90 euro za tonę CO2 to duży kłopot dla producentów. Apelują o pomoc od rządu i instytucji europejskich.

Za uprawnienia do emisji tony dwutlenku węgla trzeba na rynku ETS zapłacić już trzy razy więcej niż na początku roku. Tak nagły wzrost zszokował przedsiębiorstwa energochłonne. - Nie sądzę, żeby ktokolwiek mógł przewidzieć taki scenariusz. Prognozy wiarygodnych analityków i agencji badawczych sprzed kilku miesięcy zakładały w czarnych wariantach osiągnięcie tego poziomu pod koniec dekady, w okolicach roku 2030. Taki wzrost w tak krótkiej perspektywie musiał zatem być zaskoczeniem - mówi Andrzej Reclik, prezes spółki Górażdże Cement.
Jak podkreślają producenci cementu, taki skok cen uprawnień to uderzenie w bezemisyjne inwestycje w branży. - Rosnące ceny wpływają na rentowność wielu projektów inwestycyjnych mających na celu obniżenie emisji. Są to projekty długofalowe i kapitałochłonne. Oznacza to, że koszt tej transformacji ponosimy dziś, a zwrot z inwestycji jest odległy. Inwestycje z zakresu zielonej transformacji stają się zagrożeniem, a coraz mniej szansą dla biznesu - ocenia Dawid Robak, dyrektor finansowy i zakupów w Lafarge w Polsce.
Skok cen praw do emisji CO2 uderza też w hutnictwo, które jest najbardziej energochłonną branżą polskiego przemysłu. Jak twierdzą jej przedstawiciele, sytuacja na rynku praw do emisji nie powinna zachwiać kondycją finansową poszczególnych zakładów - te mają bowiem za sobą bardzo udany rok dzięki wysokiemu popytowi na swoje produkty. Przełoży się jednak na ceny produktów stalowych. - Obecne podwyżki cen na rynku ETS nie przewrócą polskiej produkcji stali. Bezpośrednio dokupujemy jedynie część uprawnień, większość bowiem to wciąż darmowa pula przyznana hutnictwu, a na rynku dokupowane są sporadycznie. Ogromnym kłopotem jest jednak to, że wysokie koszty ETS oznaczają droższą energię. A to sprawia, że koszty stali będą rosły adekwatnie do wzrastających cen ETS. To oznacza, że trzeba spodziewać się wysokich cen na początku 2022 r., a być może również w kolejnych kwartałach - mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
Z tytułu wysokich wydatków na energię branża otrzymywała dotychczas coroczne rekompensaty. Prezes HIPH obawia się jednak, że środki (obecnie pokrywające ok. 25 proc. wydatków sektora na energię droższą z powodu cen uprawnień) za kolejny rok mogą jednak nie zostać wypłacone. - W rządzie utknęła nowelizacja ustawy o systemie rekompensat dla sektorów i podsektorów energochłonnych zgodna z nowymi wytycznymi unijnymi. W tym roku najprawdopodobniej już nie uda się jej przegłosować, a jeśli sprawa przeciągnie się do końca marca, gdy jesteśmy zobowiązani przedstawić zużycie za rok poprzedni, to będzie za późno - mówi prezes HIPH.
Nowelizacji oczekuje też przemysł papierniczy. - Olbrzymia presja kosztowa, z jaką mamy obecnie do czynienia, uderza w konkurencyjność firm, ich bieżącą działalność, zyskowność, a co za tym idzie i zdolności do dalszego inwestowania - mówi Michał Jastrzębski ze Stowarzyszenia Papierników Polskich. Branża oczekuje też działań na szczeblu europejskim. Przedstawiciel SPP wskazuje, że Komisja Europejska powinna skorzystać z art. 29a dyrektywy EU ETS, zgodnie z którym może wypuścić na rynek dodatkowe uprawnienia w przypadku utrzymywania się bardzo wysokich cen.
Wyższe ceny stali czy cementu w pierwszej kolejności odczuje budownictwo. A wcześniej producenci materiałów budowlanych.
- Oprócz rosnących kosztów produkcji branża materiałów będzie musiała wziąć na siebie ogromne koszty transformacji działalności w kierunku niskoemisyjnym. Znajdzie to odzwierciedlenie w wyższych cenach wyrobów, co jest bardzo złą informacją dla całego naszego sektora i rządowych programów inwestycji publicznych. Ich realizacja będzie po prostu dużo droższa, a w wielu przypadkach stanie się ekonomicznie nieopłacalna - mówi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Jak dodaje, wysokie ceny produktów skłaniają wykonawców coraz częściej do sięgania po produkty spoza UE. - Firmy budowlane starają się sprowadzać np. tańszy cement z Białorusi czy stal z Ukrainy czy Turcji, ale w przypadku stali obowiązują kontyngenty importowe na wyroby spoza UE. Bez spójnych programów finansowego wsparcia procesu transformacji dla branż wysokoemisyjnych budżety wielu projektów publicznych po prostu przestaną się spinać - ocenia.
Producenci oczekują, że sytuacja na rynku uprawnień do emisji skłoni KE do przyspieszenia prac nad wprowadzeniem cła węglowego (CBAM), które powstrzyma przywożenie wysokoemisyjnych produktów na terytorium UE. - Potrzebujemy równych zasad konkurowania z cementem importowanym spoza UE. System ochrony granic przed importem spoza Unii Europejskiej jest zatem absolutnie potrzebny do efektywnego wdrażania nowych „zielonych” technologii - podkreśla Andrzej Reclik z Górażdże Cement.