Pomoc przy relokacji bliskich, wsparcie finansowe czy w znalezieniu zatrudnienia – to tylko niektóre rodzaje działań, jakie polscy przedsiębiorcy kierują do Ukraińców przebywających w naszym kraju

Od początku wojny do Polski przyjechało ponad 200 tys. uchodźców z Ukrainy. To często rodziny osób, które pracują w Polsce od lat. – Nie można być obojętnym – mówi Marian Owerko, szef Bakallandu. Dodaje, że skoro każdego dnia polsko-ukraińską granicę przekraczają tysiące ludzi, to po miesiącu w Polsce mogą to być miliony. – Pomagamy im w ściągnięciu rodzin z zagranicy i znalezieniu dachu nad głową. Uruchamiamy hotele, pensjonaty, domki działkowe, mieszkania. Zabezpieczamy środki na ciepłe posiłki, wysyłamy karimaty, koce – wymienia. Jak słyszymy, pomoc idzie też za granicę. – Wysyłamy pierwszą darmową partię batonów, płatków śniadaniowych i innych produktów instant, które można łatwo wykorzystać w trudnych warunkach – mówi. Produkty ze swoich fabryk wysyła też koncern spożywczy Maspex.
Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service, opisuje, że przedsiębiorcy skrzyknęli się w sieci, powstały fora, na których trwa na bieżąco wymiana informacji o tym, co potrzeba. – Zorganizowaliśmy 50 darmowych noclegów. Uruchamiamy też hotel na 700 miejsc. Wysyłamy na granicę nasze mobilne biuro, ciężarówkę. To z myślą o tych, którzy nie mają wiedzy o Polsce, jak się po niej poruszać. Służymy kontaktami telefonicznymi, pomocą w znalezieniu pracy – wylicza.
W tej ostatniej kwestii pracodawcy, zrzeszeni m.in. w Pracodawcach RP, wystosowali apel do firm, by skoncentrowały się teraz na wystawianiu ofert pracy dla matek z dziećmi. – W porozumieniu z prezydentem Wrocławia udało nam się stworzyć blisko 500 miejsc w żłobkach i przedszkolach tak, by kobiety w tych nienormalnych czasach odzyskały względną równowagę. Także we Wrocławiu mamy dla nich tysiąc miejsc pracy – mówi.
– Napływają głównie kobiety z dziećmi, które mają szansę zagospodarować nisze w takich zawodach, jak lekki przemysł, handel, branża magazynowa, opieka medyczna czy branża usługowa – zaznacza Krzysztof Jakubowski, wiceprezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia. Aby to się stało, potrzebna jest opieka dla dzieci. Tu kluczowa jest pomoc samorządów. – W krakowskim systemie opieki nad dziećmi do lat trzech jest dostępnych ok. 2 tys. wolnych miejsc. Objęte są dofinansowaniem Gminy Miejskiej Kraków, które będzie przysługiwać także dzieciom z Ukrainy. W krakowskich przedszkolach i szkołach znajdą się miejsca dla dzieci i uczniów z Ukrainy. Jeżeli będzie taka potrzeba, miasto da zgodę na otwieranie nowych oddziałów przedszkolnych i klasowych – wylicza Małgorzata Tabaszewska z UM Kraków.
W Białymstoku w przedszkolach i oddziałach przedszkolnych w szkołach podstawowych pozostaje ok. 120 wolnych miejsc. W zależności od potrzeb miasto podejmie działania, aby utworzyć dodatkowe. Podobnie w Warszawie.
Krzysztof Inglot wskazuje, że 75 proc. zatrudnionych u niego osób pochodzi z Ukrainy. Firma miała również swoje przedstawicielstwo w tym kraju. – Dlatego podjęliśmy decyzję o uruchomieniu pomocy psychologicznej. Bo moi ludzie to zazwyczaj młode osoby, które za wschodnią granicą mają matki i ojców – opisuje.
Tomasz Misiak, współzałożyciel Work Service, dodaje, że tylko jedna z jego spółek zatrudnia 12 tys. osób z Ukrainy. Do tego setki osób, które pracują w przedstawicielstwie firmy w kraju objętym wojną. – Dlatego musimy pomagać – podkreśla. Rodzinom pracowników wypłacane są jednorazowe zapomogi. Jest też gotowych przeszło 2 tys. ofert pracy. – Właśnie udało nam się sprowadzić do kraju kierownika naszego przedstawicielstwa z Kijowa razem z małym dzieckiem. Ma już zapewnione mieszkanie i pracę w strukturach firmy w Polsce – dodaje.
Dagmara Chmielewska z zakładu produkującego rozdzielnice do turbin wiatrowych opisuje, że jej firma zatrudnia ponad 400 osób z Ukrainy. – To praca manualna, zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn, dlatego jesteśmy w stanie zatrudnić rodziny naszych pracowników – mówi. Tu też uruchomiono system pomocy psychologicznej, płatne dni wolne, by każdy miał czas zająć się rodziną.