"Grecka opinia publiczna jest bardzo zadowolona z tego, co rząd robi do tej pory i z pozycji, jaką zajmuje. Rząd Syrizy od początku przyjął bardzo ostrą retorykę i pokazał gotowość do walki". O sytuacji w Grecji mówi dla DGP Vassilis Monastiriotis, ekonomista z London School of Economics, o nowych pomysłach rządu Tsiprasa
Premier Alexis Tsipras i minister finansów Janis Warufakis jeżdżą po kolejnych stolicach, przekonując pozostałe kraje Unii do złagodzenia greckich długów. Ale wygląda na to, że zrezygnowali z głównego postulatu, czyli umorzenia części zadłużenia. Co wiemy o ich nowych propozycjach?
Teraz wśród ich propozycji sa wydłużenie terminu spłaty zadłużenia i prawdopodobnie wymiana obligacji na papiery o niższym oprocentowaniu i dłuższym terminie spłaty. Pojawia się też pomysł obligacji o nieokreślonym terminie spłaty, które w praktyce mogą nigdy nie zostać w pełni spłacone, oraz takich, których spłata jest uzależniona od stopy wzrostu gospodarczego. To bardziej akceptowalne dla strefy euro, ale dla greckiej sytuacji finansowej efekt jest w sumie podobny. Nominalne umorzenie zadłużenia nie jest do tego konieczne.
Obligacje, których spłata jest powiązana ze wzrostem gospodarczym, a także te o nieokreślonym terminie spłaty to bardzo rzadko stosowane rozwiązanie.
To prawda. Nawet jeśli osiągnięte zostanie takie porozumienie, trudno powiedzieć, w jaki sposób można je formalnie wprowadzić w życie i jak będą wyglądać szczegóły techniczne. Przykładowo dane o wzroście gospodarczym publikowane są z opóźnieniem, zatem spłata długu będzie powiązana z danymi o PKB sprzed ok. półtora roku. Oczywiście jest możliwość opierania tego na prognozach, a później wprowadzania korekt. Sądzę jednak, że jeśli będzie interes i wola polityczna, by osiągnąć takie porozumienie, to uda się znaleźć sposoby na pokonanie technicznych trudności. Nie jest to zwyczajny sposób, ale też sytuacja Grecji nie jest zwyczajna i rząd musiał wyjść z jakąś innowacyjną propozycją. A ta idzie, moim zdaniem, w dobrą stronę.
Które państwa UE mogą poprzeć grecką propozycję, a które są jej przeciwne?
Są dwie grupy przeciwników. Jedna to Niemcy, Finlandia i Holandia, które uważają, że Grecja musi przestrzegać zobowiązań w zakresie dyscypliny fiskalnej. Druga grupa to przede wszystkim Hiszpania i Portugalia, czyli kraje, które korzystały z pomocy finansowej. Nie chcą one, aby polityka oszczędnościowa, którą prowadziły, utraciła legitymację w oczach wyborców. Obecna propozycja wymiany obligacji jest bardziej neutralna, zarówno dla obozu zwolenników konsolidacji fiskalnej z północy Europy, jak i krajów południa obawiających się politycznych konsekwencji. One sprzeciwiałyby się wszystkim propozycjom, które sprawiałyby wrażenie ustępstw. Wymiana obligacji jest mniej widocznym sposobem, bo trudno dokładnie wymierzyć, jakie są finansowe skutki dla Finlandii czy Hiszpanii, podczas gdy w przypadku umorzenia długu jest to natychmiast widoczne.
Jak taki kompromis przyjmie grecka opinia publiczna? Jeszcze kilka dni temu Syriza w kampanii wyborczej obiecywała umorzenie długów.
Grecka opinia publiczna jest bardzo zadowolona z tego, co rząd robi do tej pory i z pozycji, jaką zajmuje. Rząd Syrizy od początku przyjął bardzo ostrą retorykę i pokazał gotowość do walki. To spodobało się opinii publicznej, która jednak rozumie, że to była taktyka, i teraz pozwala rządowi na dokonywanie ustępstw i składanie propozycji mających większe szanse na przyjęcie.
Wkrótce Grecję czekają dwa krytyczne momenty – koniec lutego, kiedy kończy się obecny program pomocowy, oraz lipiec i sierpień, gdy powinna oddać EBC ponad 7 mld euro. Co się stanie, jeśli do tego czasu nie zostanie osiągnięty kompromis?
Nie wierzę w taki scenariusz. Jeśli nie byłoby pełnego kompromisu do końca lutego, to na pewno będzie jakieś porozumienie o przedłużeniu programu pomocowego. Ateny nie będą chciały tego nazwać przedłużeniem programu, lecz porozumieniem pomostowym czy tymczasowym, ale to tylko kwestia nazwy. Jeśli jednak nie byłoby porozumienia, czy to w lutym czy w maju, Grecja nie będzie miała innego wyjścia jak zbankrutować. Możliwość samodzielnego finansowania się przez dłuższy czas czy refinansowania kredytów poprzez środki pozyskiwane z rynku, jest bliska zera. Ale naprawdę nie sądzę, żeby nastąpiło bankructwo. Nie po to spędziliśmy pięć lat na uzdrawianiu sytuacji, by teraz wszyscy się poddali.