Od stycznia do września wyprodukowano w Polsce 565 tys. hl wina – wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. To rezultat najlepszy od pięciu lat. Już tylko o 140 tys. hl mniej, niż wytwarza się u nas mocnych alkoholi, podczas gdy jeszcze w 2020 r. różnica sięgała 220 tys. hl.

Eksperci mówią, że rodzime wino jest coraz bardziej „trendy”, dlatego przybywa jego producentów. – Zgodnie z danymi Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, który zbiera dane bezpośrednio od rodzimych winiarzy i nie wlicza w swoje statystyki rozlewu importowanych win, wielkość produkcji wina w Polsce w roku gospodarczym 2020/2021 przekroczyła 14 tys. hl, a jego sprzedaż 8,6 tys hl. 10 lat temu do rejestrów wpisanych było 26 winiarzy, posiadających 51 ha winnic. Dzisiaj jest ich już 380, a uprawiana powierzchnia wynosi 627 ha – mówi Magdalena Zielińska, prezes Związku Pracodawców Polska Rada Winiarstwa. Podkreśla, że szybko rośnie nie tylko powierzchnia winnic, ale również jakość wytwarzanych w nich trunków. To z kolei przekłada się na popyt. Polskie wina szybko znikają nie tylko ze sklepowych półek, ale są też coraz chętniej zamawiane przez restauracje.
– Mamy je w ofercie już od kilku lat. Głównie to wina białe, o które pytają zwłaszcza zagraniczni goście. Choć w ostatnim czasie zauważamy rosnące zainteresowanie nimi również ze strony polskich klientów – mówi pracownik jednej z restauracji na warszawskiej Starówce, dodając, że wraz ze wzrostem konkurencji wśród polskich winiarzy spada też cena trunków, co czyni je bardziej dostępnymi. Nadal jednak, jak podkreślają eksperci, jest kilkukrotnie wyższa niż średnia cena wina z importu.
Nie bez znaczenia dla rozwoju polskiego winiarstwa jest eksport. W 2020 r. urósł aż o 23 proc., do 163 mln zł. W tym roku do sierpnia jest już niemal dwa razy większy niż przed rokiem – jego wartość to 136,5 mln zł. Odbiorcy są zarówno w Europie Wschodniej, m.in. Rosji, na Ukrainie, Łotwie, w Europie Środkowej – np. w Czechach, i na Zachodzie – w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Holandii. Rozwija się też sprzedaż na Bliski Wschód i do USA.
Barierą dla dynamicznego rozwoju rynku mogą okazać się wzrosty kosztów produkcji oraz akcyzy – zgodnie z planami MF od stycznia 2022 r. podwyżka wyniesie 10 proc., a potem w kolejnych pięciu latach o 5 proc. – Jest to wzrost aż do 40 proc. do 2027 r. – mówi Magdalena Zielińska. ©℗