Do trwającego w Chinach kryzysu w branży doszły problemy z produkcją w Europie.
Do trwającego w Chinach kryzysu w branży doszły problemy z produkcją w Europie.
W listopadzie globalna produkcja stali zmniejszyła się o ok. 10 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2020 r. – wynika z danych Światowego Stowarzyszenia Stali. Wynik na poziomie ok. 143,3 mln ton jest najsłabszy od kwietnia 2020 r., gdy część hut zamknięto z powodu obostrzeń w trakcie pierwszej fali pandemii. Od kwietnia 2021 r. produkcja stali co miesiąc się zmniejsza, a od sierpnia w każdym miesiącu pozostaje niższa niż rok wcześniej.
W listopadzie w dół poszły również wyniki krajowych hut. Według GUS w minionym miesiącu wyprodukowano u nas 543 tys. ton stali. To o ok. 24,2 proc. mniej niż w październiku i o 13,5 proc. gorszy wynik niż rok temu. Nieoficjalnie przedstawiciele branży wskazują te same przyczyny, co na Zachodzie: duży wzrost cen energii powoduje, że w szczycie zużycia (gdy jest ona najdroższa) nie opłaca się już produkować.
Wysokie koszty powoli znajdują odzwierciedlenie w cenach wyrobów stalowych. Choć rynkowi daleko do cen z lipcowego szczytu (w zależności od wyrobu są niższe od kilku do kilkudziesięciu procent), to o ok. 2‒3 proc. odbiły się już z największego tegorocznego jesiennego dołka.
W całej UE listopad zakończono jeszcze na plusie: produkcja stali wzrosła o 3 proc. To jednak wynik dużo słabszy niż w całym okresie styczeń‒listopad (17 proc.).
Część najbardziej energochłonnych europejskich firm już zapowiedziała, że z powodu rosnących kosztów będzie ograniczać aktywność. Francuski Alvance, jeden z największych producentów aluminium, zadeklarował, że z powodu wysokich cen zmniejszy grudniową produkcję o ok. 4 proc. Podobny plan ogłosił już zajmujący się cynkiem Nyrstar, który zapowiedział, że od stycznia zawiesi działalność jednego ze swoich francuskich zakładów.
Branża przestrzega, że utrzymujące się wysokie koszty będą zachęcać przedsiębiorców do ucieczki poza Stary Kontynent. „Przedłużający się okres nieznośnie wysokich cen energii może doprowadzić do poważnych strat i przeniesienia się europejskich firm” – pisali tuż przed świętami we wspólnym liście do Komisji Europejskiej przedstawiciele branż: cementowej, stalowej i metalowej oraz nawozowej. Domagają się pilnej reformy systemu handlu prawami do emisji gazów cieplarnianych, która ma pozwolić na zmniejszenie obciążeń.
Roku do udanych nie zaliczą również Chińczycy. Jeszcze w styczniu Państwo Środka odpowiadało za ok. 55 proc. globalnej produkcji. Teraz z wynikiem 69 mln ton ma ok. 48-proc. udział.
Rynek boryka się z podtrzymywanymi przez rząd obostrzeniami klimatycznymi. Państwowe kontrole eliminowały produkcję w najbardziej emisyjnych kombinatach i nakładały limity produkcyjne. Miało to na celu uwiarygodnić zamierzenia Chin co do neutralności klimatycznej – zgodnie z planem po 2025 r. emisje CO2 pochodzące z produkcji stali mają się zmniejszać. Nieoficjalnie twierdzono, że to działanie propagandowe, nakierowane na poprawę jakości powietrza przed zaplanowanymi na luty 2022 r. Zimowymi Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie.
Według firmy doradczej Mysteel wykorzystanie mocy produkcyjnych wielkich pieców w 247 stalowniach w Chinach spadło do 76 proc. W 2020 r. było średnio na poziomie 92 proc.
Na rządowe plany nałożyły się też inne zjawiska tłumiące produkcję. Jednym z nich były ograniczenia w dostawach prądu spowodowane niedoborami węgla. Nawiedzające latem kraj powodzie unieruchomiły część kopalni.
Przedłużają się również problemy największego dewelopera Państwa Środka – Evergrande. W tym miesiącu agencje ratingowe Fitch oraz S&P oceniły, że stał się on częściowo niewypłacalny. Chwieje się również inny duży deweloper – Shimao Group. Na skutek obaw inwestorów o kondycję finansową firmy, jej akcje pikują – od marca już o ok. 80 proc. W tarapatach jest cała branża – powierzchnia rozpoczętych budów w listopadzie była o 21 proc. mniejsza niż rok wcześniej, co oznacza spadek już ósmy miesiąc z rzędu.
Stagnacja w sektorze, który pośrednio odpowiada za prawie 30 proc. chińskiego PKB, powoduje, że choć na tamtejszym rynku stali jest coraz mniej, to ceny nie rosną. Stalowe pręty zbrojeniowe kosztują ok. 676 dol. za tonę, o 28 proc. mniej niż podczas majowych szczytów.
Dane Światowego Stowarzyszenia Stali wskazują, że produkcja najszybciej zwiększa się w Afryce. W listopadzie urosła o 37,4 proc., a wiele wskazuje na to, że i cały rok zakończy ze skokiem przekraczającym 30 proc. Ponad 20-proc. roczny wzrost może odnotować również Ameryka Południowa.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama