Dlaczego z punktu widzenia rządu zatrzymywanie zysków w firmach jest uzasadnione? Przy wypłacie dywidendy pieniądze trafiają do wszystkich posiadaczy akcji. A Skarb Państwa w żadnej firmie publicznej nie posiada 100 proc. akcji. Na przykład w Orlenie kontroluje ok. 50 proc. kapitału.

Jedna z ważnych zasad tworzenia artykułów newsowych mówi, że to, co w materiale jest najważniejsze, piszemy na jego początku. Nie bawimy się jak w internecie, gdzie po krzykliwym tytule główny news pojawia się w przedostatnim akapicie. Najczęściej okazuje się też, że jest on dużo bardziej „miękki”, niż sugerował tytuł. Proszę więc, najważniejsze na początku: rząd najpewniej sfinansuje coraz wyższe wydatki na obronność pieniędzmi spółek kontrolowanych przez państwo. Możliwe są dwa rozwiązania. Opcja nr 1: można wyciągnąć ze spółki pieniądze dzięki obligatoryjnym wpłatom na jakiś fundusz. Pieniądze trafią do budżetu, gdzie zostaną odpowiednio rozdysponowane. Opcja nr 2: można ludzi zarządzających firmami z udziałem Skarbu Państwa przekonać, żeby na rachunek swoich spółek kupili, powiedzmy, „obligacje wojenne”.
Najważniejsze już wiemy, teraz przedstawię swoją ścieżkę łączenia kropek. W III kw. 2022 r. kontrolowane przez państwo 13 grup kapitałowych notowanych na warszawskiej giełdzie zarobiło rekordowe 16,3 mld zł. Od początku października 2021 r. do końca września 2022 r., czyli za cztery ostatnie kwartały, wynik netto wyniósł 56 mld zł i również był najlepszy w historii. I to w sytuacji, gdzie akurat z rachunku wyników wypadł PGNiG, który w ostatnich kwartałach pod względem wysokości zysku ustępował na polskim rynku kapitałowym jedynie Orlenowi. W IV kw. faktyczny monopolista na krajowym rynku gazu zapewne powróci do sprawozdań finansowych jako część grupy kapitałowej PKN Orlen. Płocka firma przejęła kontrolę nad PGNiG na przełomie października i listopada. Nie będzie przesadą, jeśli założymy, że w całym 2022 r. obecne na rynku publicznym spółki kontrolowane przez państwo zarobią 60 mld zł.
Możemy z niemal 100-proc. pewnością założyć, że gdyby były to firmy prywatne, to pieniądze te trafiłyby w dużej części do akcjonariuszy w formie dywidendy lub skupu akcji. Działalność państwowych spółek koncentruje się na wydobyciu ropy i gazu, ich przerobie, sprzedaży paliw, produkcji chemicznej i petrochemicznej, wydobyciu surowców czy produkcji, dystrybucji i sprzedaży energii. Każda z tych branż w wersji prywatnej walczy o uwagę inwestorów dywidendą. Podobnie było w przypadku polskich spółek państwowych. Ale wygrywając w 2015 r. wybory parlamentarne, rząd ZP przejął władzę także w państwowych firmach. I mocno ograniczył ich dywidendy. W rekordowo słabym pod tym względem roku 2020 do budżetu centralnego wpłynęło z tego tytułu niecałe 0,5 mld zł, a w niemal równie złym bieżącym roku – niecały 1 mld zł. W rekordowych latach 2009 i 2012 budżet otrzymywał ponad 8 mld zł z tytułu dywidend mimo wielokrotnie niższych zysków spółek.
Dlaczego z punktu widzenia rządu zatrzymywanie zysków w firmach jest uzasadnione? Przy wypłacie dywidendy pieniądze trafiają do wszystkich posiadaczy akcji. A Skarb Państwa w żadnej firmie publicznej nie posiada 100 proc. akcji. Na przykład w Orlenie kontroluje ok. 50 proc. kapitału. Gdyby spółka całość zysku za ostatnie cztery kwartały wypłaciła w formie dywidendy, to państwo dostałoby ok. 11 mld zł, podobnie jak pozostali akcjonariusze. Jeśli Orlen nie wypłaci dywidendy, to o sposobie wydania całych 22 mld zł zysku (razem z PGNiG będzie to zapewne ok. 30 mld zł na koniec roku) zdecyduje prezes Daniel Obajtek, którego kontrolują, poprzez radę nadzorczą spółki, politycy PiS. Można zatem prezesowi złożyć propozycję nie do odrzucenia – albo Orlen kupuje za 10 mld zł wspomniane na początku „obligacje wojenne”, albo…
Ale teraz jest też sposób, żeby Orlenowi dużą część pieniędzy zabrać. Chodzi o Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny, który będzie zasilany wpłatami od firm wydobywających gaz. A więc przede wszystkim od Orlenu. Parametry ustawy pozwalają wyciągnąć od firmy ponad 30 mld zł. Fundusz ma działać w 2023 r. Jego beneficjentami będą sprzedawcy gazu, dzięki czemu cena surowca dla odbiorców końcowych utrzyma się w przyszłym roku na poziomie ok. 200 zł/MWh. Jasne, Orlen jest też największym sprzedawcą gazu, więc dostanie także największe rekompensaty. Jednak po pierwsze, analogiczny fundusz działający w 2022 r. tylko wypłacał pieniądze firmom gazowym (wpływy pochodziły z podatków), a po drugie, parametry można tak ustawić, żeby Orlen stał się płatnikiem netto.
Pominąłem jedną ważną rzecz – zatrzymane zyski kontrolowane przez państwo firmy mają wydać na transformację energetyczną, dzięki czemu staną się „zielone”. Trzymając się przykładu Orlenu – spółka miała na koniec września 11 mld zł gotówki na rachunkach, a niektóre jej wskaźniki zadłużenia mają wartości zbliżone do zera.
Naprawdę? Tak, Orlen naprawdę mógłby wypłacić 11 mld zł gotówki akcjonariuszom w formie dywidendy, a później zadłużyć się, żeby sfinansować inwestycje. Na rynku kapitałowym to normalna praktyka, prezes Obajtek dostał na walnym zgromadzeniu duże brawa od akcjonariuszy. Niestety, woli uznanie wicepremiera Jacka Sasina.
Więc teraz zadanie dla urzędników Ministerstwa Aktywów Państwowych – wymyślajcie nazwy dla funduszy, zastanówcie się, które firmy z nimi powiązać, jakie cele będą realizować…
Podpowiem, że jedna z państwowych spółek (PGE) miała na rachunkach bankowych na koniec września nieznacznie więcej gotówki niż Orlen. Z kolejnej firmy (JSW) również bez większego trudu można wycisnąć… no tak się składa, że 11 mld zł. Działajmy!