Rosja nie jest kluczowym rynkiem zbytu dla polskiego eksportu, jednak inwazja Rosji w Ukrainie może prowadzić do potencjalnych ograniczeń polskiego eksportu wynikających z prawdopodobnych zaburzeń w globalnych sieciach podażowych.

Inwazja Rosji w Ukrainie może spowodować dosyć silne i nieoczywiste zaburzenia w światowym handlu. Obok zerwania regionalnych relacji handlowych dużym źródłem niepewności dla perspektyw w średnim okresie pozostaje kwestia zakresu sankcji dotyczących handlu z Rosją. Jaki zatem może być wpływ zamrożenia stosunków handlowych pomiędzy gospodarkami Zachodu a Rosją dla polskiego eksportu? Bezpośrednie znaczenie rosyjskiego rynku dla polskiego eksportu nie jest duże.
Według danych GUS w 2021 r. eksport polskich towarów do Rosji wyniósł 36,6 mld zł, co stanowiło zaledwie 2,8 proc. łącznej sprzedaży zagranicznej polskich przedsiębiorstw.
Ponadto, struktura polskiego eksportu do Rosji nie odbiega znacząco od struktury eksportu ogółem. Największy udział w polskiej sprzedaży do Rosji stanowią maszyny i urządzenia, sprzęt elektryczny i elektrotechniczny (34 proc. w eksporcie do Rosji i 26 proc. w eksporcie ogółem), produkty chemiczne (15 proc. oraz 7 proc.) oraz sprzęt transportowy (10 proc. oraz 11 proc.). Oznacza to, że potencjalne zamrożenie wymiany handlowej pomiędzy Polską a Rosją będzie raczej równomiernie odczuwalne przez polskie branże eksportowe. Pozwoli to, jeśli będzie taka potrzeba, relatywnie łatwiej przekierować polski eksport z Rosji na inne rynki w porównaniu do sytuacji, gdyby struktura produktowa eksportu do Rosji była silnie skoncentrowana.
Niemniej Rosja jest istotnym dostawcą towarów do Polski. W 2021 r. import z Rosji osiągnął wartość 77,8 mld zł, co odpowiadało za ok. 6 proc. dostaw zagranicznych do Polski. Oznacza to silną nierównowagę w wymianie towarowej między Polską a Rosją. Co ważniejsze, import z Rosji jest silnie skoncentrowany na surowcach i towarach niskoprzetworzonych. W szczególności kluczowa jest rola Rosji w dostawach surowców energetycznych, które stanowią ok. ¾ polskiego importu z Rosji. Według danych Eurostatu w 2020 r. Rosja odpowiadała za 74 proc. importu węgla, 68 proc. importu ropy naftowej i 55 proc. importu gazu ziemnego do Polski. Uniezależnienie się lub przynajmniej znaczące ograniczanie importu surowców energetycznych z Rosji jest możliwe w perspektywie najbliższych kwartałów poprzez zwiększenie dostaw z innych kierunków, przy czym zmiana ta będzie skutkowała wzrostem cen nośników energii, stanowiąc niekorzystny impuls kosztowy również dla polskich eksporterów.
Aby lepiej zrozumieć rolę Rosji dla polskiego eksportu warto przyjrzeć się znaczeniu gospodarki rosyjskiej w światowym handlu. Na pierwszy rzut oka, Rosja nie jest kluczowym graczem w handlu światowym, a jej udział w światowym eksporcie (1,98 proc. w 2020 r.) jest niewiele wyższy niż Polski (1,54 proc.). Jednak tradycyjne statystyki handlu zagranicznego nie w pełni oddają naturę obecnych skomplikowanych powiązań handlowych. Struktura eksportu rosyjskiego jest zdominowana przez surowce i towary niskoprzetworzone. Oznacza to, że rosyjskie przedsiębiorstwa znajdują się na początkowym etapie międzynarodowego procesu produkcji dóbr, który przez poprzednie dekady ulegał silnej fragmentaryzacji. Dzięki liberalizacji przepływów handlowych i kapitałowych między gospodarkami oraz rozwojowi technologii ICT możliwe było podzielenie procesu wytwarzania dóbr na wiele wysoce wyspecjalizowanych etapów, a następnie lokowanie części z nich do gospodarek charakteryzujących się pewnymi przewagami, jak np. procesy pracochłonne przenoszono do gospodarek o niskich kosztach pracy. W świetle tych zmian Rosja wyspecjalizowała się w wydobyciu surowców i produkcji dóbr niskoprzetworzonych dzięki bogatym złożom surowców naturalnych. Świadczyć o tym może udział górnictwa w rosyjskiej wartości dodanej, który w 2020 r. wyniósł 8,8 proc. Tak duży udział w PKB jest związany z wysoką produktywnością pracy w tej branży, która jest aż o 332 proc. wyższa, aniżeli średnia produktywność w całej rosyjskiej gospodarce. Wynika to z dużej dostępności złóż surowców, których wydobycie jest wysoce efektywne ekonomicznie.
Na surowcową rolę Rosji w światowej produkcji wskazują również wskaźniki zaangażowania w globalnych sieciach podażowych. Z jednej strony, rosyjski eksport charakteryzuje się jedną z najniższych importochłonności wśród największych gospodarek, która zgodnie z danymi OECD wyniosła 8,6 proc. w 2018 r. (wobec 31 proc. w Polsce), co oznacza niski stopień zaangażowania typu backward. Potwierdza to również niski stopień otwartości handlowej gospodarki rosyjskiej. Wskaźnik otwartości (suma eksportu i importu w relacji do PKB) gospodarki rosyjskiej w 2020 r. wyniósł 46 proc. a więc znacznie mniej niż w przypadku Polski (106 proc.) oraz Niemiec (81 proc.). Co więcej, w przeciwieństwie do gospodarek UE, które w ostatnich dekadach doświadczały systematycznego wzrostu otwartości, w Rosji wskaźnik otwartości się zmniejszał. Z drugiej strony, w 2018 r. aż 37,1 proc. eksportowanych towarów z Rosji było wykorzystywanych w produkcji towarów, które są eksportowane dalej do kolejnych gospodarek. Oznacza to bardzo silne zaangażowanie typu forward. Dla porównania, udział dóbr pośrednich reeksportowanych przez kolejne gospodarki w Polsce wyniósł zaledwie 22,6 proc. Tym samym, ograniczenie eksportu z Rosji z dużym prawdopodobieństwem będzie niekorzystnie wpływało na kolejne etapy w globalnych sieciach podażowych.
Jakie produkty decydują zatem o obecnej pozycji Rosji w globalnych sieciach podaży? Aż za połowę wartości rosyjskiego eksportu odpowiadają surowce energetyczne (gaz ziemny, ropa naftowa i węgiel kamienny). W przypadku gospodarek europejskich przekłada się to na wysoką zależność eksportu od rosyjskiej wartości dodanej. W 2018 r. rosyjska wartość dodana stanowiła około 3,1 proc. polskiego eksportu, a rosyjskie surowce energetyczne stanowiły aż 1,7 proc. wartości polskiej sprzedaży zagranicznej. Istotne znaczenie w przychodach z rosyjskiego eksportu odgrywają również produkty chemiczne (nawozy) oraz płody rolne, co oznacza, że ewentualne embargo na rosyjskie produkty stanowi istotne ryzyko dla globalnego rynku żywności i mogłoby przyczynić się do niedoborów i wzrostu cen wybranych produktów, w szczególności np. pszenicy, której Rosja jest kluczowym światowym eksporterem.
Oprócz surowców energetycznych i produktów rolnych Rosja jest ważnym dostawcą niektórych metali. Chociaż statystyki handlowe wskazują na stosunkowo niskie znaczenie tych produktów w wartości eksportu, to jednak należy mieć na uwadze ich niską substytucyjność, a więc małą możliwość wykorzystania zamienników w przypadku ich niedoboru. Ich niedobory mogą stanowić więc wąskie gardła istotnie ograniczające możliwości produkcyjne niektórych sektorów. W samej Unii Europejskiej dostawy z Rosji odpowiadają za ponad 80 proc. importu wanadu (0,06 mld dol.), 68 proc. importu żelaza (0,5 mld dol.), 40 proc. niklu (4,2 mld dol.) oraz 17 proc. chromu (0,2 mld dol.). Rosja jest również ważnym światowym dostawcą m.in. palladu, berylu, tytanu, platyny, wolframu i glinu.
Duża rola Rosji w dostawach wybranych surowców metalicznych może być źródłem zaburzeń w sieciach podażowych podobnych do tych, jakie wystąpiły w sektorze motoryzacyjnym na skutek niedoborów półprzewodników w czasie pandemii COVID-19. Na niekorzystane skutki potencjalnego wstrzymania eksportu metali z Rosji są narażone branże zajmujące się m.in. produkcją urządzeń elektronicznych, sprzętu medycznego, baterii samochodowych oraz sektor lotniczy. Nawet jeśli Polska nie jest bezpośrednio zależna od importu niektórych metali, może okazać się, że zaburzenia w globalnych sieciach podażowych wywołane niedoborami kluczowych komponentów, mogą stanowić czynnik ograniczający zdolności produkcyjne w niektórych branżach eksportowych, albo oddziaływać poprzez spadek popytu eksportowego na polskie dobra pośrednie.
Jak można zatem ograniczyć zagrożenia wynikające z potencjalnego wstrzymania rosyjskiego eksportu surowców? Po pierwsze, rozwiązaniem może być zmiana dostawców. Na światowych rynkach surowcowych Rosja jest kluczowym graczem, ale nie monopolistą. Przykładem może być rynek eksportu wanadu, na którym Rosja pomimo silnej pozycji (24 proc. udziału) zajmuje drugie miejsce za Brazylią (32 proc. udziału). W przypadku palladu, niedobory tego surowca w UE mogłyby zostać zastąpione importem m.in. z USA i RPA. Po drugie, producenci wykorzystujący surowce rzadkie mogą do pewnego stopnia substytuować surowce przez ich relatywnie bliskie zamienniki. Na przykład w metalurgii wanad może zostać zastąpiony manganem, niobem lub tytanem. W zakresie elektromobilności może zostać wykorzystana substytucyjność między palladem a platyną. Naturalnie taka zmiana wiązałaby się z wyższymi kosztami, które wynikałyby ze zmiany dostawcy czy dostosowań technologii produkcji, co prowadziłoby do znacznego wzrostu cen dóbr pośrednich. Jednak możliwości substytucji nie są równomierne dla wszystkich metali rzadkich. Przykładowo, najlepszym substytutem niklu jest chrom, który w dużej mierze jest eksportowany właśnie przez Rosję.
Dalsze schłodzenie relacji handlowych między Rosją a gospodarkami zachodnimi może doprowadzić do potencjalnych zaburzeń na światowych rynkach dostaw. Jednak wpływ ewentualnych ograniczeń podażowych, wynikających z niedoboru surowców czy dóbr pośrednich, raczej będzie przejściowy dla polskich eksporterów i potencjalnie odczuwany przez wybrane branże. Niemniej, w szerszym kontekście, nie można wykluczyć, że potencjalne zaburzenia w globalnych sieciach podażowych będą wpływać na gospodarkę proinflacyjnie.
Autorzy wyrażają własne opinie, a nie oficjalne stanowisko NBP.
Dr Jakub Mućk, ekspert ekonomiczny w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP, adiunkt w SGH w Warszawie.
Jan Baran, starszy ekonomista w Wydziale Analiz Strukturalnych w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP.
Paweł Galiński, asystent w Wydziale Badań Strukturalnych w Departamencie Analiz i Badań Ekonomicznych NBP.