Są dwie główne przyczyny inflacji w Polsce, niezależne od polskiego rządu - to wzrost cen gazu o kilkaset procent oraz cen emisji CO2. Pierwsza przełożyła się na wzrost cen nawozów, druga - na zwyżkę cen energii - mówił w wywiadzie dla PAP wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.

PAP: Panie ministrze, od kilku tygodni rosną ceny, także żywności. Co wywołało tak dużą inflację, według GUS w listopadzie była ona na poziomie 7,7 proc. r/r. Czy uchwalenie tarczy antyinflacyjnej spowoduje, że będzie ona mniej odczuwalna dla gospodarstw domowych?

H.K. Najpierw trzeba wspomnieć o przyczynach inflacji. Są dwie główne przyczyny niezależne od polskiego rządu - to wzrost cen gazu o kilkaset procent, co przekłada się na cenę nawozów azotowych, a one znacząco wzrosły. Kolejnym czynnikiem był istotny wzrost cen za emisje CO2. Ten składnik ma wpływ na ceny energii, stanowi aż 60 proc. jej kosztów. Trwają rozmowy na szczeblu europejskim, aby zweryfikować tę politykę klimatyczną, która przynosi ogromne wzrosty cen energii.

PAP: Jak przekłada się to na wyższe ceny żywności?

Droższe nawozy oznaczają wzrost kosztów produkcji w rolnictwie. Staramy się utrzymać te ceny na poziomie "kontrolowanym" , obecnie jest to ok. 2600 zł za tonę saletry amonowej u oficjalnego dystrybutora spółki "Azoty" w firmie Agrochem. To jest poziom cen, choć wysoki, ale jeszcze możliwy do zaakceptowania przez rolników. Gdyby nie te działania, cena saletry mogłaby skoczyć nawet do 4 tys. zł za tonę. Jeżeli chodzi o gaz, to ceny tego surowca wahają się. Mam nadzieję, że w końcu ustabilizują się na niższym poziomie, a to spowoduje obniżenie cen nawozów.

Niestety ceny nawozów już spowodowały zwyżkę cen zbóż, co oczywiście jest korzystne dla rolników, ale wywołało wzrost cen żywności, a to przekłada się na inflację. Szacuje się, że ceny żywności wzrosły ok. 6-8 proc. Dlatego rząd zaproponował tarczę ochronną, która zmniejszałaby podatek VAT na produkty żywnościowe z 5 proc. do 0 proc. To rekompensowałoby w jakiś sposób wzrost cen żywności. Różnice w cenach pokryje faktycznie budżet nie pobierając VAT-u. Czekamy na oficjalną decyzję KE w tej sprawie.

Uważam, że w kolejnych miesiącach tempo inflacji zmaleje, a więc nie będzie ona taka duża, ale nie spodziewam się, że ceny wrócą do starego poziomu. Ważne, aby wzrost cen został zahamowany. To jest najważniejsze zadanie tarczy antyinflacyjnej. Ponadto rząd wprowadził dopłaty dla rodzin najuboższych, które mają rekompensować m.in. zwyżki cen energii i żywności.

PAP: Czy Komisja Europejska podejmuje jakieś działania, które mogłyby ustabilizować rynki rolne, bo drogi gaz i energia dotyka także innych krajów?

H.K. W całej Europie jest trudna sytuacja, jeżeli chodzi o rynki rolne. Problemy trzeba więc rozwiązywać na forum europejskim. KE podchodzi do tego dość opieszale. Podczas ostatniej Rady Ministrów rolnictwa UE, gdy wszyscy ministrowie zgłaszali problemy wzrostu cen gazu, nawozów i spadków cen żywca wieprzowego, KE jedynie zapewniła, że się przygląda sprawom, ale żadnej decyzji nie podjęła.

PAP: Trzeba też pamiętać, że za rok pojawią się nowe problemy spowodowane nową wspólną polityka rolną - Zielonym Ładem...

H.K. Europejski Zielony Ład, który będzie wdrażany od 1 stycznia 2023 r., nałoży ograniczenia m.in. zużycia nawozów i środków ochrony roślin. Jest to wielkie wyzwanie dla rolników, wymagać będzie wiedzy i stosowania nawożenia precyzyjnego.

Jest też obawa, że Zielony Ład zaburzy konkurencję na rynkach światowych. Europejskie rolnictwo przestrzegając wysokich standardów produkcji stanie się mniej konkurencyjne wobec państw, które nie będą miały takich ograniczeń jak w UE. Jeżeli chcemy uczciwe konkurować trzeba wyrównać szansę dla rolników UE i z poza UE. Padają deklaracje ze strony UE, że produkty sprowadzane z poza Unii będą opodatkowane (tzw. podatkiem węglowym), po to żeby produkty wytwarzane w UE z zachowaniem dobrostanu zwierząt i poszanowaniem środowiska, mniejszym nawożeniem i ochroną klimatu miały jednakowe szanse na rynku. Bez tych obostrzeń nie wyobrażam sobie funkcjonowania wspólnego rynku.

PAP: Czy polski Plan Strategiczny dotyczący nowej Wspólnej Polityki Rolnej trafił już do Brukseli i czy w ostatniej fazie konsultacji zostały wprowadzone jakieś zmiany?

H.K. Gdy objąłem stanowisko ministra, plan strategiczny był po podwójnych konsultacjach. Z istotnych zmian, jakie zostały wprowadzone przeze mnie w końcowej fazie prac nad dokumentem było zwiększenie płatności do roślin wysokobiałkowych. Polska już wcześniej pracowała nad programami pozyskania rodzimego białka jako komponentu pasz dla zwierząt, brak odpowiedniego finansowania spowodował zmniejszenie zainteresowania takimi uprawami. Kolejna zmiana to przeniesienie części środków przeznaczonych na finansowanie inwestycji w infrastrukturę na obszarach wiejskich na inwestycje w rolnictwie, ponieważ wodociągi, kanalizacja czy drogi są znacząco finansowane z innych źródeł w ramach Polskiego Ładu i to na lepszych warunkach.

Starałem się wprowadzić jak najwyższą stawkę dopłaty redystrybucyjnej czyli tej, która jest przeznaczona dla gospodarstw poniżej 50 ha, po to by zapewnić, tym gospodarstwom płatności na poziomie co najmniej średniej europejskiej i ten poziom będzie wynosił 102 proc. średniej unijnej.

PAP: Czy jest szansa by w nowym roku ubezpieczenia w rolnictwie były zawierane już na nowych zasadach?

H.K. Nowe ubezpieczenia powinny zafunkcjonować już od początku sezonu wegetacyjnego. Od lutego rozpocznie się akcja promocyjna. Chcemy, żeby to był system powszechny, czyli będą bardzo mocne zachęty, żeby wejść w ten system ubezpieczeniowy. Składka ubezpieczeniowa będzie wynosiła nie więcej niż 9 proc. kwoty ubezpieczenia, ale będzie ona w 2/3 pokrywana przez budżet państwa, a pozostałą część zapłaci rolnik. Środki finansowe na ten cel są zabezpieczone na całą powierzchnię upraw. Ważne jest dla mnie, by te ubezpieczenia były kompleksowe tj. obejmowały wszystkie szkody w tym suszę.

System ubezpieczeń jest budowany wokół Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych. Jest to rodzaj ubezpieczeń, który pozwala, aby niewykorzystane środki finansowe w jednym roku można było zaliczyć na poczet składek w następnym roku. Jest to ważne, bo jeżeli w danym roku klęski i odszkodowania będą niewielkie, to będzie można obniżyć składki w następnym.

Głównym ubezpieczycielem w rolnictwie będzie TUW, ale także inni ubezpieczyciele będą mogli działać na tym rynku. Będą zachęcał rolników do ubezpieczania upraw tłumacząc, jakie korzyści odniosą wykupując polisy. Dotychczas rolnicy nie ubezpieczali upraw m.in. z powodu zbyt wysokich składek, tak było w przypadku suszy, gdy niektóre firmy przedstawiały rolnikom "zaporowe" oferty. Gdy system będzie bardziej powszechny i kompleksowy polisy będą tańsze.

PAP: Kością niezgody było często szacowanie szkód...

Do szacowania szkód będzie wykorzystywana aplikacja suszowa i system teledetekcji czyli monitoringu satelitarnego upraw. Ten system jest przydatny do wyliczania szkód spowodowanych suszą, ale szkody punktowe spowodowane np. przez gradobicie nadal będą oceniane w sposób tradycyjny tj. na miejscu.

Pomoc państwa dla rolników, którzy ponieśli straty w wyniku klęsk żywiołowych będzie polegała głównie na partycypacji w składach ubezpieczeniowych. Dotychczasowa pomoc w przypadku wystąpienia takich szkód była ułomna, bo często nie rekompensowała ona poniesionych strat i trzeba będzie od niej odejść.

PAP: Co z Holdingiem Spożywczym, czy jego tworzenia zostanie wkrótce zakończone?

H.K.: Prace nad jego utworzeniem zostały przyspieszone, trwają wyceny spółek, które wejdą w skład holdingu. Działalność powinna ruszyć na wiosnę. Ma ona na celu łamanie zmów cenowych, by rolnicy nie byli zmuszeni do sprzedaży swoich produktów po niskich cenach. Najbardziej dokuczliwie odczuwali to producenci owoców miękkich. Plantatorzy, nie mając bazy przechowalniczej, zmuszeni byli do szybkiej sprzedaży owoców po cenach dyktowanych przez odbiorców. Zdarzało się, że ceny skupu nie pokrywały nawet kosztów zbioru. Mając państwowy holding, możliwa będzie pomoc w formie np. udostępnienia przechowalni czy też skupu owoców, tak by dać impuls rynkowy do podniesienia cen skupu. Myślimy też o pomocy producentom trzody, którzy mają problemy ze zbytem świń ze stref z ograniczeniami z powodu ASF, a co wykorzystują przetwórcy.

PAP: Panie ministrze, kieruje pan krótko resortem, dlatego nie pytam o podsumowanie całego roku, ale o to, co Panu udało się tej pory zrobić dla rolnictwa?

H.K.: Problemem numer jeden jest afrykański pomór świń. Choroba ta jest w Polsce od wielu lat, więc nie da się jej szybko zlikwidować, ale udało się ograniczyć jej rozprzestrzenienie. Przyspieszone zostało tworzenie planów bioasekuracji przez producentów świń znajdujących się w strefach z ograniczeniami. Obecnie już ponad 70 proc. gospodarstw takie plany posiada.

Jeżeli rolnik znajdzie się w strefie z ograniczeniami z powodu ASF i ma trudności ze sprzedażą świń, może zgłosić ten problem do powiatowego lekarza weterynarii, a ten ma kontakt z najbliższym zakładem przetwórczym, który skupi tą trzodę po cenie rynkowej. Informację o takich zakładach posiada weterynaria, są porozumienia z tymi zakładami, które są gotowe pomagać rolnikom.

Ponadto wprowadziliśmy programy pomocowe dla rolników, min. wsparcie w postaci dopłaty w wysokości 1000 zł na jedną lochę w przeliczeniu na 10 prosiąt.

Kolejna pomoc dla rolników - to większy zwrot akcyzy zawartej w paliwie rolniczym. Dodatkowo będzie miało miejsce zmniejszenie stawek VAT do paliwa, więc rolnicy w pełni otrzymują zwrot akcyzy przewidziany unijnymi przepisami.

Wejdą nowe ułatwienia w handlu detalicznym dla rolników. Ci, którzy będą chcieli sprzedawać swoje produkty, będą mieli udostępnione bezpłatnie miejsce do takiej sprzedaży.

No i wreszcie zrównany zostanie w ramach KRUS poziom odszkodowania za utratę 1 proc. zdrowia – z 809 złotych do 1033 złotych do wysokości, jaka funkcjonuje w ramach ZUS. Jednocześnie zostanie zwiększony zasiłek chorobowy dla rolników z 10 do 20 zł.

rozmawiała Anna Wysoczańska