Czy sąsiedztwo sklepu z alkoholem i artykułami spożywczymi zapewnia należytą powagę odbioru korespondencji sądowej? O tym, jak Poczta Polska świadczy usługi dla wymiaru sprawiedliwości, dyskutowano w środę na posiedzeniu zespołu parlamentarnego.

Związek Inicjatyw Biznesowych postanowił sprawdzić, czy Poczta Polska przestrzega warunków przetargu na obsługę przesyłek sądowych i prokuratorskich, który w styczniu tego roku wygrała już po raz trzeci z rzędu.

Najbardziej charakterystycznym warunkiem, który musi spełnić operator chcący świadczyć te usługi, jest zapewnienie, aby wydawanie przesyłek odbywało się na specjalnie wyznaczonym do tego stanowisku i przebiegało w sposób zapewniający „bezpieczeństwo tajemnicy korespondencji oraz powagę odbioru korespondencji”.

I właśnie pod tym kątem ZIB zrobił przegląd 29 placówek pocztowych w mniejszych miejscowościach z sześciu województw.

Jedno okienko na wszystko

Wnioski okazały się dla Poczty Polskiej niekorzystne. „Poczta Polska nie gwarantuje w swoich wszystkich placówkach spełniania wymogów określonych w przetargu” – stwierdzają autorzy raportu.

Dlaczego? ZIB argumentuje, że w dziewięciu spośród sprawdzonych placówek jest tylko jedno stanowisko przeznaczone do obsługi klientów. Siłą rzeczy nie zapewniają więc one osobnego okienka na odbiór przesyłek sądowych. Na trzy okienka trafiono w trzech placówkach, a pozostałe poczty miały po dwa stanowiska obsługi.

Autorzy raportu stwierdzają jednak, że w każdej ze zbadanych miejscowości osoba odbierająca przesyłkę sądową mogła przy tym samym okienku kupić także produkty niezwiązane ze świadczeniem usług pocztowych, np. artykuły spożywcze czy zabawki. Handel jest bowiem dla Poczty coraz ważniejszym obszarem działalności: ubiegłym roku spółka sprzedała w swoich placówkach towary za prawie 350 mln zł.

Operatorowi wytknięto ponadto nieprzystosowanie budynku poczty do potrzeb osób niepełnosprawnych i brak jasnych oznaczeń godzin otwarcia.

Coraz droższe usługi Poczty

Kamil Rybikowski, prezes Związku Inicjatyw Biznesowych, przedstawił ten raport w środę 23 listopada na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Ochrony Praw Konsumentów i Przedsiębiorców.

Podkreślił, że z przetargu na przetarg szybko rośnie kwota wynagrodzenia, jakiego Poczta Polska oczekuje za swoje usługi: od 293 mln zł za trzy lata w przetargu z 2015 roku, przez 890 mln zł w 2018 roku, do 1,86 mld zł w tym roku. Według opracowania ZIB taka dynamika wzrostu wynika z faktu, że tylko w 2015 roku Poczta miała na tym polu konkurencję. Potem była już jedynym oferentem.

- Wysoka kwota umowy nie oznacza wysokiej rentowności – zastrzegł wiceprezes Poczty Polskiej, Andrzej Bodziony, sugerując, że świadczenie usług na rzecz wymiaru sprawiedliwości pociąga za sobą wysokie koszty. Spytany przez nas, jaka jest rentowność kontraktu na dostarczanie przesyłek sądowych i prokuratorskich, zasłonił się jednak tajemnicą przedsiębiorstwa.

Nikt się nie skarży

Przedstawiciel Centrum Zakupów dla Sądownictwa, radca prawny Marcin Borkowski, zwrócił uwagę, że w najnowszym zamówieniu do sądów doszły także prokuratury, co miało wpływ na cenę. - Od kiedy usługi są świadczone przez Pocztę, nie odnotowaliśmy żadnej skargi: od społeczeństwa ani samorządów prawniczych. A gdy zamówienie realizował poprzedni wykonawca, skarg były setki, tysiące – mówił Marcin Borkowski.

Na brak skarg dotyczących przesyłek sądowych wskazał też Andrzej Bodziony. Ponadto zarzucił autorom raportu, że skupili się tylko na jednym warunku przetargu. A było ich dużo więcej: operator musi m.in. posiadać odpowiednie zaplecze transportowe i sortownie. - Potrzebna jest też obsługa ostatniej mili, czyli listonosze dysponujący tabletami z odpowiednim oprogramowaniem do potwierdzenia odbioru – wyliczał Bodziony, podkreślając, że reprezentowana przez niego spółka to sieć 7,6 tys. placówek, zatrudniająca 22 tys. listonoszy.

Dodał, że nie tylko w przetargu na obsługę sądów i prokuratur, lecz w ok. 90 proc. przetargów organizowanych przez instytucje Poczta jest jedynym oferentem. - Nie ma zazwyczaj innych firm, które by się tych usług podjęły – mówił.

Z kolei zastępczyni dyrektora Centrum Zakupów dla Sądownictwa Ewa Ropka podkreśliła, że treść raportu może być podważona ze względu na błędną interpretację wymogu stawianego przez zamawiającego.

- Przywołujecie państwo ten wymóg w sposób niekompletny – mówiła Ewa Ropka. Wyjaśniała, że oczekiwań co do warunków odbioru korespondencji nie należy „utożsamiać z odrębnym okienkiem”, lecz interpretować „funkcjonalnie”. - Chodzi o to, żeby przesyłki sądowe nie kolidowały z innymi usługami, aby zapewnić tajemnicę i powagę tej korespondencji – stwierdziła.

Tymczasem ZIB w swojej interpretacji poszedł dalej - jako zakaz innej działalności gospodarczej przy realizacji usługi dla sądu. - Zamawiający chciał tylko oddzielenia stanowiska, aby odbierający korespondencję od razu wiedział, gdzie ma podjeść, i nie musiał stać w kolejce w sklepie spożywczym i podawać na głos swoich danych, mówiąc, że czeka na przesyłkę sądową – tłumaczyła wicedyrektor CZdS.

Dodała, że takie wymagania wprowadzono do przetargu w 2015 roku z powodu „ogromnej krytyki społecznej”.

Spożywczak w Malanowie

Chodzi o to, że gdy w 2013 r. Poczta Polska straciła obsługę sądów na rzecz Polskiej Grupy Pocztowej (niezależny operator, przejęty potem przez InPost), to punkty odbioru znalazły się w różnych miejscach, także w sklepach, które sprzedawały alkohol. Wywołało to wiele kontrowersji. Stąd omawiany warunek wyznaczonego okienka i powagi odbioru korespondencji.

Sprawa była na tyle głośna, że gdy w 2015 roku Poczta „odzyskała” sądy, ówczesny minister sprawiedliwości Patryk Jaki powiedział, że zakończył się „czas odbierania przesyłek sądowych w sklepach monopolowych”.

Paradoksalnie właśnie z tego powodu anty-gwiazdą opracowania ZIB na temat Poczty Polskiej została placówka w Malanowie (powiat turecki w woj. wielkopolskim). W raporcie stała się ona symbolem nieprzystawania deklaracji do rzeczywistości, gdyż mieści się – jak czytamy w raporcie – „wewnątrz sklepu spożywczo-monopolowego”.

Jak to możliwe?

- Budynek stanowi siedzibę kilku działalności gospodarczej, w tym sklepu spożywczego i placówki pocztowej – mówi Andrzej Bodziony. Dodaje, że każdy podmiot ma swoich pracowników i prowadzi swoją dzialalność w osobnym lokalu budynku. - Co nie stanowi podstawy do stawiania tezy, iż przesyłki sądowe wydawane są w sklepie monopolowym – podkreśla.

Raport godzi w dobre imię Poczty?

Spytany przez nas, czy Związek Inicjatyw Biznesowych reprezentuje jakiegoś operatora pocztowego, Kamil Rybikowski zapewnił, że żaden podmiot świadczący usługi pocztowe nie jest członkiem ZIB.

Natomiast wiceprezes Andrzej Bodziony stwierdził na posiedzeniu zespołu parlamentarnego, że w przedstawionym opracowaniu nie ma żadnych dowodów, aby sposób świadczenia usług przez Pocztę zagrażał bezpieczeństwu korespondencji. - Tezy w raporcie godzą w dobre imię Poczty Polskiej – powiedział, dodając, że w związku z tym spółka rozważa podjęcie kroków prawnych.

Najlepszym wyjściem doręczenia elektroniczne

- Dla nas ważne jest, aby warunki odbierania przesyłek sądowych pozwalały zachowywać tajemnicę korespondencji – podkreśla dr hab. Tomasz Scheffler, zastępca kierownika Ośrodka Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych. Dodał, że z tego punktu widzenia ponowne przejęcie obsługi sądów przez Pocztę Polską po przetargu zakończonym w 2015 roku było dobrym rozwiązaniem. - Mamy z Pocztą i złe doświadczenia, ale ich skala jest mniejsza niż w przypadku innych operatorów – stwierdził.

Jego zdaniem najlepszym wyjściem z sytuacji byłyby doręczenia elektroniczne. - Przechodzenie na korespondencję elektroniczną wydaje się nieuchronne, a przy tym radykalnie zredukuje koszty – podsumował Tomasz Scheffler.