Kilkanaście miesięcy minęło od debiutu nieco zbliżonych do kryptowalut tokenów na rynku sztuki, a już tracą popularność

Brytyjski artysta Damien Hirst stworzył 10 tys. obrazów i 10 tys. odpowiadających im cyfrowych wersji, czyli NFT. Dał nabywcom rok, by zdecydowali, które dzieło chcą zatrzymać, a dla podgrzania atmosfery wokół tego wyboru obiecał, że spali fizyczne wersje, które do niego wrócą. Większość osób - choć przewaga jest niewielka: 5149 wobec 4851 - zrezygnowała z tokena.
NFT - cyfrowy token, który zaistniał przede wszystkim na rynku sztuki (może być samodzielnym cyfrowym dziełem lub odpowiednikiem fizycznej pracy) - to technologia bardzo młoda, ale są sygnały, że już złapała zadyszkę. Eksperyment Hirsta, który dobiegł końca w zeszłym tygodniu, to tylko jeden z przykładów.
- Od stycznia sprzedaż NFT spadła o ok. 85 proc. Największa strona internetowa zajmująca się sprzedażą internetowej sztuki - OpenSea - zapowiedziała już zwolnienie ok. 20 proc. pracowników - wskazuje Łukasz Nawro, analityk z zajmującego się cyfrową gospodarką ośrodka Uniwersytetu Warszawskiego DELab. Z kolei Cash NetUSA (amerykańska firma udzielająca pożyczek online) przenalizowała posty użytkowników Twittera i zapytania w wyszukiwarce Google na temat NFT. Polacy najczęściej wyrażają negatywne opinie o tej technologii (co czwarty wpis o NFT był krytyczny) i rzadko szukają informacji na ten temat (3529 wyszukiwań na 1 mln osób).
- W tym świetle Polacy szybciej wyczuli trend spadkowy niż Amerykanie - komentuje analityk z DELab UW. Dodaje też, że niewiele osób posiada wystarczające środki na inwestycje w NFT i ma zaufanie do tej technologii.
Niepodzielny token - NFT, Non-Fungible Token - jest tak jak kryptowaluty zapisany w zdecentralizowanej technologii blockchain. Jednak w przeciwieństwie do kryptowalut każdy egzemplarz NFT ma różną wartość, nie można go dzielić. Stąd łatwość powiązania tej technologii ze sztuką - token, podobnie jak wcześniej fizyczne dzieło, jest wart tyle, ile nabywca jest gotowy zapłacić. Zarazem jest to przyczyną największej kontrowersji wokół NFT - czy cyfrowy plik może być wartościowym dobrem wartym spore pieniądze.
Najbardziej spektakularną aukcją stokenizowanej sztuki, która przyczyniła się do gigantycznego wzrostu popularności NFT, była ta przeprowadzona przez dom aukcyjny Christie’s. 11 marca 2021 r. sprzedano kolaż „Everydays: The First 5000 Days” Mike’a Winkelmanna ps. Beeple za kwotę 69 mln dol.
Pierwsza transakcja w Polsce odbyła się 28 listopada 2021 r. podczas Warszawskich Targów Sztuki i dotyczyła sprzedaży rzeźby „Fortune” autorstwa Tomasza Górnickiego. - Art info.pl przeprowadziło licytację cyfrowego modelu D wykonanego na podstawie fizycznego obiektu, który finalnie został zdeponowany w Muzeum Śląskim w Katowicach i tym samym przestał funkcjonować w komercyjnym obiegu sztuki. Zdigitalizowane dzieło z estymacją 35-45 tys. zł wylicytowano za kwotę 312 tys. zł - mówi Rafał Kamecki, prezes Art info.pl.
Na polskim rynku sztuki najczęściej sprzedawane są tokeny, które posiadają swój fizyczny odpowiednik. - Kolekcjoner licytujący NFT otrzymuje wówczas token oraz fizyczną pracę artysty - tłumaczy prezes Artinfo.pl. W podobny sposób funkcjonuje sprzedaż w galerii Agra-Art, która do tradycyjnej sztuki dołączała tokeny. - Zwykle była to jedna, dwie prace w ofercie naszych aukcji, nie organizowaliśmy sprzedaży samych tokenów, ponieważ mieliśmy przekonanie, że jest na to o wiele za wcześnie. Nasze próby z NFT miały na celu przede wszystkim sprawdzenie zainteresowania wśród klientów „normalnej” sztuki, a także bezpieczne oswojenie się z tokenizacją - mówi Konrad Szukalski z Agra-Art.
Rafał Kamecki dodaje, że rozwój polskiego rynku NFT zahamowała duża zmienność kursów kryptowalut. - W Polsce mamy stosunkowo małą wiedzę na temat technologii blockchain i to jest zasadniczy powód niskiego zainteresowania tokenami na rynku dzieł sztuki - mówi.
Zdaniem eksperta z DELab większość Polaków kojarzy ten instrument raczej z popkulturą niż ze sztuką, np. z misiami Fancy Bears, których wizerunki celebryci ustawili sobie jako zdjęcie profilowe i dyskusją, czy cyfrowy rysunek misia jest wart 2 tys. zł (a taką miał mieć cenę).
Niektóre emisje NFT nie wywołały z kolei żadnego zainteresowania. - Klub piłkarski Legia Warszawa, który wyemitował tokeny we współpracy z platformą Binance, nie odniósł sukcesu. Z 11 NFT, które pokazywały najlepsze akcje danego zawodnika w krótkim spocie wideo, został zakupiony tylko jeden i nie da się stwierdzić, czy nie nabyła go sama Legia - mówi Łukasz Nawro.
Eksperci podkreślają, że technologia ta zaczęła być postrzegana jako ryzykowna i spekulacyjna. Przyszłość tokenizacji zatem nie jest już tak oczywista, jak wydało się jeszcze pół roku temu. ©℗