Przewozy na jedwabnym szlaku już mocno hamują. Polska chce wprowadzenia ograniczeń w ruchu na torach i drogach, ale o takich sankcjach musiałaby zdecydować cała Unia.
Przewozy na jedwabnym szlaku już mocno hamują. Polska chce wprowadzenia ograniczeń w ruchu na torach i drogach, ale o takich sankcjach musiałaby zdecydować cała Unia.
- Opowiadamy się za rozszerzeniem sankcji, ale żeby były one skuteczne, muszą być nałożone przez całą Unię Europejską - mówi minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Zaznacza, że zaproponowana przez Koleje Ukraińskie czy przez nasze organizacje transportowe blokada kolejowych i drogowych przejść do Rosji i Białorusi jest rozważana w krajach członkowskich. Adamczyk dodaje jednak, że są państwa UE, które mają wątpliwości, czy wprowadzać takie restrykcje.
Jakie to kraje? Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, i Dominik Héjj, politolog i publicysta specjalizujący się w tematyce węgierskiej, wprost mówią o Węgrzech. Héjj przypomina, że tuż po uznaniu przez Rosję samozwańczych republik na Donbasie i na dzień przed agresją w Ukrainie Budapeszt ogłosił, że wspólnie z Rosją powoła spółkę kolejową, która ma się zająć przewożeniem towarów z Chin na Zachód. Politolog spodziewa się jednak, że pod presją innych krajów UE Węgry mogłyby ostatecznie zgodzić się na wprowadzenie wzorem blokady lotniczej Rosji także blokady drogowej i kolejowej.
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że w najbliższych dniach Bruksela będzie chciała nałożyć kolejne restrykcje na agresora. Minister Adamczyk spodziewa się, że najszybciej Komisja Europejska zgodzi się na zamknięcie portów morskich dla rosyjskich statków. Szef resortu infrastruktury wyjaśnił, że zakaz miałby dotyczyć nie tylko statków pływających pod rosyjską banderą, ale też kontrolowanych, czarterowanych albo obsługiwanych przez jakąkolwiek osobę powiązaną z Rosją. Oprócz blokady granic czy portów UE rozważa też zakaz sprowadzania konkretnych surowców z Rosji.
Według ekspertów blokada granic lądowych mogłaby być bardziej bolesna dla Rosji i Białorusi, bo przez ich terytoria przebiega główna trasa nowego jedwabnego szlaku. W ostatnim czasie rozwinęły się zwłaszcza kolejowe przewozy kontenerów z Chin. Z bliższej części Azji, np. z Kazachstanu, rozwijał się też transport ciężarówkami. Blokada przewozów na tym szlaku byłaby zatem elementem presji na Państwo Środka, które manifestuje poparcie dla Moskwy.
Blokada granicy mocno uderzyłaby w przewoźników drogowych, zwłaszcza białoruskich. Według Jakuba Jakóbowskiego, analityka z Ośrodka Studiów Wschodnich, firmy przewozowe z Białorusi przynoszą prawie 2 mld dol. z eksportu. Obsługują też kluczowe łańcuchy dostaw między Europą i Rosją.
Według ekspertów większość dużych operatorów logistycznych sama z siebie bez żadnych sankcji w przewozach z Chin zacznie omijać Rosję i Białoruś. Tak zrobił duży polski operator logistyczny Rohlig Suus Logistics. - Zawiesiliśmy transporty towarów przez, do i z Rosji oraz Białorusi, a także połączenia na nowym jedwabnym szlaku. Zdecydowaliśmy się na ten krok ze względów etycznych oraz z uwagi na bezpieczeństwo pracowników i przewożonych ładunków - mówi Andrzej Kozłowski, członek zarządu spółki. - Nie chcieliśmy iść na ustępstwa i zrezygnowaliśmy również z oferowanych branży logistycznej przez chińskie firmy ubezpieczeniowe możliwości ubezpieczenia ładunków, bez wyłączenia ryzyka wojny i sankcji, co nie jest standardem w przypadku takich polis. Wierzymy, że zawieszenie na szeroką skalę serwisu kolejowego na szlaku może skłonić Chiny do wywierania większej presji na Rosję, by ta zakończyła wojnę - dodaje Kozłowski. Operator stara się teraz przenieść priorytetowe dostawy na transport lotniczy, a pozostałe są przekierowywane na transport morski. Planuje uruchomienie dwóch regularnych lotów czarterowych z Szanghaju do Frankfurtu tygodniowo, czeka na uruchomienie przez armatorów bezpośrednich połączeń morskich.
Jednak część rodzimych firm, zwłaszcza tych mniejszych i średnich, ma obawy przed zamknięciem granicy z Białorusią i Rosją. To np. prywatni operatorzy przygranicznych terminali przeładunkowych. Są też przewoźnicy, którzy w dużej mierze żyli z przewozu towarów z Rosji czy Białorusi, np. węgla, a także drewna służącego do wyrobu mebli.
Maciej Wroński, szef związku pracodawców Transport i Logistyka Polska, twierdzi, że przewoźnicy drogowi już powinni przestać wykonywać transporty do oraz z Rosji i Białorusi, aby nie zasilać gospodarek tych państw. - Aby jednak to ułatwić, konieczne jest mądre działanie, np. rekompensaty dla firm wyspecjalizowanych w pracy na tych kierunkach - uważa Wroński.
O konieczności wprowadzenia mechanizmów pomocowych przedstawiciele branży transportowej dyskutowali wczoraj w szerszym gronie. Podkreślają, że ważne jest, aby rząd pomyślał o pomocy nie tylko dla firm, które mogłyby ucierpieć na wprowadzaniu nowych sankcji, ale także dla tych, w które wybuch wojny w Ukrainie już mocno uderzył. Według Adriana Furgalskiego takie mechanizmy pomocowe można by wypracować na szczeblu unijnym.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama