Branża AGD nie liczy w tym roku na wzrost produkcji. Walczy o to, by spadek był jak najmniejszy

W lipcu z taśm polskich fabryk artykułów gospodarstwa domowego zjechało w sumie 1,45 mln sztuk sprzętu, o 30 proc. mniej niż przed rokiem - wynika z nowych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Po siedmiu miesiącach produkcja jest o ponad 17 proc. mniejsza niż w podobnym okresie 2021 r. Po sześciu miesiącach spadek sięgał 15 proc., a po pięciu - 12,5 proc.
Zdaniem ekspertów przed branżą kolejne dwa słabe kwartały. Tym samym cały rok może zamknąć się gorzej niż 2021 r.. Wówczas w kraju wytworzono łącznie 35 mln urządzeń, w tym 27 mln sztuk dużego AGD.
- Dostęp do komponentów przestał być już problemem dla sektora. Firmy zgromadziły bowiem ich zapas. W tej chwili wyzwaniem jest hamujący popyt na głównych rynkach Europy Zachodniej, w tym m.in. we Francji, Włoszech i w Wielkiej Brytanii - mówi Wojciech Konecki, prezes APPLiA Polska, ogólnopolskiego związku producentów AGD. Wskazuje, że na eksport wysyłane jest ponad 85 proc. produkcji.
Od czerwca notowany jest również spadek popytu w kraju. W czerwcu spadek w porównaniu z analogicznym okresem ub.r. wyniósł 2 proc. W lipcu było to już 15 proc. Od stycznia do lipca sprzedano u nas 3,9 mln sztuk dużego AGD - tyle samo co przed rokiem.
- Zapewne jest to związane częściowo z inflacją: konsumenci początkowo redukowali oszczędności gotówkowe, kupując sprzęt AGD, jednak w miarę narastania niepewności finansowej zaczęli ostrożniej wydawać swoje zasoby. Również wzrost cen kredytu i krach na rynku deweloperskim przyczyniły się do spadku zakupów. Podejrzewam również, że detaliści także przestali powiększać swoje zapasy. Z niepokojem patrzę na kolejne miesiące, które zwykle były u nas szczytem sezonu - dodaje Konecki.
Każde nowe mieszkanie to przynajmniej pięć sztuk sprzedanego sprzętu z kategorii dużego AGD. Jak wynika z danych Tabelaofert.pl i redNet Consulting w II kw. na sześciu największych rynkach sprzedano 8,9 tys. mieszkań. To wynik prawie o połowę gorszy niż rok wcześniej.
Michał Rakowski, członek zarządu Grupy Amica, przyznaje, że obecne spadki produkcji sektora AGD można przypisać zarówno czynnikom podażowym, jak i popytowym.
- W pierwszej grupie chodzi przede wszystkim o istotny wzrost kosztów produkcji, a w obszarze popytu konsumenckiego negatywny wpływ mają nieuniknione podwyżki cen i ogólna presja inflacyjna. Nie spodziewamy się też zmiany trendu w najbliższych miesiącach. Wielokrotnie wskazywaliśmy, że wywołany przez pandemię boom na rynku AGD nie będzie zjawiskiem długoterminowym, a rynek docelowo wróci do wzrostów na poziomach jednocyfrowych - zauważa.
Ostatnie wyniki dotyczące sprzedaży detalicznej też nie pozostawiają złudzeń. W lipcu, w cenach stałych była w sklepach z meblami i sprzętem RTV-AGD o 5,3 proc. niższa niż w tym samym czasie 2021 r.
Sieci handlowe przyznają, że sprzedaż spadła, ale pod koniec pierwszego półrocza zawsze ona wyhamowuje w związku z tym, że kończą się remonty w domach. - Dlatego mamy nadzieję, że na jesieni sytuacja się odwróci - mówi Michał Mystkowski z Media Expert.
Specjaliści dodają jednak, że osłabł czynnik, który od marca do wakacji napędzał popyt w sektorze. Chodzi o dodatkowych konsumentów z Ukrainy. Optymizmem nie napawają też opublikowane niedawno najgorsze w historii wyniki badań koniunktury konsumenckiej GUS. Dlatego branża już wie, że nie poprawi wyniku zeszłorocznego. Przynajmniej pod względem liczby sprzedanych sztuk. Wartościowo rynek ma szansę na wzrosty. Prócz podwyżek cen wpływ na to ma wzrost sprzedaży bardziej energooszczędnych i zaawansowanych technologicznie, czyli droższych, urządzeń.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe