Co jest najważniejszym celem polityki gospodarczej? Wzrost PKB – tak odpowiedzą niemal wszyscy ekonomiści. Jednak takie podejście ulega zmianie, bo coraz częściej myślimy o innych wskaźnikach i miarach, ponieważ ze wzrostem gospodarczym związane są inne zjawiska, jak np. szczęście, długość życia czy poziom społecznego zaufania.

Wiele państw chciałoby się jak najszybciej rozwijać, by spełnić marzenia obywateli o lepszym życiu. Jednak warunki dalszego wzrostu zaczyna dyktować Kapitan Planeta, zaś każdy, kto mu się sprzeciwia, staje się Doktorem Zarazą (to postaci z animowanego serialu z lat 90. „Kapitan Planeta i planetarianie”, którego głównym tematem była walka o ochronę natury).
Agenda 2030
Komisja Europejska za cel swoich działań obrała nie dbanie o dalszy wzrost PKB, lecz dążenie do redukcji emisji dwutlenku węgla. Klub najbogatszych krajów świata, bo Unia Europejska takim blokiem właśnie jest, zmienia więc podejście do rozwoju – Europejski Zielony Ład będzie od teraz nadawał ton kierunkom działań Wspólnoty. Proces dojścia do tego pakietu reform nie zaczął się wczoraj, a kilkadziesiąt lat temu.
W 2015 r. państwa członkowskie ONZ po licznych konsultacjach z przedstawicielami m.in. społeczeństwa obywatelskiego, biznesu i naukowcami ustanowiły Agendę na rzecz zrównoważonego rozwoju 2030. Konkretyzujący ją dokument, zatytułowany „Transforming Our World” (Przekształcamy nasz świat), odzwierciedla oczekiwania państw rozwiniętych dotyczące odwrócenia procesu niszczenia środowiska naturalnego i osiągnięcia bardziej zrównoważonej i sprawiedliwszej ścieżki rozwoju prowadzącej do dobrobytu.
Pod wieloma względami projekt ten można postrzegać jako ostatni etap długiego procesu zmian, który rozpoczął się w 1972 r. sztokholmską Konferencją Narodów Zjednoczonych na temat środowiska człowieka. Po drodze były jeszcze: Konferencja Narodów Zjednoczonych ds. środowiska i rozwoju, która odbyła się w Rio de Janeiro w 1992 r., Deklaracja Milenijna przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 2000 r. oraz Konferencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zrównoważonego rozwoju (Konferencja Rio+20) w 2012 r.
Narodziny superbohatera
Główną organizacją międzynarodową, która zajmuje się polityką klimatyczną, jest IPCC – Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu. IPCC powołały w 1988 r. do życia dwie agendy ONZ: Program Środowiskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Światową Organizację Meteorologiczną. W pierwszym raporcie IPCC z 1990 r. znalazł się wniosek, że działalność ludzka przyspiesza naturalny efekt cieplarniany – emisję gazów cieplarnianych. Publikacja raportu stała się głównym bodźcem do przyjęcia Ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych ws. zmian klimatu (UNFCCC). Rok 1990 to też początek emisji serialu o przygodach Kapitana Planety i czas popularyzacji kwestii związanych z globalnym ociepleniem oraz zmianami środowiskowymi. Pokolenie dzisiejszych 30-latków troskę o klimat ma więc wpojoną niemal od kołyski.
Konwencję klimatyczną z początku lat 90. ratyfikowało 196 państw oraz UE. Stała się podstawą dwóch późniejszych umów międzynarodowych: Protokołu z Kioto (1997 r.) i porozumienia paryskiego (2015 r.). Ich cele, a także wynikające z nich zobowiązania, opierają się na trzech założeniach: niebezpieczne zmiany klimatu zachodzą ze względu na działalność człowieka; konieczne i możliwe jest zapobieganie dalszym zmianom poprzez wprowadzanie działań prowadzących do redukcji emisji gazów cieplarnianych; tam, gdzie te zmiany już zachodzą, konieczna jest adaptacja do nich. Ratyfikując konwencje, każdy kraj de facto uznał, że działalność człowieka przyczynia się do zmian klimatu, i przyjął na siebie obowiązek zmierzenia się z tym problemem.
Europejski Zielony Ład jest konsekwencją nie tylko wieloletniego procesu negocjacji międzynarodowych, lecz także tego, że tematy związane z klimatem zaczęły dominować w debatach wyborczych i politycznych na Zachodzie. I to właśnie z tego powodu w ostatnich latach Kapitan Planeta przejął europejską oraz globalną debatę o rozwoju. Został wezwany przez biurokratów na pomoc przyrodzie, ale też przemodelował politykę gospodarczą. Zaś Doktor Zaraza to każdy, kto sprzeciwia się polityce dążącej do neutralności klimatycznej. Świat dzieli więc na dobrych i złych, nie ma w nim miejsca na zniuansowane argumenty dotyczące tempa i kosztów (także społecznych) transformacji energetycznej, które podnosi m.in. Polska.
Nowy cel polityki gospodarczej
Unia Europejska już do 2030 r. ma osiągnąć redukcję emisji dwutlenku węgla aż o 55 proc. względem 1990 r., a ponadto chce osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 r. To podwyższenie poprzeczek aż o 15 pkt proc. w porównaniu z poprzednimi celami, które i tak były przez Warszawę uznawane za zbyt ambitne.
Największe zmiany czeka transport. Od 2035 r. Komisja zamierza zakazać sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi, a do 2030 r. emisyjność nowych silników ma spaść o 55 proc. w porównaniu z 2021 r. Wszystko sprowadza się do jednej idei – przyszłość transportu w UE ma być zbiorowa. Jeśli auta elektryczne nie potanieją, zaś dopłaty do „elektryków” zostaną utrzymane na obecnym poziomie, wiele ludzi będzie musiało przesiąść się na rowery, do małych pojazdów elektrycznych lub zacząć korzystać z kolei, autobusów czy metra.
Na razie w UE mówiono bardzo niewiele o całkowitym zakazie poruszania się pojazdami z silnikami spalinowymi, lecz można mieć przekonanie graniczące z pewnością, że to tylko kwestia czasu – z prostego powodu: wraz z zakazem sprzedaży aut spalinowych przyjdzie zakaz komercyjnej dystrybucji paliw kopalnych. Już teraz wiele europejskich miast wprowadza strefy wolne od aut. Choć taka próba w Krakowie nie zakończyła się sukcesem, to w przyszłości największe i najbardziej zanieczyszczone polskie miasta mogą byś zmuszone wprowadzać takie zakazy.
W 2019 r. najwięcej gazów cieplarnianych w Unii emitowały Niemcy – 793 mln ton, Francja była na drugim miejscu z 405 mln, Włochy trzecie – 377 mln, Polska czwarta – 376 mln ton. Te cztery kraje odpowiadają za prawie 60 proc. emisji w całej UE. Ale ani w wartościach skumulowanych, ani jednorocznych to nie UE jest największym trucicielem. W 2018 r. za jedną trzecią część emisji CO2 na świecie odpowiadały Chiny, USA za 15 proc., a UE za tylko 8 proc.
Europejski Zielony Ład
Celem unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji (ETS) jest ograniczenie emisji dwutlenku węgla w przemyśle poprzez zobowiązanie firm do posiadania pozwolenia na każdą tonę emitowanego CO2. Przedsiębiorstwa muszą je kupować za pośrednictwem aukcji, dodatkowo system oferuje zachęty do pobudzania proekologicznych innowacji. ETS jest pierwszym i największym na świecie rynkiem uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Reguluje ok. 40 proc. całkowitej emisji gazów cieplarnianych w UE i obejmuje ok. 11 tys. elektrowni i zakładów produkcyjnych.
Mechanizm dostosowywania ceł na granicach Unii z uwzględnieniem emisji CO2 stanowiłby zachętę dla branż z i spoza Wspólnoty do obniżenia emisyjności. Działoby się to przez ustalenie dodatkowego podatku od emisji dwutlenku węgla w trakcie produkcji importowanych towarów z pięciu sektorów: stali i żelaza, aluminium, cementu, nawozów i energii elektrycznej. Jeżeli pochodziłyby one z krajów z mniej ambitnymi celami klimatycznymi, byłyby na rynku europejskim droższe, a przez to mniej konkurencyjne. Ma to na celu uniknięcie ucieczki emisji, czyli przenoszenia przez przemysł UE produkcji do krajów o mniej restrykcyjnych przepisach. W funkcjonowaniu ETS przewidziano dla 13 krajów członkowskich i Norwegii mechanizmy pomocowe, chroniące przemysł unijny oraz zapobiegające ucieczce emisji. Polska, ze względu na niskie PKB na mieszkańca, już korzysta z formy pomocy w zakresie darmowych uprawnień dla sektora energetyki, a nowy projekt ma się pojawić jeszcze w tym roku.
Sektory nieobjęte systemem handlu emisjami – transport, rolnictwo, budownictwo i gospodarka odpadami – stanowią ok. 60 proc. ogólnej emisji gazów cieplarnianych w UE. Celem jest zmniejszenie emisji pochodzących z tych sektorów o 30 proc. do 2030 r. w porównaniu z 2005 r. By tego dokonać, państwa członkowskie uzgodniły krajowe cele redukcyjne, które są obliczane na podstawie PKB na mieszkańca, w zależności od kraju wynoszą od 0 proc. do 40 proc. Kraje UE o niższych dochodach otrzymają odpowiednie wsparcie, by osiągnąć cele. Choć z perspektywy Południa i Europy Środkowej zdecydowanie widziane jest ono jako niewystarczające. Dla Polski ten cel wynosi 7 proc., dla Szwecji i Luksemburga – 40 proc., a dla Bułgarii – 0 proc. Niemcy zobowiązały się do redukcji o 38 proc., a Czechy o 14 proc.
Najważniejsza miara
To wszystko sprawia, że mamy nowy cel polityki gospodarczej – jest nim odejście od tradycyjnych źródeł energii. Urzędnicy będą monitorować nie produkcję i nie wartość dodaną, nawet nie jakość życia, a redukcję emisji m.in. gazów cieplarnianych. Firmy w związku z tym tworzą strategie zakładające redukcje dla wszystkich produktów oferowanych na europejskim rynku.
Tak oto pokonaliśmy drogę od lat 70. XX w., kiedy pojawiły się pierwsze wezwania ONZ, by zmienić podejście do polityki gospodarczej. Neutralność klimatyczna jest ważna dla Wielkiej Brytanii czy Norwegii, lecz także krajów handlujących z Unią. Cały kontynent przechodzi zmianę paradygmatu rozwoju, która powoduje ogromne napięcia społeczne. Może również wyłonić nowych liderów gospodarczych (również jeśli spojrzymy na ruchy sprzeciwu wobec neutralności klimatycznej). Świat podzielony na złych i dobrych bardzo utrudnia jednak rzeczową dyskusję o kosztach transformacji, a to też powinno mieć miejsce.
Europejski Kapitan Planeta wyznacza nowy cel i dzisiaj obserwowanie wzrostu PKB kwartał do kwartału czy nawet wskaźników rocznych zaczyna mieć coraz mniejsze znaczenie. Urzędnicy Komisji coraz mniej się tym przejmują, możliwe, że niedługo my także przestaniemy. Czy to znaczy, że zaczniemy mierzyć redukcję emisji tak samo często i prognozować wykonanie co miesiąc lub co kwartał? Możliwe, bo to będą najważniejsze punkty odniesienia w kolejnych latach. ©℗