Największa w Polsce sieć detaliczna testuje elektroniczne zakupy. Na razie nie wiadomo, kiedy rozwiązanie będzie dostępne dla wszystkich klientów
To nieoficjalne informacje, które udało nam się potwierdzić w kilku źródłach. Zgodnie z nimi Biedronka prowadzi pilotaż rozwiązania, w którym klient zamawia produkty przez internet, a następnie odbiera je w wybranym sklepie. Testy mają się odbywać m.in. w Trójmieście.
Oficjalnie sieć nie wyklucza, że na rynek e-commerce wejdzie. – Testujemy różne narzędzia, które mają zwiększyć sprzedaż w naszych sklepach i umocnić jeszcze bardziej nasze relacje z klientami – mówi Alfred Kubczak, dyrektor ds. korporacyjnych Jeronimo Martins Polska, właściciela sieci Biedronka. Daty ewentualnego wejścia Biedronki na rynek handlu internetowego nie zdradza. – Chcemy rozwijać się w oparciu o sprzedaż produktów świeżych. A tych klienci cały czas wolą dotknąć, sprawdzić ich jakość przed zakupem. Na razie stanowi to dla nas najpoważniejszą przeszkodę przed debiutem w sieci – ocenia przedstawiciel JMP. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że koncern szuka rozwiązania, które ten problem wyeliminuje.
Eksperci uważają, że Biedronka nie może abstrahować od zmieniającej się sytuacji na rynku. Możliwość dokonywania zakupów w internecie z dostawą produktów do domu lub odbiorem osobistym oferują już m.in. Tesco, Alma Market, Piotr i Paweł, Auchan czy E.Leclerc. Wygląda na to, że sprzedaż produktów w internecie zaczyna być istotną częścią ich biznesu, gdyż wciąż poszerzają zasięg dostaw. Na przykład Tesco w ubiegłym miesiącu udostępniło możliwość dokonywania e-zakupów mieszkańcom Śląska, m.in. Tychów, Bytomia, Mysłowic, Siemianowic, Jaworzna, Oświęcimia, Piekar Śląskich oraz kilku innych mniejszych miast. Obecnie sieć realizuje sprzedaż internetową już w 24 lokalizacjach w kraju. – W większości z nich klienci odbierają zamówione w internecie produkty w punktach obsługi klienta. W dwóch przypadkach POK-i zlokalizowane są na parkingu sklepu, a odbiór produktów odbywa się bez wychodzenia klientów z samochodów – chwali się Michał Sikora z polskiego oddziału Tesco.
Swoje internetowe ramię rozwija także Alma. – Przychody sklepu Alma24 rosną, a w niektórych mniejszych ośrodkach, takich jak Zielona Góra czy Tarnów, są nawet dwukrotnie większe niż w porównywalnym okresie roku ubiegłego – twierdzi Aleksandra Budzińska z Almy.
Zdaniem specjalistów temu trendowi będzie musiała się poddać również Biedronka. – Rozwój sieci placówek stacjonarnych ma granice. Zwłaszcza że większość atrakcyjnych lokalizacji pod kolejne sklepy jest już zajęta. Aby nadal zwiększać sprzedaż, sieci handlowe są zmuszone do dywersyfikacji kanałów sprzedaży – twierdzi Karol Stec z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej największe sieci handlowe działające w Polsce. Jego zdaniem handel internetowy jest też jednym z najskuteczniejszych sposobów dotarcia do najmłodszych klientów, którzy obecnie większość czasu spędzają przed monitorem komputera, tabletu czy smartfona.
Teraz wartość e-commerce w naszym kraju wynosi 26 mld zł. To dane za ubiegły rok. Szacuje się, że w tym roku wartość ta wzrośnie do 30 mld zł. Tymczasem obroty samej Biedronki przekraczają 30 mld zł rocznie. Migracja części jej klientów do internetu mogłaby więc stać się dodatkowym impulsem do rozwoju handlu internetowego w Polsce.
W ostatnim czasie JMP przyzwyczaił już do eksperymentów z nowoczesnymi technologiami. W ubiegłym roku umożliwił swoim klientom dokonywanie płatności za pomocą aplikacji na telefonach komórkowych. A kilka miesięcy temu wyposażył wszystkie dyskonty w terminale do przyjmowania płatności kartami. Wówczas również przedstawiciele JMP bardzo długo nie chcieli zdradzić terminu wdrożenia nowych form płatności.
OPINIA
Piotr Jarosz wydawca serwisu Sklepy24.pl: Spodziewam się rozszerzenia grupy kupujących online
Biedronka to największy gracz na polskim rynku, nie tylko pod względem liczby sklepów, ale również osiąganych obrotów. Dlatego wejście tej sieci do internetu może wywołać prawdziwą rewolucję. Może bowiem ożywić e-handel, czyli przyciągnąć do sieci klientów, którzy do tej pory zakupami w internecie interesowali się mało lub w ogóle.
Biedronka dysponuje znaną marką, budzącą zaufanie wśród kupujących. Oferuje do tego głównie zapakowane produkty, na przykład wędlinę w paczkach. Klienci robiąc zakupy w internetowej Biedronce, nie będą więc musieli obawiać się o ich świeżość.
Z drugiej jednak strony asortyment tego sklepu jest dość okrojony w stosunku do innych super- i hipermarketów działających online. Pytanie, czy w internecie Biedronka zaoferuje coś więcej. Na jej korzyść przemawiają także niskie ceny, nie ma więc obaw, że sklep internetowy będzie kanibalizował jej placówki stacjonarne. Może natomiast zagrozić sprzedaży innych graczy działających już na tym rynku. Zwłaszcza tych, u których internet odpowiada za istotną część przychodów z tytułu prowadzonej działalności handlowej. W sieciach takich potentatów jak Tesco czy Auchan, gdzie online ma jednocyfrowy udział w obrotach, spadek sprzedaży w tym kanale nawet o 25 proc. może zostać szybko odrobiony przez dodatkowe akcje wspomagające sprzedaż w stacjonarnych sklepach.
Wartość sprzedaży żywności przez internet wzrośnie pięciokrotnie
Jeszcze dwa lata temu wartość sprzedaży artykułów spożywczych przez internet wyceniana była na 200 mln zł. Dziś tę kwotę szacuje się na 400 mln zł. Równie dynamicznie rośnie liczba sklepów z artykułami żywnościowymi w sieci. Obecnie w sprzedaży tego rodzaju produktów w internecie specjalizuje się 350 placówek. To o 150 więcej niż jeszcze w 2012 r.
Według najnowszego raportu „Polski rynek e-commerce” opracowanego przez Internet Standard kategoria spożywcza ma już 5 proc. udziałów w e-handlu. W kolejnych latach jej pozycja będzie się umacniać. Branża spożywcza jest najdynamiczniej rozwijającym się sektorem handlu internetowego. O ile cała sprzedaż online rośnie w tempie 20 proc. rocznie, to popyt na żywność oferowaną za pośrednictwem e-delikatesów zwiększa się o 30–35 proc. w skali roku. Według prognoz w ciągu najbliższych 3–4 lat wartość internetowej sprzedaży żywności sięgnie w Polsce 2 mld zł. Zwiększy się też liczba sklepów, choć już nie tak bardzo, jak będzie miało to miejsce w przypadku obrotów. Zdaniem ekspertów należy bowiem oczekiwać konsolidacji na rynku e-delikatesów. Wymuszać ją będzie wchodzenie kolejnych znanych marek w ten kanał dystrybucji oraz umacnianie się już działających w internecie światowych graczy, takich jak Tesco, Auchan czy E.Leclerc. Ich pojawienie się kilka lat temu wywołało zresztą małą rewolucję na tym rynku. To za ich sprawą nastąpiło ożywienie na rynku spożywczych e-zakupów, które trwa do dziś. Dzięki pojawieniu się nowej znanej konkurencji ceny towarów żywnościowych oferowanych online spadły, przez co stały się porównywalne z tymi w tradycyjnych marketach, potaniała też ich dostawa do domu. To przekonało do kupowania żywności nowych klientów, szczególnie że większość e-delikatesów uelastyczniła też godziny dostaw. Teraz branża musi się zmierzyć z ostatnim problemem, który znacząco hamuje rozwój internetowej sprzedaży żywności. Około 50 proc. internautów wciąż się obawia, że otrzyma nieświeże produkty. Dla takiej samej liczby osób barierę stanowi to, że nie mogą zobaczyć i dotknąć towaru. Utrzymywanie wysokiej jakości dostaw jest jednak w stanie to zmienić.