Viktor Orbán wykorzystuje przewodnictwo w V4 do promocji własnej doktryny otwarcia na państwa azjatyckie.

Po 20 latach prezydent Korei Południowej ponownie przyleciał do węgierskiej stolicy. Mun Jae-in wziął udział w węgiersko-południowokoreańskim forum biznesowym w Budapeszcie, a nazajutrz w spotkaniu przywódców Grupy Wyszehradzkiej w formacie V4+.
Komponent wiedzy i nauki był odmieniany przez wszystkie przypadki. Premier Viktor Orbán, który był gospodarzem szczytu, podkreślał znaczenie wymiany handlowej między V4 a Koreą Płd., podkreślając, że gdyby traktować państwa wyszehradzkie jako jedno, mogłyby one, ze względu na wysokość PKB, znaleźć się wśród najbogatszych państw świata w ramach grupy G20. Grupa Wyszehradzka miałaby być obszarem, który ściągnie do siebie dużo nowych inwestycji, bo w postpandemicznym świecie dokonuje się – jak mówił premier – nowy podział pracy z przenoszeniem linii produkcyjnych do nowych państw.
Za obszar możliwej bliskiej współpracy uznano transfer wiedzy, energii (atomu i źródeł odnawialnych), a także technologii. Premier Węgier chce zachęcić Koreańczyków do udziału w projekcie budowy kolei dużych prędkości w państwach V4, w ramach którego miałoby powstać 800 km torów, a czas przejazdu z Warszawy do Budapesztu skrócić się z dwunastu do pięciu godzin. Południowokoreański prezydent wskazał, że jego kraj chciałby bardziej zaangażować się finansowo w Fundusz Wyszehradzki. Część komentatorów oczekiwała deklaracji o zacieśnianiu współpracy między Seulem a Inicjatywą Trójmorza, ale o tym w publicznej przestrzeni nie mówiło się w ogóle.
To kolejny dowód węgierskiego pragmatyzmu. Ale niejedyny. Premier Mateusz Morawiecki podkreślił w swoim przemówieniu konieczność zainteresowania Komisji Europejskiej problemem manipulacji cen gazem przez Gazprom. Orbán wysłuchał go z uwagą, ale nie skomentował jego słów, a jego minister spraw zagranicznych, Péter Szijjártó, tego samego dnia wieczorem poleciał do Kirgistanu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że na filmie, jaki zamieścił w mediach społecznościowych, znalazła się siedziba Gazpromu w Biszkeku. Takie wydarzenia za każdym razem sugerują, że węgierska dyplomacja musi po szczytach z udziałem zachodnich partnerów postawić wyraźny akcent prorosyjski.
Szczególnie, że od miesiąca obowiązuje 15-letni kontrakt gazowy z Gazpromem, a Szijjártó mówił we wrześniu, że „rosyjsko-węgierska współpraca energetyczna bardzo przyczynia się do bezpieczeństwa energetycznego Węgier”, a „nowe rurociągi, które zostały zbudowane – Nord Stream 2 i rurociąg South Stream – są wkładem w długoterminowe bezpieczeństwo i stabilność dostaw gazu dla całej UE”. Problem drogiego gazu na Węgrzech nie istnieje, a w prorządowych mediach komunikowany jest jedynie sukces polityki energetycznej rządu, natomiast o politycznych motywacjach Gazpromu nie ma ani słowa.
Korea Płd. to kolejne z państw, które wpisują się w doktrynę polityki zagranicznej Węgier zakładającą otwarcie na Wschód, a polegającą na aktywizowaniu współpracy gospodarczej z krajami Azji. Szijjártó, szef dyplomacji, podkreślał, że południowokoreańskie firmy zainwestowały w ostatnich latach na Węgrzech miliardy dolarów. Rząd od 2015 r. wsparł 21 inwestycji. Stale rośnie wymiana handlowa między Węgrami a Koreą Płd. Nawet w pandemicznym 2020 r. wzrosła ona o 28 proc., a w tym roku już o 26 proc. Korea Płd. była jednym z głównych państw, od których Węgrzy kupowali środki ochronne, sprzęt medyczny i testy na obecność koronawirusa.
Najważniejszą wiadomością spotkania Muna z Orbánem była informacja, że Seul rozpoczął zaawansowane rozmowy na temat utworzenia w Budapeszcie kampusu jednej z południowokoreańskich uczelni. To drugi taki pomysł po głośnej umowie na budowę kampusu chińskiego uniwersytetu Fudan, którego perspektywy pozostają jednak niejasne. Orbán przy okazji wizyty nie szczędził kurtuazji, podkreślając, że „mieszkańcy Korei Południowej to bardzo uczciwi ludzie”. Docenił także opozycyjną przeszłość południowokoreańskiego prezydenta, który w latach 80. walczył z reżimem.