 2026 r.?

Tak. Później dojdą jeszcze pojazdy towarzyszące, które zaprojektujemy wspólnie z Koreańczykami. Przy 1 tys. czołgów trzeba ok. 300 wozów towarzyszących, jak choćby pojazdy ewakuacji technicznej.

A co z Bumarem, który w spektakularny sposób spóźnia modernizację czołgów Leopard 2PL?

Opóźnienie tego projektu ma wiele przyczyn, ale jedną z podstawowych jest brak części od ich niemieckiego producenta.

Jak zwykle ci źli Niemcy… Bądźmy poważni. Umowa została podpisana w 2015 r. Ile czołgów dotychczas dostarczono?

Już ponad 50 ze 142. Przy założeniu, że dostajemy regularnie części, co nie zawsze się zdarza, bo niektórych komponentów już się w ogóle nie produkuje, a tylko remontuje, jest to 25 czołgów rocznie. Właśnie zwiększamy nasze możliwości. Wkrótce, regularnie otrzymując części, będziemy w stanie modernizować 40 czołgów rocznie.

Jak w tym kontekście oceniać zapowiedzi ministra Mariusza Błaszczaka, że w Polsce może powstać centrum serwisowe dla czołgów Leopard, które zostaną dostarczone Ukrainie?

Takie rozmowy są prowadzone. W Bumarze mógłby powstać hub serwisowy dla sprzętu przekazywanego Ukrainie. Polska już wysłała swoje czołgi w trybie combat ready. Jeśli będziemy mieli części, to nic nie stoi na przeszkodzie, by obsługiwać ten sprzęt. Problem w tym, że takich części w Europie brakuje – większość krajów mających leopardy nie ma niestety dużych zapasów części.

Czemu Rheinmetall albo KMW, czyli niemieckie koncerny produkujące leoparda, miałyby się zgodzić na powstanie takiego centrum w Bumarze, skoro np. centrum serwisowe dla niemieckich armatohaubic PZH 2000, które miało powstać w HSW, jednak nie zaczęło działać?

Trudno mi powiedzieć, dlaczego tamten projekt się nie udał. My byliśmy gotowi do rozmów, czekaliśmy na decyzję naszego partnera, sytuacja się przeciągała, a potem dowiedzieliśmy się, że ten projekt zostanie zrealizowany jednak u jednego z naszych sąsiadów. To była decyzja producenta – Rheinmetallu. Ale przypominam, że tych armatohaubic w Ukrainie jest zaledwie kilkanaście.

W kwestii leopardów jestem znacznie większym optymistą. Premier Błaszczak zadeklarował taką gotowość, my mamy infrastrukturę i pracowników, potrzebujemy tylko części.

Czyli przed Bumarem przyszłość jest świetlana?

Realizacja tego projektu byłaby na pewno czynnikiem stabilizującym. Ale poza tym prowadzimy także rozmowy z partnerami ukraińskimi w zakresie ulokowania tam serwisu pojazdów ciężkich, używanych przez wojsko ukraińskie. Mamy zdefiniowane warunki, teraz czekamy na zapewnienie finansowania dla tych usług – to najpewniej będą środki z USA albo z UE. Trzeba też pamiętać, że w Bumarze zbudujemy drugą linię montażową do armatohaubic Krab.

Krab czy K9?

Linia montażowa do armatohaubic K9 zostanie zbudowana w HSW. Poza tym w HSW teraz można produkować 36 krabów rocznie, a wkrótce więcej, nawet 54 sztuki. I powstanie jeszcze ta wspominana linia produkcyjna do krabów w Bumarze.

Po co nam i Kraby, i K9?

Potrzeby Wojska Polskiego to jedno, a zdolności produkcji przemysłu to drugie. Przypomnę, że przy podpisaniu umowy na borsuka premier Błaszczak zadeklarował, że stworzymy ciężki BWP na bazie podwozia kraba. A to też będzie 1 tys. sztuk. My po prostu musimy mieć znacznie rozbudowane możliwości produkcyjne, musimy się rozpędzić. HSW musi produkować rocznie co najmniej 100 borsuków, 54 kraby, kilkadziesiąt K9, do tego dochodzą rak i inne projekty. Docelowo w spółkach PGZ chcemy produkować ponad 150 armatohaubic rocznie.

Co z zarzutami, że zakup koreańskich K9 i ulokowanie produkcji w Polsce to zabicie naszej rodzimej konstrukcji – kraba?

Fakty mówią same za siebie. Mogę tylko przypomnieć, że zaraz po zakupie K9 resort obrony zamówił kolejne 48 krabów i 33 wozy towarzyszące. Łącznie na wyposażeniu wojska jest już 170 dział i ponad setka pojazdów specjalistycznych. Jesteśmy gotowi na nowe zamówienia. Nasze kraby i koreańskie K9 to siostrzane rozwiązania, ale nasze jest trochę nowsze. Docelowo planujemy wspólnie stworzyć armatohaubicę nowej generacji, być może już z innym rodzajem napędu, np. wodorowym, ponieważ nasz partner koreański ma taką technologię. Mamy olbrzymie doświadczenia z Ukrainy, które będziemy chcieli wykorzystać w tym projekcie. Ale dziś musimy się skupić na tym, by szybko zaopatrzyć Wojsko Polskie, m.in. uzupełnić luki, które powstały w wyniku przekazania sprzętu Ukrainie. Jeżeli teraz nie wykorzystamy możliwości, którą dziś tworzy Program Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych, to drugiej takiej szansy dla polskiej zbrojeniówki nie będzie. Dziś podpisujemy wieloletnie kontrakty, które dają nam stabilizację i pozwolą na ciągły rozwój. Będziemy też mogli planować produkcję bardziej efektywnie, bo przy dużych zamówieniach ceny produktów są niższe. My naprawdę dynamicznie się rozwijamy. Na przykład niedawno HSW kupiła 37 ha, gdzie powstanie nowa infrastruktura. Planujemy też kolejne zakupy maszyn do postawienia nowych linii produkcyjnych.

Nie będziecie mieli problemów z nowymi pracownikami w Stalowej Woli z powodu tego, że to stosunkowo nieduża miejscowość?

Jesteśmy stabilnym i atrakcyjnym pracodawcą, co daje nam przewagę wśród wielu firm z regionu. Kilka dni temu pojawiła się też informacja, że duży zakład w okolicy się zamyka. Działamy już, żeby tych specjalistów przyjąć do siebie. Uruchamiamy też projekty w innych lokalizacjach.

Plany są bardzo ambitne – za kilka lat PGZ ma produkować i czołgi, i armatohaubice, i wozy bojowe. Wszystko w dużych liczbach. Co z amunicją?

Już teraz rozbudowujemy możliwości produkcyjne amunicji 155 mm. Obecnie jesteśmy w stanie produkować ponad 30 tys. sztuk rocznie, ale pod warunkiem że będziemy mogli kupić komponenty, które nie są produkowane w naszych zakładach.

Czyli nie jesteście w stanie tyle produkować.

Twierdzę, że tak.

Możemy się pięknie różnić.

Jesteśmy też w trakcie rozmów z naszymi partnerami koreańskimi, docelowo chcemy produkować co najmniej 100 tys. sztuk amunicji 155 mm rocznie. Planujemy także produkcję amunicji do artylerii rakietowej. I amerykańskie, i koreańskie rozwiązania w tym zakresie mają być w Polsce zakotwiczone na poziomie produkcji. Z Koreańczykami będziemy pracować także przy produkcji wyrzutni. Samowystarczalność jest niezbędna, by dobrze zabezpieczyć potrzeby Wojska Polskiego.

100 tys. sztuk amunicji 155 mm rocznie to przecież za mało dla polskiej armii.

Jeśli będzie taka potrzeba, to będziemy mogli produkować więcej. W pewnym momencie to kwestia tylko dołożenia większej liczby stanowisk i obrabiarek, później jest łatwiej. Najpierw musimy ułożyć produkcję 40 tys. pocisków rocznie w technologii polskiej, 60 tys. w technologii koreańskiej, i bazując na tym, możemy te liczby zwiększać.

Liczycie na to, że podpiszecie z resortem obrony kontrakt na amunicję skalą podobny do tego na borsuka, czyli np. na 1 mln sztuk?

Wiemy, że MON się przygotowuje do zakupów w tym obszarze, czekamy na zaproszenie do negocjacji i liczymy na wieloletnią umowę. Musimy też zdecydować, czy utrzymamy zdolności do produkcji amunicji posowieckiej, ponieważ dużą część tego sprzętu Wojsko Polskie już przekazało Ukrainie. Można byłoby tę infrastrukturę częściowo wykorzystać do produkcji w standardach natowskich.

Plany PGZ są olbrzymie, premier Mateusz Morawiecki już mówił o dokapitalizowaniu HSW kwotą ponad 1 mld zł. Ale skąd środki na inne zapowiadane inwestycje?

Wspólnie z ministerstwami: Aktywów Państwowych, Obrony Narodowej i Finansów rozmawiamy o większym programie dokapitalizowania PGZ. To mają być pieniądze na konkretne inwestycje w rozwój zdolności produkcyjnych pozwalających zrealizować Program Modernizacji Technicznej, podobnie jak obecnie w Mesko. W sumie chodzi o kilkanaście miliardów złotych w ciągu kilku lat.

Prowadzimy m.in. rozmowy z firmą Bushmaster dotyczące pozyskania zdolności do produkcji tu, w kraju armaty 30 mm. Nasz partner amerykański też ma swoje ograniczenia produkcyjne.

Te kilkanaście miliardów to jakiś rządowy program, który jeszcze nie został ujawniony publicznie?

Trwają prace nad rządowym dokumentem, to ma być rozwiązanie przeznaczone dla polskiej zbrojeniówki. Ale w tej kwestii odsyłam do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Środki zapowiedziane dla HSW pochodzą z Funduszu Inwestycji Kapitałowych, ale te źródła mogą być różne. ©℗

Rozmawiał Maciej Miłosz