Nowe strategie przewidują powrót do co najmniej 10-procentowej stopy zwrotu z kapitału.

W ostatnich dniach cele na najbliższe lata przedstawiły Bank Handlowy i Millennium. W połowie listopada zrobił to mBank. Wszystkie trzy spodziewają się, że w perspektywie trzech-czterech lat wrócą do co najmniej 10-proc. rentowności. W pierwszych trzech kwartałach br. stopa zwrotu z kapitału w krajowych bankach wynosiła 5,7 proc. W pobliżu 10 proc. sektor był ostatni raz w 2014 r. Obecnie taką rentowność są w stanie osiągnąć tylko najbardziej efektywne banki w naszym kraju.
Bankowcy liczą na sprzyjającą sytuację w gospodarce. Z projekcji przedstawionej w poniedziałek przez Millennium wynika, że w latach 2020–2025 średni wzrost gospodarczy w Polsce będzie wynosił 4,2 proc. rocznie, wobec 2,9 proc. w całym regionie Europy Środkowo wschodniej. Bezrobocie u nas będzie wynosić ok. 3 proc., gdy w krajach Unii Europejskiej będzie 2,5-krotnie wyższe. Na korzyść działać będzie również napływ pieniędzy z Unii, a także fakt, że naszemu rynkowi wciąż daleko do średniej unijnej pod względem proporcji hipotek czy produktów inwestycyjnych do produktu krajowego brutto.
Według Millennium dochody naszego sektora bankowego do 2024 r. ogółem urosną o ponad 40 proc., przekraczając 80 mld zł. Banki coraz większy nacisk będą kładły na rozwiązania cyfrowe.
10-proc. rentowność sektora bankowego w dzisiejszych warunkach oznaczałaby zyski rzędu 22 mld zł. Millennium celuje w dojście do 2024 r. do 14 proc. zwrotu z kapitału i osiągnięcia 2 mld zł zysku netto. W Handlowym rentowność ma wynosić co najmniej 12 proc.
Bankom sprzyjać będą również podwyżki stóp procentowych, zwiększające główne źródło dochodów – z odsetek od kredytów. Finansiści zapowiadają też ograniczanie kosztów działania.
– Nasza kultura dyscypliny kosztowej pozostanie, choć będziemy inwestować – w rozwiązania cyfrowe, innowacyjność. Jak najbardziej chcę też utrzymać politykę dzielenia się zyskiem z udziałowcami – deklaruje w rozmowie z DGP Elżbieta Czetwertyńska, prezes Banku Handlowego. Ta instytucja chce utrzymać wskaźnik kosztów do dochodów na poziomie ok. 50 proc. W Millennium ma on spaść z ok. 40 proc. obecnie do 37 proc.
Dla części instytucji, jak Millennium czy mBank, wyzwaniem pozostają walutowe kredyty hipoteczne. Pierwsza z nich od kilku miesięcy stara się zawierać ugody z klientami i podkreśla, że w ostatnich dwóch kwartałach takich porozumień i całkowitych spłat hipotek we frankach miała więcej niż nowych pozwów sądowych. Druga wczoraj poinformowała o rozpoczęciu pilotażu ugód (więcej w ramce obok).
Zarząd Millennium zakłada, że w perspektywie 2024 r. udział hipotek walutowych w portfelu ogółem spadnie o połowę, do 7 proc. W tym roku rezerwy związane z kredytami w walutach obcych spowodują, że Millennium odnotuje stratę. – Mamy nadzieję, że największa część związanych z tym kosztów będzie poniesiona w tym i w najbliższych dwóch latach – mówił wczoraj wiceprezes Fernando Bicho. – W ciągu najbliższych dwóch lat nie widzimy możliwości wypłaty dywidendy – dodał. Według prezesa Joao Bras Jorge rezerwy na kredyty frankowe spowodują, że bank nie będzie myślał o zdobywaniu rynku poprzez akwizycje.
Handlowy, który problemu z kredytami we frankach nie ma, zapowiada z kolei, że będzie gotów wypłacać w postaci dywidendy co najmniej trzy czwarte zysku „pod warunkiem uzyskania zgody regulatora”. ©℗
Frankowy pilotaż mBanku
1,3 tys. klientów mBanku spłacających tam kredyty hipoteczne we frankach otrzyma w ciągu najbliższych trzech miesięcy propozycje ugody. Bank weźmie na siebie część strat kredytobiorców związanych z osłabieniem złotego wobec szwajcarskiej waluty.
Rozpoczęty pilotaż ugód w części wykorzystuje ubiegłoroczną propozycję Jacka Jastrzębskiego, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Jastrzębski chciał przeliczenia kredytów frankowych tak, jakby od początku były udzielone w złotych. Marża „nowego” kredytu miałoby odpowiadać przeciętnej marży złotowej hipoteki z momentu udzielenia kredytu walutowego.
Propozycje mBanku uwzględniają ten ostatni element. Zakładają też zaliczenie na poczet spłat składek ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, ale nie spreadów walutowych. „Oszczędności dla klientów, którzy zaciągali kredyty w czasie, kiedy frank był najsłabszy, mogą sięgnąć 20 proc.” – szacuje bank. Marża „nowego” kredytu może okazać się wyższa niż w przypadku hipoteki we frankach. mBank daje też możliwość przejścia na kredyt w złotych o stałej stopie w okresie pięciu lat. „Na ten moment nie przewidujemy dodatkowych negocjacji i obniżek marży” – informuje instytucja.
„Kredytobiorca/y ma/mają świadomość i rozumie/rozumieją skutki dokonywanej czynności prawnej (w szczególności finansowe), które zostały im wyjaśnione. Dobrowolnie godzi/ą się na to, aby odstąpić od dochodzenia roszczeń wobec Banku (…), wywodzonych z zarzutu: I. nieważności Umowy, II. bezskuteczności Umowy, lub III. niedozwolonego charakteru postanowień Umowy” – to jeden z zapisów proponowanej ugody.
W przypadku klientów, którzy wytoczyli już bankowi proces, ugoda ma być zawarta przed sądem.