Z Jerzym Kwiecińskim, wiceprezesem Banku Pekao S.A., rozmawia Jacek Pochłopień.

Jaka będzie rola banków w finansowaniu transformacji energetycznej w Polsce?
Jerzy Kwieciński- wiceprezes Banku Pekao S.A. / Fot. materiały prasowe
Kolejne firmy podają datę dojścia do neutralności klimatycznej. Inwestorzy na całym świecie zgłaszają zwiększone zapotrzebowanie na zrównoważone produkty finansowe. Zmieniają się wyzwania. Zmienia się rynek. Dlatego banki też będą się zmieniać. Z raportu PwC wiemy, że 80 proc. banków w Polsce uwzględnia ryzyka klimatyczne i środowiskowe w procesach kredytowych.
W czasie COP26 została zawiązana koalicja kilkuset instytucji finansowych pod nazwą Glasgow Finance Alliance for Zero Net. Zrzesza ona 450 banków i firm ubezpieczeniowych z całego świata. Instytucje te zobowiązały się dążyć do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej i przeznaczyć na finansowanie tego celu łącznie nawet do 130 bln dol. Zresztą niedługo przed konferencją klimatyczną COP26, w listopadzie 2021 r., czołowa australijska firma badawcza SEC Newgate Research opublikowała raport, z którego wynika, że ponad połowa badanych mieszkańców dużych, rozwiniętych państw deklaruje gotowość do bojkotu firm o słabych wynikach w obszarze ESG.
Panie prezesie, przepraszam, że wchodzę w pół zdania. Z jednej strony co to oznacza dla banków, z drugiej - co to oznacza dla rynku?
W najbliższej dekadzie Polska musi zainwestować 275-365 mld euro w zieloną transformację. Ile wynosi luka finansowa? Szacunki są różne, ale każdy z nich pokazuje ogromną kwotę. To przedział między 210 a 325 mld euro. Nie ma innej rady, tę lukę wypełni kapitał prywatny. Większość tego kapitału będzie pochodzić z instytucji finansowych. Możemy przypuszczać, że za 10 lat co drugie euro czy złotówka będą kierowane na inwestycje związane ze zrównoważonym rozwojem, w tym z zieloną transformacją.
Czyli tak jak pandemia doprowadziła do transformacji cyfrowej, tak wojna w Ukrainie może doprowadzić do zielonej transformacji.
Naturalnie, ma pan rację. Już teraz widać, że zapaść inwestycyjna w sektorach innych niż zielony była i jest większa. Same tylko pożyczki związane ze zrównoważonym rozwojem i zielone pożyczki wzrosły odpowiednio o 55 proc. w ciągu ostatnich ośmiu lat. W tym samym czasie rynek długu osiągnął wzrost 3 proc.
Jakie są oczekiwania, co ważnego w obszarze inwestycji wydarzy się, czy też powinno się wydarzyć, w polskiej energetyce w najbliższym czasie?
Cóż, firmy skupione wokół rynku energii doskonale zdają sobie sprawę z wyzwań, oczekiwań, szans i zagrożeń, które sprawiają, że ewolucja i transformacja przyspieszają, a jednocześnie wciąż poruszamy się jak po kruchym lodzie. To nie jest dobry moment, aby udzielać komukolwiek złotych rad, trzeba raczej - i taką rolę pełnić będzie Bank Pekao - w trudnych chwilach wyciągać do przedsiębiorców pomocną dłoń. Co natomiast rzuca się w oczy z perspektywy instytucji finansowej? Chyba dwie rzeczy. Pierwsza: na początku transformacji, do 2030 r., rola farm wiatrowych, szczególnie tych na morzu, i fotowoltaicznych będzie kluczowa. Na następnym etapie będzie rosło znaczenie atomu i wodoru. Chciałbym także, abyśmy w Polsce zbudowali silny sektor produkcji biogazu, a szczególnie biometanu. W transformacji energetycznej nie tylko chodzi o zmniejszanie emisji gazów cieplarnianych i osiągnięcie neutralności klimatycznej, ale przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego dla Polski oraz o dywersyfikację źródeł energii i o pełne uniezależnienie się od dostaw surowców energetycznych z Rosji.
A druga?
Mam wrażenie, że w zielonych projektach mamy dziś do wyboru dwie drogi: albo efektywność, albo efekciarstwo. Coraz więcej pojawia się bowiem projektów, które pozwalają nam zrealizować aktualne cele klimatyczne. Problem w tym, że projekty te często oddalają nas od celów na rok 2050. Paradoks? Trochę tak, ale taka jest prawda.
A gdzie rynek będzie rósł najszybciej?
W ostatnim roku fotowoltaika w Polsce miała w UE trzeci największy przyrost mocy po Niemczech i Hiszpanii. To jednak nie zmienia faktu, że na koniec 2021 r. zainstalowana na całym świecie moc z offshore wyniosła nieco ponad 15 GW. Tymczasem założenia Green Deal to 300 GW z instalacji morskich farm wiatrowych, z tego 11 GW to moc z Polski, chociaż potencjał, o którym czasem mówią uczestnicy rynku, sięga 28 GW, czyli mniej więcej tyle, ile planują do 2040 r. osiągnąć Norwegowie. Z wyliczeń International Energy Agency wynika, że od teraz do 2050 r. moc energetyki wiatrowej powinna wzrosnąć jedenastokrotnie. Dodatkowo moc instalacji fotowoltaicznych powinna wzrosnąć dwudziestokrotnie. Oto skala zmian i skala wyzwań.
Czyli banki finansują w tej chwili za mało zielonych projektów? Firmy kładą na stół za mało zielonych pomysłów?
Nie to miałem na myśli. Wyrażę się bardziej precyzyjnie. Rzecz nie w tym, czy wydamy na transformację duże środki, lecz w tym, czy wydamy je efektywnie. Chyba nikt dzisiaj nie stawia pytania, czy „będziemy zieloni”, lecz stawia się inne, ważniejsze pytanie: jaką drogą będziemy dochodzić do „zieloności”?
A jedną z tych dróg będzie rozwój energetyki jądrowej. Jaka tu pojawia się misja dla instytucji finansowej?
Z kwoty 11,9 mld euro, którą w 2021 r. Europa wydała na offshore, aż 9,2 mld euro pochodziła z banków. Podobnie może być z atomem. Elektrownia Barakah w ZEA jest finansowana w 66 proc. pieniędzmi państwowymi, resztę dały podmioty prywatne, w tym banki czy fundusze, emitując dług lub akcje. Z danych OECD wynika, że koszt budowy takiego obiektu waha się między 1,5 mln euro za MW do nawet 5,5 mln euro za MW. Takie parametry sprawiają, że najtańsza dzisiaj jest inwestycja w Korei Płd., najdroższa w Wielkiej Brytanii, lecz z biegiem lat, wraz z wydłużającym się okresem inwestycji, jej wartość się zmienia. UE stworzy specjalny bank, aby wesprzeć technologie wodorowe. Banki rozwoju krajów Trójmorza utworzyły Fundusz Inwestycyjny Inicjatywy Trójmorza. Być może czas, abyśmy pomyśleli o europejskim funduszu albo banku dla atomu.
Fot. materiały prasowe