Nie mamy swojej Skody czy Ikei, ale na międzynarodowych rynkach krajowe firmy potrafią się rozwijać każdą drogą – zarówno jeśli ekspansja oparta jest na wiedzy, jak wtedy, gdy potrzeba poważnych nakładów kapitałowych
Nie mamy swojej Skody czy Ikei, ale na międzynarodowych rynkach krajowe firmy potrafią się rozwijać każdą drogą – zarówno jeśli ekspansja oparta jest na wiedzy, jak wtedy, gdy potrzeba poważnych nakładów kapitałowych
W zestawieniach największych globalnych firm polskie przedsiębiorstwa nie plasują się w czołówce, lecz z reguły zajmują miejsca nieprzystające do wielkości naszej gospodarki. Wyprzedzają je podmioty z mniejszych państw, które jednak działają na światowych rynkach na większą skalę. Sporządzany co roku przez magazyn „Forbes” ranking 2 tys. największych przedsiębiorstw notowanych na giełdach jest na to dowodem, choć można zwrócić uwagę, że uwzględnione w nim kryteria niekoniecznie dobrze oddają globalną siłę poszczególnych firm. Wyżej od krajowych przedsiębiorstw znajdują się w nim firmy z Danii (np. transportowo-spedycyjny Moller-Maersk czy działający w branży medycznej Novo Nordisk), Belgii (producent piwa Anheuser-Busch) czy Szwecji (producent samochodów Volvo). Ale nie znaczy to, że krajowe firmy nie zdobywają rynków zagranicznych.
- Najszybciej mają szansę zaistnieć w skali globalnej firmy, w przypadku których nie są wymagane duże nakłady kapitałowe. Taką branżą są np. producenci gier, gdzie jednocześnie jest odpowiedni kanał sprzedaży w postaci internetu, za pośrednictwem którego można dotrzeć do szerokiej grupy odbiorców. Pod warunkiem, że dysponuje się odpowiedniej jakości produktem, ale z tym polskie firmy radzą sobie nie najgorszej - mówi Mariusz-Jan Radło, kierownik katedry Kolegium Gospodarki Światowej Szkoły Głównej Handlowej.
Liderem branży producentów gier i najbardziej znaną globalnie firmą jest CD Projekt. Popularność i zyski przyniosły spółce gry z serii „Wiedźmin”, ale jej rozwój spowolnił po nieudanej premierze gry „Cyberpunk 2077” w grudniu 2020 r. O ponadnarodowym charakterze działania spółki świadczy choćby to, że niezadowoleni z efektów kilku lat prac nad grą inwestorzy pozwali CD Projekt przed sądem w USA. Sprawa zakończyła się zawarciem ugody, na mocy której firma wypłaciła 1,85 mln dol. odszkodowania, bez przyznawania się do stawianych zarzutów.
Mariusz-Jan Radło zwraca uwagę, że krajowe firmy zdobywają czołową pozycję na świecie także w wielu niszach, jeśli warunkiem sukcesu jest przede wszystkim koncepcja techniczna, a nie wielkość wykładanego kapitału. Przykładem takiej firmy jest dostarczająca serwery czasu firma Elproma, z której rozwiązań korzystają największe technologiczne korporacje, NATO czy agencje kosmiczne.
- Wolniej przebiega zagraniczna ekspansja polskich firm w branżach wysoce kapitałochłonnych, takich jak surowce. Także w tym wypadku można jednak podać przykład firm takich jak KGHM czy PKN Orlen, które w istotny sposób rozwijają się poza Polską - mówi Radło.
Specyfika branży, w której działa produkujący miedź KGHM, od początku skazywała firmę na sprzedawanie swoich produktów na rynkach zagranicznych. Jednak od ponad dekady KGHM rozwija poza Polską także wydobycie miedzi. Cały wzrost produkcji miedzi w ostatniej dekadzie jest efektem działania zagranicznych kopalni spółki. Orlen, którego rozwój również częściowo wynika z wymagań sektora paliwowego, gdzie dla wynegocjowania jak najlepszych kontraktów liczy się skala działalności, jest na razie koncernem regionalnym.
Polskie firmy radzą sobie z zagraniczną ekspansją także wtedy, jeśli polega ona na właściwym wkomponowaniu się w globalny łańcuch dostaw. Przykładem może być działające w branży odzieżowej LPP, które szyje ubrania głównie w Azji, a w Polsce projektuje i zarządza marketingiem.
Z kolei w modelu pośrednim, w którym częściowo liczą się zasoby kapitałowe, a częściowo intelektualne, firmą przynajmniej regionalną jest Asseco Poland. Spółka urosła w kraju m.in. dzięki zamówieniom od administracji publicznej, a na rynkach zagranicznych rozwijała się przede wszystkim drogą przejęć.
- Rozwój krajowych firm na rynkach zagranicznych zatrzymała pandemia koronawirusa, a teraz wojna w Ukrainie. W sytuacji niepewności i zagrożenia firmy starają się przede wszystkim pilnować swoich rodzimych rynków. W nieco szerszej perspektywie pewnego rodzaju hamulcem przed rozwojem zagranicznym jest duży i zróżnicowany rynek krajowy. Dla wielu firm on jest wystarczający - mówi Mariusz-Jan Radło.
W pierwszej kolejności lokalne przedsiębiosrtwa wybierają ekspansję do krajów ościennych. Zdobywanie klientów i wypromowanie swojego produktu w skali całego świata jest zadaniem, z którym nie tylko krajowe podmioty mają problem.
- Gdy przegląda się różnego rodzaju zestawienia największych firm, zwraca uwagę to, że nie ma na nim właściwie nowych przedsiębiorstw europejskich. Mimo wielu lat integracji nie udaje się w Europie stworzyć na tyle jednolitego rynku, żeby był on dobrą trampoliną do globalnej ekspansji. Europejskie firmy oczywiście pojawiają się w takich zestawieniach, ale to są przedsiębiorstwa z tradycyjnych sektorów, rozwijające się od wielu lat. Nowi globalni gracze to domena Stanów Zjednoczonych i Chin. Biorąc to pod uwagę, uznałbym, że dla krajowych przedsiębiorstw sukcesem w ujęciu międzynarodowym jest wywalczenie silniej pozycji na rynku europejskim - mówi Aleksander Łaszek, ekonomista firmy doradczej Deloitte. ©℗
/>
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama