Rosnąca popularność e-commerce nie chroni jednak przedsiębiorców przed problemami. Jak wynika z danych BIG InfoMonitor, z długami w tej branży walczy już niemal 7,5 tys. podmiotów. Przed rokiem było ich 6,9 tys. Kwota zadłużenia wzrosła w tym czasie o niemal 68,5 mln zł - do 478,8 mln zł.
- W najtrudniejszej sytuacji są najmniejsze sklepy e-commerce. Według badania Dun & Bradstreet aż 51 proc. z grupy firm, których główną zarejestrowaną działalnością jest sprzedaż online, określa swoją sytuację jako „złą” lub „bardzo złą”. Wynika to m.in. z tego, że często są to sklepy, które powstały w ostatnim czasie, po wybuchu pandemii, na fali dużego wzrostu i ogromnej popularności sektora e-commerce. Jednak założenie sklepu a rentowne prowadzenie i rozwój to dwie różne sprawy - tłumaczy Sebastian Błaszkiewicz, szef sprzedaży w Unity Group, i dodaje, że w tym roku wzrosty w e-commerce wróciły do wartości sprzed 2020 r. Dodatkowo szalejąca inflacja, wzrost kosztów (w tym energii), problemy z dostępnością produktów, które wymuszały zatowarowanie na zapas, spowodowały, że cash flow i rentowność wielu firm z tego segmentu się załamały.
A to nie koniec kłopotów. Mimo że handel online w kolejnych miesiącach będzie nadal w trendzie zwyżkowym, walka o marże w kolejnych miesiącach będzie coraz trudniejsza. Szczególnie że sklepów online wciąż przybywa - średnio 300-400 miesięcznie.
- Dlatego w 2023 r. czeka nas zdecydowanie więcej upadłości małych sklepów internetowych, a średnie firmy będą szukały kooperacji z największymi graczami, którzy z kolei będą szukać „okazji rynkowych”. Konsolidacja w takim wypadku jest nieunikniona - uważa Sebastian Błaszkiewicz. ©℗
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe