Kryzys energetyczny w krótkiej perspektywie zmienił podejście do transformacji. W Europie na pierwsze miejsce wysunęło się bezpieczeństwo oraz uniezależnienie od Rosji. To doprowadziło do czasowego przyzwolenia na powrót do energii z węgla, ale według wielu ekspertów transformacja energetyczna w kierunku OZE w długim okresie przyspieszy

O możliwych scenariuszach energetycznej przyszłości Polski i Europy dyskutowali uczestnicy debaty „Energetyczne rewolucje i kontrrewolucje: Jakie są długoterminowe skutki kryzysu energetycznego?”, zorganizowanej przez Dziennik Gazetę Prawną w DGP House w Davos, gdzie odbyło się Światowe Forum Ekonomiczne.

Kluczowe bezpieczeństwo

Mark Loughran, szef Honeywell na Europę Środkowo-Wschodnią, wskazał, że jest optymistą co do kierunku, w jakim zmierza transformacja energetyczna.

– Myślę, że w bardzo krótkim okresie, kiedy wchodziliśmy w zimę, skupiono się całkowicie na energii pochodzącej z dowolnych źródeł, tych lokalnych i niezależnie od tego, czy były one oparte na węglu czy nie. Ludzie po prostu chcieli się upewnić, że będą w stanie przetrwać zimę. Jednak z politycznego punktu widzenia wszystkie zarządy firm energetycznych, z którymi się spotykam, i wszystkie zarządy firm z innych branż, z którymi rozmawiam, skupiają się całkowicie na tym, że w końcu musi nastąpić odejście od emisji dwutlenku węgla. To będzie długa droga, ale widzę, że wiele firm podejmuje działania, które pozwolą na osiągniecie tego celu – ocenił.

Jak wskazał Paweł Strączyński, wiceprezes Banku Pekao, obecnie mamy do czynienia z absolutnie niezwykłym czasem, w którym najważniejszym celem jest dostarczanie do domów prądu i ciepła. Na kwestię bezpieczeństwa energetycznego zwróciła uwagę również Ana Birchall, była wicepremier Rumunii, a obecnie przedstawicielka producenta energii jądrowej Nuclearelectrica. Jak podkreśliła, obecny kontekst geopolityczny i wszystkie jego implikacje sprawiły, że bezpieczeństwo energetyczne i odporność na wstrząsy stały się ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Cofnęła się też do 2019 r., kiedy pełniła funkcję wicepremiera Rumunii i wraz z polskim szefem rządu ostrzegała przed konsekwencjami zgody na wybudowanie gazociągu Nord Stream 2.

– Niestety nikt nas wtedy nie słuchał, a mieliśmy rację, ostrzegając przed konsekwencjami tej inwestycji. W tym samym czasie w Rumunii zaczęliśmy dywersyfikować nasz miks energetyczny – opowiadała Ana Birchall, jednocześnie wskazując na rolę energetyki jądrowej.

– Jest to źródło bardzo czystej i przystępnej cenowo energii. Pochwalam wysiłki, które Polska czyni wraz z Rumunią na rzecz energii jądrowej. (…) Polska i Rumunia mogą być eksporterami bezpieczeństwa energetycznego w regionie – mówiła. Rumunka podkreśliła też rolę dywersyfikacji źródeł energii i braku zależności od jednego źródła.

Podatek od historycznych emisji

Z zagadnieniem transformacji energetycznej i dywersyfikacji źródeł energii wiąże się kwestia nowoczesnych i czystych technologii wytwarzania energii. Jedną z nich są SMR-y, czyli modułowe reaktory jądrowe oraz wodór.

– SMR-y, wodór, metanol i wszystkie inne tego typu technologie to przyszłość. Pamiętajmy jednak, że sektor finansowy potrzebuje projektów, które są już znane, skomercjalizowane i stabilne – przedstawił perspektywę instytucji finansowych Paweł Strączyński. Jak dodał, takie projekty są akceptowane przez banki, jednak przy wsparciu państwa i z dodatkowymi gwarancjami.

Komentował też znaczenie szoku energetycznego, którego doświadcza obecnie Europa.

– Ten szok przypomina nam o tym, jak kruchy i niestabilny jest nasz system energetyczny. I to nie z powodu naszych decyzji – mówił Paweł Strączyński. Wskazał też, że być może czas rozpocząć dyskusję o podatku od historycznych emisji krajów wysokorozwiniętych, z którego przychody mogłyby sfinansować transformację energetyczną w państwach takich jak Polska.

– Kraje zachodnie, takie jak Niemcy, Francja, Holandia czy Wielka Brytania, stworzyły swoje nowoczesne systemy energetyczne zmierzające do zeroemisyjności na podstawie systemu opartego na taniej energii z węgla. Podczas ostatnich 40–50 lat kraje te emitowały ogromne ilości CO2. Być może powinniśmy więc zacząć dyskutować o tym, czy kraje zachodnie są gotowe zapłacić za historyczne emisje – komentował wiceprezes Banku Pekao.

Zwrócił również uwagę na fakt, że obecnie Unia Europejska stawia Polsce cele w zakresie dekarbonizacji.

– Gdzie jest finansowanie dla realizacji tych celów? – pytał retorycznie Paweł Strączyński. – Nie zgadzam się z wysokimi cenami energii i z wysokimi cenami uprawnień do emisji CO2, które musimy płacić, a jednocześnie musimy wydawać miliardy złotych na nowe, zeroemisyjne źródła energii – mówił wiceprezes Banku Pekao.

Jednocześnie podkreślił, że ma nadzieję, iż w ciągu najbliższych lat Bank Pekao stanie się największą instytucją finansową, jeżeli chodzi o finansowanie odnawialnych źródeł energii.

DZR
Materiały prasowe