Luzowanie zasad prawnych, dotyczących tzw. importu równoległego to praktyka, która obejmuje sprowadzanie do kraju towarów oryginalnych, ale bez zgody właściciela praw do znaków towarowych. Jest niezgodna z prawem, bowiem właściciel znaków towarowych (najczęściej producent towaru) może decydować o rynku przeznaczenia każdej sztuki towaru oznaczonego danym znakiem.

Grey goods

Towary pochodzące z importu równoległego nazywa się czasem „szarymi towarami” (ang. „grey goods”), co odróżnia je zarówno od podróbek (kojarzonych z „czarnym rynkiem”), jak i całkowicie legalnych towarów.

Atak na własność intelektualną nie po raz pierwszy

Warto wspomnieć, że omawiane rozwiązania planowane przez rząd rosyjski to nie pierwszy mechanizm osłabiający ochronę zachodniej własności intelektualnej w związku z wprowadzeniem sankcji gospodarczych. Jeszcze w marcu media donosiły o ograniczeniu możliwości dochodzenia odszkodowania za naruszenia praw ochronnych z patentów przez podmioty z „krajów nieprzyjaznych”, czyli takich, które dołączyły do sankcji antyrosyjskich. Wbrew początkowym doniesieniom i w tym wypadku nie doszło do całkowitego „wyjęcia spod prawa” zachodnich patentów (ograniczenie prawa do odszkodowania miało ostatecznie objąć jedynie przypadki tzw. „licencji przymusowych”, czyli wykorzystania rozwiązania chronionego przez państwo w sytuacjach określonych w przepisach), jednak również realnie ograniczono ochronę kosztem „wrogich” przedsiębiorców.

Koniec z importem równoległym?

Nowe regulacje, które mają zostać wprowadzone w Rosji, nie oznaczają całkowitej likwidacji kategorii prawnej importu równoległego. Polegają one na stworzeniu listy marek, których import równoległy nie będzie już uznawany za nielegalny. Wydaje się przy tym, że lista ta zostanie stworzona przy pomocy klucza politycznego – z informacji prasowych wynika, że częściowo, choć nie w całości, pokrywa się ona z listą marek należących do firm, które wycofały się z rynku rosyjskiego po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę.

Podwójne standardy

Wprowadzeniu listy towarzyszyła retoryka krytyczna wobec samej koncepcji importu równoległego, określonego przez Federalną Służbę Antymonopolową jako praktyka „dużych międzynarodowych firm […] bez obiektywnych podstaw, co prowadzi do ograniczonej konkurencji i monopolizacji rynku, pozwala oficjalnym importerom na manipulowanie ceną i asortymentem” (rp.pl, 30 marca 2022, "Podróbki mile widziane. Rosja zezwala na import równoległy"). Zdaniem rosyjskiej agencji rządowej prowadzi to do nieuzasadnionego „niedoboru społecznie istotnych produktów” i szkodzi konsumentom. Co ciekawe, taka retoryka, która do tej pory stosowana była raczej przez firmy dopuszczające się nielegalnego importu równoległego, jest całkowicie sprzeczna z dotychczas obowiązującym prawem – można więc dostrzec wyraźną zmianę kursu rosyjskich agencji rządowych. I to dość wybiórczą, ponieważ marki firm, które nie zdecydowały się opuścić Rosji, będą chronione na niezmienionym poziomie.

„Czarna lista”?

Rosyjska agencja TASS podała w zeszłym tygodniu, że gotowa jest już lista ok. 200 marek podzielonych na 50 kategorii. Jednocześnie cytowany w depeszy rosyjski Minister Przemysłu i Handlu Denis Manturow podkreślił, że lista będzie się rozszerzać lub kurczyć, w zależności od postawy poszczególnych producentów. Jak widać w praktyce Rosja dąży do tego, aby utrzymać dostęp do zagranicznych dóbr za wszelką cenę, czy to prawnymi, czy bezprawnymi środkami.

Powyższe działanie wynika nie tylko z chęci odwetu za wprowadzenie sankcji przeciwko Rosji, ale w wielu przypadkach jest jedyną szansą na utrzymanie całych gałęzi rosyjskiej gospodarki. Wiele branż jest bowiem zależnych od importowanych urządzeń, części i komponentów, zatem każde potencjalne rozszerzenie dostępnego asortymentu jest dla nich na wagę złota. Dotyczy to np. przemysłu samochodowego i maszynowego, ale także farmaceutycznego, nie wspominając o utrudnieniach w dostępie do elektroniki i urządzeń komunikacyjnych.

Niewygodne sankcje

W tej ostatniej kategorii warto zwrócić uwagę na przypadki, w których właściciele znaków towarowych nie tylko nie są skorzy do stosowania sankcji, ale wręcz sami poszukują sposobów ich obchodzenia. Ciekawym przykładem jest tu chińska firma Huawei, która w obawie przed amerykańskimi „sankcjami wtórnymi” zawiesiła działalność w Rosji, ale w ocenie ekspertów nie można wykluczyć, że udzieli cichego przyzwolenia na import równoległy jej produktów do Rosji z wykorzystaniem podmiotów trzecich (The Moscow Times, 11 kwietnia 2022, "Huawei Suspends New Orders, Furloughs Russia Staff Amid Sanctions Threat – Reports"). Biorąc pod uwagę nastawienie Chin do rosyjskiej agresji na Ukrainę takie działania wydają się zrozumiałe.

Nieco innych postaw należy spodziewać się po firmach z krajów zachodnich, które ograniczyły lub zakończyły działalność w Rosji nie tylko pod presją swoich rządów, ale także konsumentów, masowo protestujących przeciwko rosyjskiej napaści. Czy mają one jednak do dyspozycji narzędzia pozwalające na walkę z eksportem ich towarów do Rosji bez ich zgody? Najprawdopodobniej tak, przynajmniej w Unii Europejskiej – temu zagadnieniu warto poświęcić osobną analizę.

adwokat Jakub Słupski, LL.M., Patpol Legal Piróg i Wspólnicy