Lutowy odczyt indeksu PMI zapowiadał przyspieszenie w polskim przemyśle. Ale atak Rosji na Ukrainę spowoduje pogorszenie sytuacji.
Lutowy odczyt indeksu PMI zapowiadał przyspieszenie w polskim przemyśle. Ale atak Rosji na Ukrainę spowoduje pogorszenie sytuacji.
„W lutym ekspansja w polskim sektorze wytwórczym przyspieszyła dzięki szybszemu wzrostowi produkcji oraz nowych zamówień. Wciąż powstawały nowe miejsca pracy, a producenci ponownie zwiększyli swoją aktywność zakupową. Optymizm biznesowy także wzrósł” - wskazują analitycy firmy IHS Markit, autorzy opublikowanego wczoraj raportu dotyczącego wskaźnika koniunktury PMI. Wyniósł on 54,7 pkt. Był o 0,2 pkt wyższy niż miesiąc wcześniej.
Badanie zostało przeprowadzone jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Wiele wskazuje więc, że w najbliższej przyszłości tak dobrych wyników nie będzie. „Inflacja zwalniała, malały opóźnienia w dostawach. Tyle tylko, że to ewidentnie stan «na wczoraj»” - ocenili ekonomiści mBanku.
Pogorszenie koniunktury wydaje się nieuchronne. Zapowiadał to już lutowy pomiar Polskiego Instytutu Ekonomicznego, również przeprowadzony przed konfliktem. Opracowany przez PIE Miesięczny Indeks Koniunktury spadł do 93,0 pkt, co oznacza przewagę nastrojów negatywnych po ośmiomiesięcznym okresie zadowolenia. Dopiero opublikowany w najbliższych dniach marcowy wynik da wiedzę o tym, jak biznes zareagował na wybuch konfliktu.
Zdaniem Piotra Soroczyńskiego, głównego ekonomisty Krajowej Izby Gospodarczej, w najbliższym czasie wstrząs nie będzie tak duży jak w przypadku wybuchu pandemii. W kwietniu 2020 r. PMI obniżył się aż o 10,5 pkt. - Obecne wydarzenia nie muszą wywoływać tak nagłego spadku koniunktury jak w przypadku lockdownu. Dane PMI wskazują, że polski przemysł wciąż ma do zrealizowania bardzo wiele zamówień. W kolejnych miesiącach wskaźniki prawdopodobnie będą słabsze, ale nie załamią się właśnie dzięki sile rozpędu. Dużo trudniej natomiast spekulować, co wydarzy się dalej - argumentuje rozmówca DGP.
W 2021 r. polski eksport towarowy do Rosji wyniósł 36,6 mld zł. Był o 15,3 proc. większy niż rok wcześniej. - Trzeba się spodziewać, że Rosja i Białoruś staną się kierunkami, na których sprzedaż będzie praktycznie zamrożona. Nie tylko z powodu sankcji, ale również kondycji finansowej tamtejszych importerów - przez słabego rubla nie będzie ich już stać na towary z Polski. Z drugiej strony polskie firmy eksportujące gotowe produkty na Wschód powinny sobie poradzić. Rzadko kiedy już są uzależnione od wyłącznie od wysyłki w tym kierunku - mówi główny ekonomista KIG.
Załamanie handlu z Rosją i Białorusią to niejedyny kłopot polskiego przemysłu. „Presje cenowe oraz opóźnienia w dostawach były wciąż wysokie” - wskazano w analizie PMI. Przerw w łańcuchach dostaw teraz będzie więcej, bo obejmą również te krajowe firmy, które zaopatrywały się na Wschodzie. Zaburzenia w logistyce mogą też sprawić, że polskie firmy same będą miały kłopot z produktami z Dalekiego Wschodu. Jeszcze przed miesiącem analitycy IHS Markit podkreślali, że na korzyść zamówień w Polsce wpływały rosnące koszty transportu osłabiające atrakcyjność azjatyckiej konkurencji w Europie.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama