Fuzja Orlenu z PGNiG wprowadziła koncern do czołówki światowych firm energetycznych, co przekłada się na lepszą pozycję negocjacyjną spółki i wzrost bezpieczeństwa energetycznego w regionie. Spółka inwestuje też w przyszłość z myślą o technologiach, innowacjach i nowych gałęziach prowadzenia biznesu.

Morska energetyka wiatrowa to najlepszy sposób na zapewnienie nowych, istotnych mocy w stosunkowo niedługim czasie. To niezwykle ważne, biorąc pod uwagę kryzys, z jakim przyszło się mierzyć Europie. Wojna w Ukrainie wywołana przez Rosję jest sprawdzianem dla europejskiej energetyki. Intensywny rozwój OZE i powrót do atomu to odpowiedź na tę sytuację. W Polsce trwają przygotowania do inwestycji w morskie farmy wiatrowe. Najbardziej zaawansowaną polską firmą w tym obszarze jest Orlen. Zgodnie z planami prace budowlane na Bałtyku ruszą w 2024 r. Pierwszy prąd z farmy wiatrowej koncernu popłynie już dwa lata później.
Zgodnie z założeniami dokumentu PEP2040 moc zainstalowana offshore ma sięgnąć blisko 6 GW do końca tej dekady i ok. 9-11 GW do 2040 r. Eksperci podkreślają jednak, że w rzeczywistości potencjał naszego morza jest dużo większy. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej szacuje, że może to być nawet 33 GW - przy tych wielkościach morska energetyka wiatrowa mogłaby zaspokajać blisko 60 proc. całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną w kraju. Z kolei Komisja Europejska uważa, że morska energetyka wiatrowa w regionie Morza Bałtyckiego może wygenerować 93 GW do 2050 r., z czego nawet 30 proc., czyli 28 GW, może przypaść na Polskę.
Polskie firmy przecierają szlak na nowym polu, nic dziwnego, że posiłkują się doświadczeniem i wiedzą partnerów zagranicznych, którzy tego typu projekty już realizowali. A wyzwań będzie sporo, bo w tym samym czasie będą prowadzone trzy inwestycje. Tylko na polskich wodach Bałtyku, poza Orlenem, którego partnerem jest kanadyjska spółka Northland Power, farmy wiatrowe budują m.in. PGE i Orsted oraz Polenergia z Equinorem. Wkrótce spodziewać się można rozstrzygnięć w ramach drugiej fazy inwestycji na Bałtyku. Chętnych jest więcej niż koncesji, na jedną przypada nawet kilkanaście wniosków. Wśród zainteresowanych krajowym offshorem są zarówno koncerny międzynarodowe, jak i firmy polskie. Startuje także Orlen, któremu zależy na zdobyciu jak największej liczby koncesji, zamierza bowiem wykorzystać efekt skali. Wnioskuje o wszystkie 11 lokalizacji.
Wygląda na to, że Bałtyk będzie w kolejnych latach jednym wielkim placem budowy. Eksperci podkreślają, że potencjał polskich wód Bałtyku jest ogromny. To jeden z najlepszych na świecie obszarów dla rozwoju tego typu inwestycji. Jest to morze stosunkowo płytkie, panują tu bardzo dobre warunki, jeśli chodzi o wietrzność, są też dobre warunki lokalizacyjne. Nic dziwnego, że koncernom międzynarodowym zależy na inwestycjach na terenie akwenu.

Inwestycja w morskie wiatraki to ogromne wyzwanie

PKN Orlen planuje budowę swojej pierwszej morskiej farmy Baltic Power na obszarze ok. 130 km kw. w odległości ok. 23 km od brzegu, na wysokości Łeby i Choczewa. Jej moc wyniesie do 1200 MW generowanych z 76 najnowocześniejszych na rynku turbin wiatrowych o mocy 15 MW każda. Koncern ogłosił niedawno przetarg na inżyniera kontraktu, który będzie nadzorować prace projektowe i kontrakty na budowę poszczególnych projektów składających się na całość inwestycji. Prezes Orlenu Daniel Obajtek informował, że budowa fundamentów ruszy już w 2024 r., z kolei na początku 2025 r. rozpocznie się instalacja turbin. Energia z farmy morskiej Orlenu popłynie w 2026 r. Szef koncernu zapowiada, że spółka jako pierwsza w kraju zacznie dostarczać energię z morskich wiatraków.
Budowę zaczyna się od przygotowania podłoża, na którym ma być zainstalowany fundament. W przypadku Baltic Power fundamentem będą monopale. To ciężkie stalowe elementy o wadze do 2,4 tys. t i mierzące do 120 m wysokości. Specjalne statki przewożą je na miejsce instalacji, gdzie przy pomocy siłownika hydraulicznego wbijane są w dno morskie. Następnie na fundamentach montowane są kolejne elementy farmy: turbiny, morskie stacje elektroenergetyczne, układane są kable wewnętrzne i eksportowe. Do instalacji wieży, turbin i elementów wirnika wykorzystuje się dźwigi znajdujące się na statkach typu jack-up. Przy budowie farmy wiatrowej pracują specjalistyczne jednostki pływające zdolne do instalowania fundamentów, mocowania turbin i układające kable na morskim dnie. Statki wykorzystywane przy instalowaniu fundamentów są jednymi z największych na świecie, niektóre z nich mają udźwig przekraczający 3 tys. t.

Świnoujście, Szczecin, Łeba…

Kluczowy dla realizacji inwestycji jest dostęp do portu instalacyjnego. Musi on być przystosowany do potrzeb inwestorów rozwijających projekty offshorowe. Monopale są bardzo ciężkie, mogą ważyć nawet ponad 2 tys. t. Ładunki takie wymagają wzmocnionego nabrzeża i sporego terenu do składowania i wstępnego montażu. Ich transport jest nie lada wyzwaniem. Porty będą obsługiwać specjalistyczne statki, wymagane jest więc odpowiednie zanurzenie przy nabrzeżu.
Polska przez długi czas nie mogła zdecydować się na wybór lokalizacji, w której miałby być zbudowany port instalacyjny, ostatecznie zdecydowano o budowie takiego portu w Gdańsku. Orlen równolegle postanowił zbudować na własne potrzeby port w Świnoujściu. Chce być pewien, że inwestycja będzie gotowa na czas i że będzie mógł korzystać z niego bez ograniczeń. Koncern wydzierżawił 20 ha gruntów na 30 lat. Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ma wykonać prace związane z budową toru dojścia i nabrzeża, z kolei Orlen weźmie na siebie infrastrukturę lądową.
W porcie będą dostępne dwa nabrzeża o długości 250 m każde. Mają one umożliwić obsługę specjalistycznych statków jack-up i wstępny montaż wież turbin wiatrowych o wysokości ponad 100 m i masie ok. 1 tys. t każda. Koncernowi zależy, by w 2025 r. port był gotowy do pracy operacyjnej. Prezes Orlenu podkreślał wielokrotnie, że liczy się czas. Terminal będzie obsługiwał ok. 80 morskich turbin wiatrowych rocznie. Będzie mógł być udostępniany komercyjnie, ale pierwszeństwo będą miały projekty realizowane przez Orlen.

Budowa fundamentów ruszy już w 2024 r., z kolei na początku 2025 r. rozpocznie się instalacja turbin. Energia z farmy morskiej Orlenu popłynie w 2026 r. Spółka jako pierwsza w kraju zacznie dostarczać energię z morskich wiatraków - informuje Daniel Obajtek, prezes Orlenu

Uzupełniającą inwestycją będzie fabryka elementów turbin, jaką w Szczecinie postawi Vestas, dostawca turbin wiatrowych. Będzie ona gotowa w 2024 r. Farma wiatrowa Baltic Power wykorzysta 76 turbin wyprodukowanych przez Vestas. Moc każdej z nich to 15 MW. Zawarcie umowy między firmami stanowiło argument za budową zakładu w Szczecinie. Będą tam montowane gondole i piasty turbin. Elementy te mają być dostarczane zarówno na rynek polski, jak i na rynki globalne. W fabryce powstanie ok. 700 nowych miejsc pracy. Jak informuje inwestor, będzie to największy zakład produkcyjny w Polsce związany bezpośrednio z sektorem morskich farm wiatrowych.
Orlen zdecydował też o budowie portu serwisowego farmy Baltic Power w Łebie, który umożliwi jej obsługę przez kolejnych 25-30 lat. Na terenie ok. 1,1 ha zostanie wybudowana baza do obsługi i serwisowania wiatraków, która ma na stałe obsługiwać minimum dwie jednostki przeznaczone do transportu personelu serwisowego oraz sprzętu. Każda z nich może zabrać na pokład do 24 techników wraz z niezbędnym oprzyrządowaniem. Trasę z portu do farmy - 16 mil morskich - statki będą pokonywać w około 40 minut. Inwestycja w Łebie ma być zrealizowana w latach 2023-2025.

Szansa dla polskich firm

Od początku dużo mówiło się o tym, że morskie wiatraki mogą być impulsem dla krajowej gospodarki. Politycy i inwestorzy zapewniali, że będą dążyli do zapewnienia jak największego udziału polskich firm w łańcuchu wartości. Szacuje się, że udział krajowego wkładu wyniesie ok. 20-30 proc. w przypadku projektów realizowanych do 2030 r., a przy projektach realizowanych w kolejnej fazie, czyli do 2040 r., wzrośnie do 50 proc.
Rynek trzeba do tego przygotować. Orlen od 2020 r. organizuje cykliczne spotkania z firmami zainteresowanymi współpracą przy obsłudze farm, na których przedstawia stan prac nad inwestycją i potencjalne pola do współpracy. Ostatnia edycja odbyła się w Sopocie. Spotkało się tam ponad 400 osób z 215 firm. Główni dostawcy projektu Baltic Power przedstawili zakresy planowanych prac, harmonogramy ich realizacji oraz obszary, w jakich poszukają poddostawców z Polski. Udział polskich firm w pierwszym projekcie Orlenu jest szacowany na około 25 proc. w całym cyklu życia farmy.
- W przyszłym roku podejmujemy finalną decyzję inwestycyjną, co oznacza, że mamy zamknięte wszystkie kontrakty, w pełni wynegocjowane, gotowe do budowy. W przyszłym roku zamykamy również proces finansowania projektu, czyli kończymy rozmowy z bankami i jesteśmy gotowi do przyjęcia pierwszych funduszy. W 2024 r. zaczynamy montować fundamenty, w 2025 r. montujemy turbiny, w międzyczasie montujemy kable i stawiamy stacje - mówił podczas otwarcia sopockiej konferencji Jarosław Broda, członek zarządu Baltic Power. Prace nad projektem są już bardzo zaawansowane. Inwestycja jest rozpędzona i realizowana zgodnie z planem, mimo perturbacji związanych najpierw z pandemią, później z wojną na Wschodzie i jej konsekwencjami. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo pierwszy prąd z morskich wiatraków zasili krajowy system energetyczny.
MS
Partner
Fot. materiały prasowe