Chodzi o Jastrzębską Spółkę Węglową, Katowicki Holding Węglowy i Kompanię Węglową. W każdej współczynnik uzwiązkowienia, czyli liczba związkowców przypadająca na ogół zatrudnionych, przekracza 100 proc., ponieważ część pracowników należy do więcej niż jednej organizacji. W polskich kopalniach na Śląsku działa ich łącznie ponad sto. W samej JSW, po tym, jak w zeszłym roku powstało 10 nowych związków, liczba organizacji sięgnęła 50!
W czeskiej firmie OKD, jedynej u naszych południowych sąsiadów spółce wydobywającej węgiel kamienny, której roczna produkcja wynosi ponad 9 mln ton (tyle co w Bogdance czy KHW i nieznacznie mniej niż w JSW), działają tylko trzy związki. – Na ich utrzymanie przeznaczamy rocznie kilka milionów koron – mówi DGP Marek Síbrt, rzecznik prasowy OKD. W przeliczeniu na naszą walutę to nie więcej niż 1,5 mln zł.
Choć 40 mln zł to kwota niebagatelna, zwłaszcza że dotyczy firm zatrudniających tylko 90 tys. osób, ich zarządy nie narzekają na konieczność finansowania związkowców. – Koszty utrzymania tych organizacji to nie jest zasadniczy problem spółek węglowych – mówi Jarosław Zagórowski, prezes JSW. – Problemem jest to, że zgodnie z polskim prawem związki są w stanie blokować wszelkie zmiany w przedsiębiorstwie. A w kapitalizmie firmy, które nie są w stanie dostosować się do zmieniającej się rzeczywistości, po prostu znikają z rynku – wyjaśnia szef jastrzębskiej grupy.
Kwoty, jakie Kompania Węglowa czy Jastrzębska Spółka Węglowa przeznaczają na związki zawodowe, są znacznie większe niż w najbogatszej polskiej firmie, jaką jest KGHM. W Lubinie na działalność organizacji związkowych z budżetu koncernu przekazano 9,8 mln zł.
Wynika to w dużym stopniu z tego, że ponieważ górnicze związki mnożą się na potęgę, rośnie również liczba ich działaczy, których – w myśl polskiego prawa – utrzymywać musi spółka, w której działają. We wspomnianej już JSW na pełnych etatach jest obecnie aż 103 liderów związkowych. Jak wynika z danych firmy, staż związkowy większości z nich przekracza 15 lat. A to oznacza, że ludzie ci nie byliby najpewniej w stanie wrócić do zawodu, jaki wcześniej uprawiali. Zresztą co czwarty ze związkowych działaczy w JSW dożył już wieku, w którym nabywa się uprawnienia emerytalne. Dotyczy to zresztą nie tylko tej spółki.
Nic więc dziwnego, że dla szefów firm górniczych związkowcy to często osoby, które zrobiły ze swoich posad świetne miejsca do zarabiania przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek odpowiedzialności. A co najgorsze – szkodzą górnictwu.
Naturalnie diametralnie inna jest opinia samych związkowców, szczególnie że dobro branży postrzegają odmiennie od zarządów firm wydobywczych.
– Jeżeli coś jest dobre dla górników, to jest też dobre dla branży – mówi nam Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowych Górników w Polsce. – A dla górników najważniejsze jest zachowanie naszych uprawnień emerytalnych. I nie zawahamy się tych praw bronić – dodaje.
zobacz także:
Ustawa regulująca kwestie emerytalne ma, zdaniem Czerkawskiego, o tyle wpływ na branżę, że m.in. dzięki niej są jeszcze w Polsce chętni do pracy w kopalniach. – Bo przy tych wynagrodzeniach, jakie mamy, duża część górników w ogóle by już nie pracowała w górnictwie i dawno szukałaby sobie zajęcia za granicą. To właśnie również dzięki uprawnieniom emerytalnym w niektórych kopalniach jest po pięć, sześć tysięcy podań o pracę – tłumaczy wiceszef ZZG w Polsce. Dzieje się tak m.in. dlatego, że związkowcy, gdy w sektorze była dobra koniunktura, zadbali, by otwierano szkoły górnicze. – Likwidowaliśmy w ten sposób lukę pokoleniową, która była bardzo groźna, bo zaczynało już brakować fachowców w górnictwie – wyjaśnia Czerkawski.
Podobnie rolę organizacji związkowych widzi Patryk Kosela, rzecznik prasowy Sierpnia 80. – My jesteśmy związkowcami i musimy dbać o dobro załóg. Ale związkowcy, wbrew temu, co mówią osoby uważające się za znawców górnictwa, wcale nie dbają wyłącznie o siebie i o pracowników kopalń – deklaruje. – Mówienie, że górnicy są tylko roszczeniowi, jest nieporozumieniem – potwierdza Czerkawski. Zresztą w jego opinii przykładów na to, że pracownicy kopalń zrzekali się czegoś po to, by ich firma funkcjonowała, jest multum.
A protesty organizowane nawet z powodu prywatyzacji JSW i wprowadzenia jej na warszawską giełdę? – Owszem, były protesty – przyznaje związkowy lider – ale przecież zakończyły się negocjacjami, które przyniosły porozumienie. Zresztą wszystkie porozumienia, nawet te zawarte po najgwałtowniejszych protestach, opierały się na kompromisie. Przystawaliśmy na coś, co w danej chwili nie było korzystne dla górników. My wcale nie stoimy na stanowisku, że nie oddamy ani guzika – deklaruje.
Co jeszcze związki zrobiły dla dobra sektora? – Nasi przedstawiciele wiele razy, gdy tylko dostrzegali gdzieś niegospodarność, składali zawiadomienia do prokuratury. Mówię tu np. o podpisywaniu umów, które były szkodliwe dla spółki, czy niekorzystnym rozstrzyganiu przetargów. W efekcie dzisiaj każdy wie, że górnictwo jest źle zarządzane i że działa w nim mafia węglowa – wymienia Kosela. Przedstawiciel Sierpnia 80 do dokonań organizacji zalicza również przeciwstawienie się zarządowi jastrzębskiej spółki, który w firmie JSW Szkolenie i Górnictwo zatrudniał pracowników na okres próbny i zawierał z nimi umowy o pracę, ale na czas określony. – My to nazywamy zatrudnieniem śmieciowym w górnictwie. Bo w kontekście standardów, jakie obowiązują w tej branży, są to umowy śmieciowe – mówi rzecznik związku.
– Udało się też utrzymać stan kopalń, choć były przecież zamachy, by niektóre z nich likwidować, zresztą w sposób zupełnie bezsensowny. I często kopalnie, które miały być zamykane, wychodziły potem na prostą. Kopalnia Bolesław Śmiały jest dziś jednym z lepszych zakładów – dodaje Czerkawski. Zdania górniczej Solidarności na temat tego, co organizacja zrobiła dla sektora, nie poznaliśmy – w związku nie znalazł się nikt, kto mógłby z nami na ten temat porozmawiać.
Kosela przyznaje, że były i niepowodzenia. – Nie udało się doprowadzić do tego, żeby pensje w zarządach spółek wydobywczych były jawne, a przede wszystkim nie były wygórowane – mówi. – Tego, ile się zarabia w zarządzie Kompanii Węglowej, firma nie ujawnia, ale słyszy się o zarobkach przekraczających nawet 100 tys. zł – dodaje. Narzeka również na... przerosty zatrudnienia w spółkach węglowych i gigantyczne koszty ich funkcjonowania. Dostrzega je np. w centrali Kompanii Węglowej, gdzie pracuje blisko tysiąc osób. – To przecież taka mała kopalnia, tyle że bezproduktywna. To przechowalnia dla pracowników choćby w dziale PR. Nie inwestuje się natomiast w dział marketingu czy handlu węglem – mówi.
Do niepowodzeń organizacji zalicza również to, że osoby, które nabyły już prawa emerytalne, nadal pracują w górnictwie. – Tylko w Kompani Węglowej jest ich 1,8 tys., w tym wielu dyrektorów kopalń. A to, że tacy ludzie nadal są zatrudnieni, wcale nie jest dobre, bo w przyszłości ktoś może dojść do wniosku, że skoro chcą tak długo pracować, to trzeba jeszcze bardziej wydłużyć wiek emerytalny – argumentuje Kosela i dodaje, że tacy leciwi pracownicy powinni zwalniać miejsca dla młodszych.
– Nie udało się nam wymusić na rządzie prac nad dalszą częścią strategii dla górnictwa – wymienia na pierwszym miejscu niepowodzeń Czerkawski. – Mało kto wie, że my już dwa lata temu zorganizowaliśmy demonstrację nie po to, żeby wywalczyć podwyżki czy nowe świadczenia, ale właśnie po to, żeby rząd rozpoczął te prace. Bo obecna strategia ma obowiązywać tylko do końca 2015 r. – wyjaśnia.
Tylko w JSW na etatach związkowych jest aż 103 działaczy
OPINIA

Jeremi Mordasewicz doradca zarządu Konfederacji Lewiatan
40 mln zł, jakie firmy węglowe płacą na związki zawodowe, to dużo, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że zatrudnionych w nich jest tylko 90 tys. osób. Nie miałbym jednak nic przeciwko takim wydatkom, gdyby związkowcy służyli branży. Tymczasem działacze oszukują górników. Wprowadzają ich w błąd, przedstawiając im fałszywe analizy dotyczące branży. Mieliśmy aż do 2011 r. cztery lata znakomitej koniunktury w polskim górnictwie, był boom zarówno na węgiel energetyczny, jak i na koksowy. Z tego też powodu cena surowca utrzymywała się przez cały ten czas na poziomie ponad dwa razy wyższym niż przez wiele wcześniejszych lat. W związku z tym wszystkie polskie firmy górnicze dobrze sobie radziły. Związkowcy uznali, że teraz już obowiązywać będzie taka właśnie, bardzo wysoka cena węgla i powrotu do niższej nie ma. Taki też przekaz otrzymywali od nich górnicy. Pod ogromną presją związków zarządy wypłacały więc coraz wyższe wynagrodzenia i godziły się na regulacje, które nie uwzględniały tego, że kiedyś może przyjść dekoniunktura. Pieniądze szły na konsumpcję, zamiast na inwestycje, które podnosiłyby efektywność kopalń. Nie przygotowano się na chude lata, które zwykle nadchodzą po tłustych. Działacze związkowcy przyłożyli tym samym rękę do zrujnowania swojej firmy, o którym najlepiej świadczy spadek kursu JSW. Kiedyś jej akcje kosztowały ponad 130 zł, dziś nieco ponad 20 zł. Górnik, który pracuje na ścianie, może nie wszystko rozumieć, ale związkowiec powinien być dla niego przewodnikiem. Tymczasem większość działaczy zachowuje się bezwzględnie, dba wyłącznie o własne wysokie wynagrodzenia.
sceptyk(2015-02-02 18:46) Zgłoś naruszenie 00
Walka o konfitury,jak zabiorą szaraczkom mają więcej do podziału!!!.
OdpowiedzA ten Mordasiewicz?(2015-02-02 15:39) Zgłoś naruszenie 00
To krezus, czy koszerny?
Odpowiedzfun(2015-02-02 11:29) Zgłoś naruszenie 00
Ciągle. słyszę o wielkich zarobkach związkowców w firmach a przecież ustawa o ZZ reguluje dokładnie tą sprawę. Czy na etaty związkowre przechodzą ze stanowisk dyrektorskich a może prezesi wytłumaczą się ze swojej niegospodarności ? Ktoś tu nas w ***** robi !
Odpowiedzstrefa 51(2015-02-03 09:30) Zgłoś naruszenie 00
Zapytajmy ile zarabiają dyrektorzy, prezesi, rady nadzorcze tych spółek sądze że znacznie więcej niż związkowcy, a media biją pianę o strajkach, kopalnia by zarobiła na ten socjal, sprzedając węgiel bez pośredników, i jeszcze ten importowany węgiel zza wschodniej granicy-nawet koreańczycy północni nam go sprzedają.
OdpowiedzRomek(2015-02-02 12:45) Zgłoś naruszenie 00
A ile kosztuje utrzymanie zarządów ? milionowych pensji i odpraw dla kolesi ? mnożących się spółek i spółeczek by żyło się lepiej... rodzinie i znajomym królika ? Tak jest wszędzie i dzisiaj wcale nie chodzi o górników ani rolników, chodzi o to że tak dalej być nie może.
Odpowiedztomasz(2015-02-02 12:51) Zgłoś naruszenie 00
wszystkie osoby bedace etatowymi zwiazkowcami powinni byc prawnie zobowiazani do przedstawiania sprawzdan majatkowych
Odpowiedzbuu(2015-02-02 13:03) Zgłoś naruszenie 00
ważne, że krzykliwy tytuł artykułu Bartłomieja Mayer "Strajki na bogato. Związkowcy to krezusi" zapadnie w głowach.
OdpowiedzDobra robota - tak trzymaj
Gość4321(2015-02-02 13:13) Zgłoś naruszenie 00
Związki opłacane są z państwowych pieniędzy to jakaś kpina ze społeczeństwa ,Państwo wychodowało sobie pazerne hieny co gryzą rękę która je karmi , takie coś to tylko w Polsce może być .W innych krajach związki opłacane są ze składek członków i to oni decydują czy chcą utrzymywać związki .
Odpowiedzsenior(2015-02-03 12:37) Zgłoś naruszenie 00
w takich spółkach jak JSW i im podobnych nie inwestuje się w kopalnie, bo na koniec prezes ma większy zysk i może pochwalić się doskonałymi wynikami finansowymi, zebrać nagrody, i jeszcze bardziej wywindować sobie i zarządowi zarobki a na końcu okazuje się, że źli to są związkowcy, a dziennikarze to kupują
Odpowiedzemeryt z 1853 zl.emeryturą(2015-02-02 15:30) Zgłoś naruszenie 00
Putin zaciera ręce że nie musi zatrudniać swoich zielonych ludzików do gospodarczej destabilizacji Polski. Wyręcza go w tym Solidarność wspólnie z komunistycznym OPZZ
Odpowiedzemeryt(2015-02-02 15:42) Zgłoś naruszenie 00
Zarobki tych związkowych warchołów przekraczają niejednokrotnie 30 tys./mies.! A górnik wypluwa płuca żeby na nich zarobić ! Ja też muszę ich wspomagać z mojej 1850zł.emerytury !
Odpowiedzkontra(2015-02-02 10:45) Zgłoś naruszenie 00
Jaką jeszcze łatkę przykleją feudaliści związkowcom ? Przecież to jest jasne ze chodzi o to aby zlikwidować ZZ bo one przeszkadzają w wyzysku.
OdpowiedzAla(2015-02-02 15:47) Zgłoś naruszenie 00
Ujawnić zarobki związkowców ! Niejednokrotnie przekraczają 30tys/mies.! A górnik wypluwa płuca żeby na nich zarobić !
OdpowiedzSprzeciw(2015-02-02 16:06) Zgłoś naruszenie 00
do Ali - Ty głuptoku ,zwiazkowiec to górnik ino wybrany przez innych górników!
OdpowiedzSprzeciw(2015-02-02 16:11) Zgłoś naruszenie 00
do qaduq z IP: 89.77.163 -to dowodzi tylko że ludzie sami siebie sprzedają a to nie byli związkowcy lecz POlitycy którzy już w więzieniu kombinowali jak okraść społeczeństwo. Ja swoje tezy ze strony pierwszej podtrzymuje w całości gdyż gdyby nie związki to na ******* mówił być papapu.
OdpowiedzNadalSprzeciw(2015-02-02 16:18) Zgłoś naruszenie 00
Do Ali - a wystarczyło poczytać post nr 6.
OdpowiedzPo 7.związkowiec powinien dobrze zarabiać aby Go Prezes nie robił za małego -- gdyz musi się przy ograniczonej strukturze prawnej (nie takiej jak mają Prezesi) znać na prawie pracy ,ZUZPie ,ksiegowości ,strukturze firmy ,płacach ,koniunkturze i faktycznie wiedzieć co jest grane i Kto oszukuje! do tego użera sie również z wieloma pomówieniami i szarymi oszołomami, musi być też cholernie odważny. Po 8,--żadna Ustawa nie reguluje ilości Prezesow ,dyrektorów ,członków Zarządu ,innych przydupasów prezesow itp a jest to rozdmuchane .
W Polsce w firmach SP tworzy sie struktury zarzadzające ,równoległe struktury doradczo nadzorcze ,oraz spólki córki i wnuczki -więc pytam sie Autora POmysłodawce tego paszkwilu : PO co istnieje
Staszek(2015-02-02 17:14) Zgłoś naruszenie 00
Takich mamy dziwaków jak po stronie zarządu jak i związków.Co by nie pisać o związkowcach,to myślę,że cały problem leży w zarządach spółek,które nie czują,że to jest ich drugi dom i robią wszystko by tylko przetrwać a dzisiaj próbują scedować problem tylko na związki.
Odpowiedzbrawo(2015-02-02 20:23) Zgłoś naruszenie 00
problem jest bo zarządy kopalń i rząd i ministerstwo gospodarki przespały dużo wyższe ceny na węgiel. Wtedy płynęły pieniądze strumieniami do budżetu z kopalń oraz z boomu budowlanego napędzanego przez kredytobiorców faszerowanych łatwym kredytem plus dotacje unijne. Wtedy się szastało pieniędzmi na prawo i lewo bo trzeba było szybko zdążyć na EURO 2012. Vincent Rostowski nie chciał zahamować kredytów we frankach, aby nadal płynęły strumienie z boomu budowlanego dzięki kredytobiorcom, którym dawały banki łatwy kredyt. Tusk dzięki temu miał zieloną wyspę i ciepłą wodę w kranie, która go wywindowała do Brukseli a nam zostanie jeno sznur.
OdpowiedzTeraz PO i PSL nie ma za wesoło gdyż mamy sytuacje, że sporo banków i ludzi umoczonych jest w kredyty we frankach i niech zaczną się strajki to złotóweczka poleci na dół i podskoczą raty chyba, że przyjdzie pomoc od międzynarodówki finansistów, którzy maczali palce w umacnianiu złotówki aby kredyty we frankach ładnie wyglądały. Greccy politycy także zachłysnęli się łatwym kredytem. Kto w Grecji na tym skorzystał a kto teraz będzie zaciskał pasa. 8 lat zamiatania pod dywanik a teraz wszystkiemu winni są związkowcy, bo to oni wymusili aby zarządy kopalń zarabiały takie astronomiczne pieniądze. Brawo dla tego dziennikarza, który chyba też ma kredyt
fun(2015-02-02 20:34) Zgłoś naruszenie 00
Zapytam jeszcze raz, może Autor artykułu się pofatyguje i zapyta prezesów jak to możliwe, że związkowcy zarabiają tak dużo.
OdpowiedzCzy na etaty związkowe przechodzą ze stanowisk dyrektorskich? Wszak ustawa określa, że na oddelegowaniu powinien zarabiać średnią z ostatnich trzech miesięcy ( w uproszczeniu). Więc ile zarabiali i co sami sobie płace ustalili?
Grzegorz D(2015-02-02 22:54) Zgłoś naruszenie 00
Ujawnić pensje związkowców czy to nie zakończy dyskusji? Skoro są niskie to chyba nie wstyd, jak są wysokie, jak pisano w artykule, to będzie wstyd!
Odpowiedz