Grudzień stał w firmach pod znakiem odbudowywania zapasów. I zwiększonych wypłat wynagrodzeń.

Wzrost gospodarczy w IV kw. 2021 r. mógł przekroczyć nawet 7 proc. - takie są szacunki ekonomistów po piątkowych danych Głównego Urzędu Statystycznego. Podał on, że produkcja sprzedana przemysłu była w grudniu o 16,7 proc. większa niż rok wcześniej, a przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw przekroczyła poziom sprzed roku o 11,2 proc.
Sprzedaż urosła w 30 spośród 34 działów przemysłu. W produkcji metali był wzrost przekraczający 40 proc., a w chemikaliach i wyrobach chemicznych - o ponad 30 proc. Podobnie jak w poprzednich miesiącach wynik całego przemysłu pociągnęła w górę energetyka. Tu realny (czyli biorący poprawkę na zmiany cen) wzrost sprzedaży sięgnął 54,2 proc. W przetwórstwie, które nie uwzględnia energetyki czy górnictwa, sprzedaż była o 13,9 proc. większa niż rok wcześniej.
Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, zwraca uwagę, że produkcja dóbr zaopatrzeniowych zwiększała się mocniej niż inwestycyjnych czy konsumpcyjnych. - Wskazuje to na dalszy wzrost zapasów w reakcji na wysokie ryzyko przerw w dostawach materiałów i komponentów wywołanych nowymi obostrzeniami w krajach (głównie azjatyckich) będących ważnym źródłem dostaw dla firm polskiego przetwórstwa przemysłowego - uważa analityk.
„Wyniki sektora przemysłowego potwierdzają, że pomimo niesprzyjających warunków (rosnące koszty, zakłócenia łańcucha dostaw, silny popyt na siłę roboczą) polskie firmy wciąż są w stanie prowadzić dynamiczną ekspansję i konkurować na rynkach międzynarodowych” - podsumowali z kolei ekonomiści Santander Bank Polska.
Specjalistów negatywnie zaskoczyły wyniki sektora budowlanego, gdzie utrzymał się wzrost, ale w porównaniu z grudniem 2020 r. niewiele przekroczył 3 proc. W prognozach spodziewano się znacznie lepszych danych. Analitycy Banku Pekao tłumaczą to pogodą - niskimi temperaturami i opadami śniegu, które hamowały prace w budownictwie.
Najsłabiej radziły sobie firmy specjalizujące się we wznoszeniu budynków - tu wzrost wyniósł 1,7 proc. To również segment, który w całym 2021 r. jako jedyny zanotował spadek sprzedaży - o 1,2 proc. (wynik całego budownictwa to wzrost o 3,2 proc.).
Znajduje to odbicie w innych danych: liczba mieszkań oddanych do użytku przez deweloperów była w całym 2021 r. o 0,7 proc. mniejsza niż rok wcześniej. Cały rynek mieszkaniowy był na plusie głównie za sprawą budownictwa indywidualnego (to jednak jest na ogół realizowane przez niewielkie firmy, które nie mieszczą się w statystykach sektora przedsiębiorstw, a więc i w comiesięcznych danych branży budowlanej).
Ekonomiści byli natomiast pod wrażeniem informacji z rynku pracy: grudzień był drugim w ubiegłym roku miesiącem, w którym nominalny wzrost wynagrodzeń przekroczył 10 proc. (średnia płaca brutto w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób wyniosła 6644,39 zł).
„Wzrost wynagrodzeń w grudniu 2021 r. względem listopada 2021 r. spowodowany był m.in. wypłatami premii kwartalnych, świątecznych, nagród z okazji Dnia Górnika, nagród rocznych, uznaniowych, jubileuszowych, dodatkowych nagród jednorazowych, rozliczenia wynagrodzeń za pracę w godzinach nadliczbowych oraz odpraw emerytalnych” - wylicza GUS. Ekonomiści w części wiążą wzrost płac ze zmianami podatkowymi, jakie wprowadził Polski Ład. Pieniądze trafiały do pracowników wcześniej, żeby uniknąć podatkowo-składkowego zamieszania.
W górnictwie w porównaniu z listopadem średnie wynagrodzenie było wyższe o jedną czwartą (sięgnęło 16,2 tys. zł). W branży „kultura, rozrywka i rekreacja” był wzrost w skali miesiąca rzędu 20 proc. (do niespełna 6,5 tys. zł).
Analitycy przyglądają się, w jakim tempie rosną wynagrodzenia, ze względu na obawy, że możemy mieć do czynienia z pojawieniem się spirali cenowo-płacowej: w odpowiedzi na przyśpieszenie inflacji pracownicy będą żądać podwyżek, a te przełożą się na dalsze podwyżki cen. Zdaniem Moniki Fedorczuk, ekspertki organizacji pracodawców Konfederacji Lewiatan, rynek pracy wchodzi już w spiralę inflacyjną. O ryzyku rozpędzenia się tej spirali mówią także ekonomiści Pekao.
Za sprawą przyśpieszającej inflacji realny wzrost płac nie jest już tak spektakularny. W grudniu wyniósł 2,4 proc. w skali roku. W ostatnim kwartale nie przekraczał 2 proc. To ważne dla perspektyw popytu konsumpcyjnego.
Fundusz płac, czyli łączna kwota, jaką mają do dyspozycji pracujący, zależy również od poziomu zatrudnienia. To zaś w grudniu lekko się obniżyło. Analitycy wskazują, że w ten sposób dały o sobie znać zwiększone absencje związane z kolejną falą pandemii.
W grudniu zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw było o niespełna 32 tys. etatów większe niż rok wcześniej. Ponad połowa tego wzrostu przypadła na jeden sektor: - „informacja i komunikacja”, gdzie zatrudnienie wynosi ok. 270 tys. etatów. W jego skład wchodzi branża IT. W niemal dziewięciokrotnie liczniejszym przetwórstwie przemysłowym liczba etatów zwiększyła się w ub.r. o niecałe 9 tys.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe