Wskaźniki aktywności ekonomicznej pikują. Rośnie tylko kurs rubla – dzięki ograniczeniom w przepływie kapitału.

Po dziewięciu miesiącach wojny Rosja odczuwa ekonomiczny ból nieuzasadnionej inwazji na sąsiada. Jedenasta pod względem wielkości gospodarka świata weszła w recesję, niektóre gałęzie przemysłu załamały się, giełda szoruje po dnie, kraj doświadcza regresu pod względem technologicznym.

Kosztowna agresja

W III kw. PKB Rosji był o 4 proc. mniejszy niż w analogicznym okresie ub.r. To już drugi z rzędu spadkowy kwartał. Rosja znalazła się w recesji po raz drugi w ciągu ostatnich trzech lat. Jest to też trzecia co do wielkości recesja od dwóch dekad. - Spadek jest w połowie tak głęboki jak w najgorszym momencie pandemii - powiedziała Sofya Donets, ekonomistka Renaissance Capital. Przyznała, że nie widać perspektyw szybkiego ożywienia.
OECD - Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju - spodziewa się, że w tym roku PKB Rosji spadnie o 3,9 proc. W 2023 r. gospodarka ma się skurczyć o 5,6 proc.
Wiele będzie zależeć od przebiegu wojny. Jej koszty dla Kremla w szybkim tempie rosną. Przez dziewięć miesięcy Rosja wydała na działania zbrojne 82 mld dol., co stanowi jedną czwartą jej rocznego budżetu - obliczył ukraiński Forbes.
Moskwa planuje wydać prawie jedną trzecią przyszłorocznego budżetu na obronę i bezpieczeństwo wewnętrzne, jednocześnie tnąc fundusze na m.in. szkoły, szpitale i infrastrukturę.
Słabnąca koniunktura gospodarcza i sankcje nałożone przez świat zachodni powodują, że coraz niższe są wpływy z podatków. Dane opublikowane ostatnio przez rosyjskie ministerstwo finansów pokazały, że wpływy podatkowe z sektorów innych niż ropa i gaz były w październiku o 20 proc. mniejsze niż rok wcześniej.
Pogorszenie koniunktury widać w sklepach i zakładach przemysłowych. Obroty handlu detalicznego były w III kw. o ponad 9 proc. mniejsze niż rok wcześniej. Produkcja przemysłowa skurczyła się o 3,1 proc. - Wszystkie obiektywne wskaźniki wskazują bardzo silny spadek aktywności gospodarczej - powiedział cytowany przez „The Washington Post” Władimir Miłow, były rosyjski wiceminister energetyki, obecnie polityk opozycji na uchodźstwie.

Branże pod presją

Najbardziej cierpią te branże, na które nałożono surowe sankcje. Chodzi m.in. o brak dostępu do zachodnich technologii - w tym mikroprocesorów. Rosja szuka sposobów na obejście barier. Jak donosi Bloomberg, są dowody, że Rosja importuje sprzęt AGD z sąsiednich krajów i używa swoich mikroczipów, aby zrekompensować utratę dostępu do zachodnich półprzewodników. Wskazywany jest przykład Armenii, która w pierwszych ośmiu miesiącach 2022 r. sprowadziła z Unii Europejskiej więcej pralek niż w ciągu ostatnich dwóch lat razem wziętych.
Z danych opisanych przez Ośrodek Studiów Wschodnich wynika, że we wrześniu produkcja samochodów osobowych była o ponad 77 proc. niższa niż rok wcześniej. Produkcja lodówek i zmywarek spadła o połowę. Transport towarów drogą lotniczą poszedł w dół o ponad 70 proc., a przetwórstwo drewna było niższe o ok. 36 proc.
Trwa drenaż mózgów. Przed mobilizacją uciekło co najmniej 350 tys. osób. Zachodnie rządy mogą przyspieszyć ten proces, oferując więcej wiz humanitarnych, dodatkowe wsparcie dla rosyjskich studentów oraz zachęty dla naukowców i specjalistów do wyjazdu za granicę.
Konsekwencje mobilizacji i wyjazdów Rosjan dotknęły m.in. restauracje (ich przychody spadły nawet o połowę), kina, serwisy samochodowe, sklepy budowlane, księgarnie czy producentów mebli. Wszyscy tracą część męskich klientów. Ponadto po ogłoszeniu mobilizacji popyt na nowe nieruchomości w Moskwie gwałtownie spadł, o ponad 35 proc. Większość deweloperów musi oferować duże rabaty, aby utrzymać sprzedaż.
Dramatycznie wygląda sytuacja na rosyjskiej giełdzie. Ucieczka inwestorów spowodowała, że MOEX, główny indeks giełdy w Moskwie, w połowie października znalazł się na najniższym poziomie od 2017 r. Od tego czasu zyskał kilka procent, ale tegoroczna przecena sięga ponad 42 proc., co jest najgorszym wynikiem na świecie.
Dziwić może tegoroczne umocnienie rosyjskiej waluty. W stosunku do dolara rubel zyskał prawie 20 proc. Kurs nie jest jednak odzwierciedleniem rzeczywistej sytuacji gospodarczej. Rosja wprowadziła mechanizmy kontroli kapitału. Gdyby nie to, kurs prawdopodobnie by się załamał.

Za wszelką cenę

Rosjanie muszą się mierzyć z rosnącymi cenami wielu produktów po tym, jak firmy wycofały się z rosyjskiego rynku. Z danych Uniwersytetu Yale wynika, że z Rosji wyszło lub ograniczyło działalność ponad 1000 zagranicznych przedsiębiorstw. Jednym z ostatnich przykładów jest Marriott, który ogłosił, że ograniczenia nałożone przez Zachód uniemożliwiają mu dalsze prowadzenie lub franczyzę hoteli na rynku rosyjskim.
Widać ograniczanie programów inwestycyjnych przez rodzime podmioty. Producent napojów bez alkoholowych Chernogolovka zamroził swoje inwestycje w nowe zakłady produkcyjne. Z kolei miasto Sankt Petersburg zmniejszyło z 55 mld do 30 mld rubli planowane inwestycje w budowę nowego metra w 2023 r. ©℗
Wyszło z Rosji lub ograniczyło tam działalność ponad 1000 firm
Obraz rosyjskiej gospodarki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
rozmowa
Kreml ma poważne problemy finansowe, ale będzie go stać na kontynuowanie działań zbrojnych
Iwona Wiśniewska główny specjalista, zespół rosyjski w Ośrodku Studiów Wschodnich / Materiały prasowe
W jakim stanie jest rosyjska gospodarka?
Wskaźniki makroekonomiczne pokazują znacznie mniejsze załamanie, niż prognozowano bezpośrednio po wybuchu wojny. Ale złożyły się na to m.in. wysokie ceny ropy naftowej i utrzymanie eksportu. Załamanie się przemysłu, sektora motoryzacyjnego czy lotnictwa nie ma tak dużego wpływu na całą gospodarkę, jaki miałyby problemy sektora energetycznego, który nadal ma się nieźle. Kwestie gospodarcze są od początku roku ważnym elementem rosyjskiej propagandy, w związku z tym nie mamy dostępu do części danych statystycznych, a do tych, które są publikowane, trzeba podchodzić z dużym dystansem. Z problemem jakości rosyjskiej statystyki borykaliśmy się już przed wojną, a obecnie widzimy, że dane te są jeszcze bardziej niemiarodajne. Informacje, jakie jeszcze płyną z perspektywy poszczególnych branż czy przedsiębiorstw, wskazują, że sytuacja nie rysuje się w jasnych barwach. Od połowy roku widzimy coraz większe skutki sankcji nakładanych na rosyjski eksport, m.in. embargo na część rosyjskiej stali i żelaza, drewno czy węgiel. Każda z tych branż odnotowuje znaczny spadek produkcji. Dramatyczną sytuację widać też w budżecie. Wysokie ceny ropy nie są już w stanie rekompensować utraconych dochodów z innych sektorów. Rosną drastycznie wydatki na armię.
Czy unijne embargo na ropę może pogrążyć Rosję?
Na to pytanie chyba nikt nie zna odpowiedzi. Nadal nie mamy ustalonego pułapu cenowego - państwa nie są w stanie się porozumieć w tej kwestii. Rosja eksportowała ok. 50 proc. swojej surowej ropy do Unii Europejskiej i mniej więcej tyle samo produktów ropopochodnych. Widzimy już, że w ciągu dziewięciu miesięcy wojny, a zwłaszcza po decyzji o nałożeniu embarga z czerwca udział rosyjskiej ropy w dostawach do UE spada. W październiku wynosił 35 proc., co pokazuje, że rosyjskie firmy przygotowują się na embargo. Rosja zdołała przekierować swój eksport ropy m.in. do Chin, Indii czy Zatoki Perskiej. Jednocześnie widać rosnący udział w eksporcie rosyjskiej ropy odbiorców, którzy nie są nazwani. Można sądzić, że jest to już przygotowanie do obchodzenia sankcji. Są już traderzy, którzy skupują potajemnie, pod cudzą flagą, rosyjską ropę, którą później będą odsprzedawać m.in. na rynki unijne. Z tego powodu trudno powiedzieć, jak mocno Rosja na tym ucierpi.
Co czeka rosyjską gospodarkę w przyszłym roku?
Czarny scenariusz nie jest brany pod uwagę. Nawet pesymistyczne prognozy międzynarodowych instytucji nie zakładają totalnego załamania się rosyjskiej gospodarki. Natomiast widać ogromne zmiany w gospodarce, przede wszystkim totalny regres technologiczny. Niedawno władze Moskwy informowały o wielkim sukcesie, jakim było rozpoczęcie produkcji nowych samochodów w byłym zakładzie Renault. Jest to jednak de facto chiński samochód, który trafia do Rosji bez kół i silnika, jest składany na miejscu, a jego cena po montażu jest dwa razy wyższa, niż gdyby był importowany w całości. To pokazuje, że Rosja stara się sobie radzić, ale działania mogą być kuriozalne. Widać jednak ewidentnie, że rosyjskim władzom brakuje pieniędzy. Deficyt budżetowy będzie się powiększał, a ministerstwo finansów de facto dodrukowuje rubla. Poza tym rząd sięga do rezerw zgromadzonych w Funduszu Dobrobytu Narodowego. One zostały w większości zamrożone, ale operacje księgowe pozwalają rządowi na dostęp do nich. Widzimy zatem poważne problemy finansowe, ale Kreml, głównie kosztem społeczeństwa, będzie stać na kontynuowanie tej wojny. ©℗
Rozmawiał Dominik Osowski