Eksport skurczył się o połowę. E-państwo ma pomóc w utrzymaniu ciągłości handlu zagranicznego i zagwarantowaniu bezpieczeństwa dostaw

Dzięki sprawnie przeprowadzanej cyfryzacji państwa Ukraina była w stanie łatwiej przestawić się na tory wojenne w dwóch strategicznie ważnych obszarach: zamówieniach publicznych i dystrybucji żywności. Urzędnicy odpowiadający za e-państwo dodają nowe funkcjonalności do już istniejących platform.
Istniejący od 2015 r. system Prozorro (gra słów: Zorro jako symbol walki z niesprawiedliwością i ukraiński wyraz „prozoro”, czyli przejrzyście) obsługiwał zamówienia publiczne. Dostępne dla każdego z poziomu komputera czy smartfona z dostępem do internetu szczegóły ofert i rozstrzygnięć przetargów miały pomóc w walce z korupcją, która od dekad trawiła struktury państwa. Prozorro wprawdzie nie wykorzeniło nieprawidłowości, ale znacznie je ograniczyło. Z szacunków analityków wynikało, że już w pierwszym roku funkcjonowania Prozorro państwo zaoszczędziło na zamówieniach publicznych 10 proc. kosztów. Zdaniem Wasyla Zadwornego, dyrektora Prozorro, w sumie mogło zaoszczędzić nawet 7 mld dol. Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji jawność nie jest już jednak priorytetem, zwłaszcza jeśli chodzi o zamówienia wojskowe. 26 lutego, dwa dni po rozpoczęciu inwazji, zostały one utajnione, także wstecz. – 24 lutego skończył się stary świat i stare Prozorro. Długo nie wrócimy do normalnych przetargów, bo i powojenna odbudowa będzie musiała być szybka – mówi dyrektor.
Państwo umożliwiło dokonywanie zamówień z wolnej ręki, choć przedsiębiorstwa nadal mają być zachęcane do organizowania otwartych przetargów. – Dotychczas priorytetem był stosunek wartości do ceny. Teraz ważniejsza jest szybkość dostaw i ich wolumen. Prozorro stało się platformą pośredniczącą – mówi Zadworny. Wojna zresetowała dotychczas istniejące łańcuchy dostaw. Wiele przedsiębiorstw przestało działać (Zadworny mówi o 15–20 proc. zarejestrowanych w systemie), porty zamarły, a handel zagraniczny musiał się przestawić na kolej. Wielu kupców i sprzedawców straciło przez to dotychczasowych kontrahentów. Przedsiębiorstwo kierowane przez Zadwornego zaoferowało im platformę Prozorro+, która pomaga w kojarzeniu renomowanych odbiorców i oferentów. – W naszym systemie zarejestrowano 35 tys. odbiorców państwowych i komunalnych oraz 250 tys. dostawców komercyjnych – wskazuje dyrektor. – Naszym celem jest przebudowa logistyki. Kojarzenie kupców i sprzedawców towarów najważniejszych dziś z punktu widzenia państwa: żywności, mebli, wody, paliwa, karimat czy śpiworów – tłumaczy Zadworny.
Podobne cele przyświecają twórcom Narodowej Platformy Bezpieczeństwa Spożywczego (NPPB), stworzonej przez Państwową Służbę ds. Bezpieczeństwa Produktów Spożywczych i Obrony Konsumentów (Derżprodspożywsłużba). Wyszli oni z tego samego założenia, co ludzie Zadwornego: wojna zniszczyła sprawdzone przez lata łańcuchy dostaw. NPPB, na której w ciągu pierwszych trzech dni funkcjonowania zarejestrowało się 1500 uczestników, ma kojarzyć klientów z producentami. Na razie to się udaje i – poza obszarami okupowanymi lub zablokowanymi – na półkach nie brakuje podstawowych produktów spożywczych. – Dzięki platformie będzie jasne, kto co produkuje, a kto czego potrzebuje. Dowiemy się, co możemy nadal eksportować, a w jakich obszarach powinniśmy rozwijać produkcję krajową – mówi p.o. szefa Derżprodspożywsłużby Anatolij Wowniuk. Instytucja, dotychczas pełniąca głównie funkcje kontrolne, zaczęła aktywnie kojarzyć ukraińskich i zagranicznych producentów. – Znamy rynki zagraniczne, mamy swoje kontakty – mówi Wowniuk. Poprzez platformę NPPB można już zawierać umowy i zamawiać usługi logistyczne.
Jak mówi wiceminister polityki agrarnej Taras Wysocki, NPPB pomoże w utrzymaniu części eksportu. Według resortu gospodarki wartość eksportu w marcu była o 49 proc. niższa niż w luytm, w imporcie spadek wyniósł 69 proc. – Porty w Mariupolu, Mikołajowie i Odessie są zablokowane. Musimy przestawić handel zagraniczny na kolej, ale jej przepustowość jest mniejsza, więc zamiast karmić setki milionów ludzi na świecie, będziemy mogli dotrzeć do kilkudziesięciu milionów – mówi Wysocki. – Musimy przestawić się na porty europejskie. Liczymy w tym względzie na wsparcie partnerów zagranicznych – dodaje. Wąskim gardłem są kolejowe przejścia graniczne. – Zamiast sprowadzać opakowania na olej słonecznikowy – a Ukraina odpowiada za 30 proc. światowej produkcji – można kupować granulat do ich produkcji. To ogranicza potrzeby przewozowe – tłumaczy Wowniuk. – Ale kontroli, które były naszym podstawowym zadaniem, nie zawieszamy. Wojną wojną, a ręce trzeba myć – zastrzega. ©℗