Na światowych rynkach wzrost cen wyhamował, a u nas jest rekordowy – wynika z danych ogłoszonych wczoraj przez GUS.

Wskaźnik cen skupu podstawowych produktów rolnych wyniósł w I półroczu 2022 r. 131,4, co oznacza, że za ziarna pszenicy i żyta, żywiec rzeźny – wołowy, wieprzowy i drobiowy - oraz mleko krowie płacono rolnikom średnio o 31,4 proc. więcej niż w II połowie 2021 r. - podał Główny Urząd Statystyczny.
Średnia krajowa cena skupu pszenicy poszła w górę o 50 zł do 153,67 zł za kwintal w porównaniu do 100,71 zł w II półroczu 2021 r. Na naszym rynku nie widać więc hamowania tendencji wzrostowej, które pokazuje indeks żywności publikowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa FAO.
Eksperci podkreślają, że ceny produktów rolnych w Polsce są bardzo mocno uzależnione od tego, co dzieje się na światowych giełdach, gdzie jeszcze niedawno notowano silne wzrosty, ale wpływ na nasz rynek ma też wiele czynników lokalnych.
Według Jakuba Olipry, ekonomisty banku Credit Agricole i wykładowcy w SGH, wysokie ceny są w znacznym stopniu wynikiem wojny w Ukrainie oraz tego, co działo się przed jej wybuchem, czyli m.in. rosnących cen gazu i ropy naftowej, które sprawiły, że nawozy były droższe. – Wyższe ceny surowców rolnych przekładają się na inflację. Jednak surowce rolne to tylko jedna ze składowych kosztów branży rolno-spożywczej w przetwórstwie żywności. Istotne jest także to, co dzieje się z cenami energii, ropy, z kosztami pracy i transportu – wyjaśnia Jakub Olipra.
Dodatkowym czynnikiem wpływającym na dynamikę cen żywności są czynniki meteorologiczne. – Sytuacja dziejąca się dziś na południu i zachodzie Europy, związana z upałami oraz pożarami, w jakimś stopniu wpłynie na ceny produktów, które są tam produkowane, m.in. owoców – tłumaczy dr hab. Mateusz Hamulczuk ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Indeks FAO przedstawia międzynarodowe ceny podstawowych produktów spożywczych. Uwzględnia on ceny: mięsa, nabiału, zboża, olejów roślinnych i cukru. Jest na bardzo wysokim poziomie, ale obserwujemy spadek indeksu trzeci miesiąc z rzędu. Jak mówi Jakub Olipra, nie należy przekładać poziomu indeksu jeden do jednego na sytuację w naszym kraju. Jest on okrojony (nie zawiera owoców i warzyw) oraz reprezentuje surowce rolne, a nie przetworzoną żywność. – Przykładowo w przetwórstwie zboża potrzebne są: energia, praca, opakowania, transport. Nawet jeżeli rosną ceny surowców rolnych, tam jest jeszcze wiele innych kategorii kosztowych, które sprawiają, że ta zmienność cen detalicznych jest o wiele mniejsza niż zmienność tego indeksu. Dlatego indeks FAO lubi czasami straszyć – podkreśla ekonomista. Jak tłumaczy, indeks ten pozwala ocenić to, co się dzieje na świecie. Obecnie na jego podstawie można stwierdzić, że prawdopodobnie najgorsze jest już za nami.
Według Mariusza Hamulczyka dysonans pomiędzy polskim a światowym indeksem cen wynika przede wszystkim z osłabienia złotego na rynkach walutowych. – Ponadto, we wskaźniku FAO uwzględnia się kraje spoza Europy, które nie doświadczyły tak silnych wzrostów cen energii w związku z wojną – dodaje ekspert z SGGW.
– Świat patrzy obecnie na Amerykę Południową, która ma duże możliwości zwiększenia podaży żywności w kolejnych kwartałach, co zmniejszyłoby presję na wzrost żywności – dodaje Jakub Olipra.
Według naukowca z SGGW dynamika cen ogłoszona przez GUS oznacza, że gospodarstwa rolne z nawiązką odzyskają koszty zeszłorocznego zasiewu, nawozów i energii. Ich sytuację poprawią też wyższe dopłaty dla rolników, w efekcie osłabienia złotego. Nie zgadza się z nim Jakub Olipra. – To, że ceny tak silnie wzrosły, nie oznacza, że rolnicy mają teraz złote żniwa i dużo na tym zyskują. W niektórych przypadkach wręcz mogło dojść do pogorszenia opłacalności produkcji w związku z większymi kosztami produkcji, w tym kosztami zakupu nawozów czy środków ochrony roślin. Mateusz Hamulczuk przyznaje, że obecna niepewność na rynku utrudnia rolnikom podejmowanie decyzji produkcyjnych czy inwestycyjnych.
Rosnące ceny surowców rolnych uszczuplą portfele konsumentów. Analitycy z Credit Agricole prognozują, że dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych przyspieszy i osiągnie swoje maksimum w IV kwartale 2022 r., na średnim poziomie 18 proc. r./r. – Wkrótce wszyscy odczujemy te wzrosty, ponieważ na cenę, którą płacimy przy kasie, składają się: cena surowca rolnego, transportu, przetwórstwa i przechowywania oraz koszty handlu. I niekoniecznie wszystkie podwyżki w poszczególnych ogniwach łańcucha żywnościowego do tej pory znalazły odzwierciadlenie na sklepowych półkach. Ceny detaliczne reagują z pewnym opóźnieniem na zmiany kosztów – tłumaczy Mateusz Hamulczuk. Zwraca uwagę, że nawet gdy inflacja wyhamuje, nie oznacza to, że będzie taniej. Ceny żywności w dalszym ciągu będą tak samo wysokie jak teraz lub wyższe.©℗
Indeks cen FAO zdaje się wskazywać, że najgorsze jest już za nami