Zamiast odnoszenia spektakularnych sukcesów sportowych zrobił błyskotliwą karierę w biznesie. Dziś Jacek Krawiec jest na szczycie. A paliwowy koncern pod jego wodzą rośnie w siłę.
Niedziela, 23 marca 1986 r. Miesiąc przed wybuchem elektrowni w Czarnobylu. Na górzystym terenie Colombier w szwajcarskim kantonie Neuchatel trwają mistrzostwa świata juniorów w biegach przełajowych. Wśród najlepszych zawodników ze wszystkich kontynentów jest Darek, 19-latek z Kołobrzegu, halowy mistrz Polski z 1984 r. w biegu na 2000 metrów i wicemistrz w przełajach. Wówczas jeden z najlepiej zapowiadających się zawodników w tej dyscyplinie w naszym kraju. Cel ma jeden – podium.
563 mln zł PKN Orlen ma zapłacić za kanadyjską spółkę TriOil, która produkuje ok. 200 tys. ton ropy rocznie
Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. Marzenia pękły niczym bańka mydlana już po 600 metrach, gdy na wąskim górskim dukcie wpadł między Kenijczyków i Etiopczyków. Stłoczeni zawodnicy zaczęli się przepychać. Niewysoki reprezentant Polski nie miał szans. Stracił równowagę, wpadł na przydrożne kamienie i zerwał więzadła piszczelowo-strzałkowe lewej stopy. Paskudna i bolesna kontuzja. Ale ambitny nastolatek dokończył wyścig. – I to był błąd. Łatwo sobie wyobrazić, w jakim stanie była moja noga na mecie – wspominał po latach. Kontuzja okazała się przełomowym momentem w jego życiu. Jacek Krawiec (pierwszego imienia Dariusz nie lubi i nie używa) nie został zawodowym sportowcem. Dziś jest prezesem największej polskiej firmy, której roczne przychody przekraczają 120 mld zł.
Posada, którą piastuje, to marzenie tysięcy ambitnych menedżerów w naszym kraju. Jemu się udało, choć rodzice chcieli, by był zawodowym sportowcem. Nic dziwnego. Ojciec to były trener kadry miotaczy w Polskim Związku Lekkoatletyki, mistrz Polski juniorów w biegach na 1500 m. Matka była trenerką gimnastyki. Rodzinny dom odwiedzały gwiazdy polskiej lekkiej atletyki: Irena Szewińska, Bronisław Malinowski, Tadeusz Ślusarski, Władysław Komar. Rodzice po ukończeniu poznańskiego AWF założyli w Kołobrzegu, przy jedynym
liceum w mieście, Międzyszkolny Klub Lekkoatletyczny „Sztorm”. Okazał się kuźnią talentów. Wychował kilkudziesięciu juniorskich i seniorskich mistrzów kraju w biegach, skokach, rzutach oszczepem. Wśród nich Jacka Krawca.
Biegi ćwiczył, będąc jeszcze na studiach. W poznańskim AZS AWF należał do najlepszych lekkoatletów. Biegał razem z Piotrem Gruszczyńskim, dziś senatorem z okręgu konińskiego. – Krawiec w tamtych czasach był w czołówce polskich biegaczy długodystansowych – wspominał w rozmowie z DGP senator.
51 proc. o tyle wzrosły przychody płockiego koncernu, od momentu gdy w 2008 r. za sterami spółki stanął Jacek Krawiec
Ale prezes Orlenu jako młody chłopak do końca nie był pewien, co chce robić. Jeszcze na tydzień przed maturą chciał zostać dziennikarzem. W ostatniej chwili zmienił życiowe plany i poszedł na
handel zagraniczny na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Dziś nie ma wątpliwości, że dokonał właściwego wyboru. Należy do ścisłej czołówki menedżerów w Polsce, a nawet w naszym regionie Europy; jest jednym z najlepiej opłacanych prezesów (w zeszłym roku zarobił prawie 1,7 mln zł). Ale jak twierdzą osoby, które go znają, ma papiery na to stanowisko. Ma zmysł analityczny, kocha liczby. Jak sam żartuje, w liceum był najlepszy z matematyki, ale w klasie o profilu humanistycznym.
Krawiec, zanim w 2008 r. trafił do Orlenu, gdzie najpierw był wiceprezesem, wiele lat spędził w konsultingu i finansach. Zaczynał zaraz po studiach w 1992 r. w Banku Pekao. Potem były Ernst & Young, PricewaterhouseCoopers, japoński
bank inwestycyjny Nomura. Jak wspomina, to była najlepsza szkoła życia zawodowego.
Pracował siedem dni w tygodniu, w biurze rozmawiał wyłącznie po angielsku. Dla Nomury opuścił Polskę i zaczął pracę w Londynie. Był w elicie. W drugiej połowie lat 90. polskich bankierów w Londynie było ledwie paru. Drzwi do kariery miał otwarte. Gdy w Nomurze zajmował się doradztwem i działalnością private equity,
bank kupił akcje Impexmetalu, oferowane na warszawskiej giełdzie. Krawca oddelegowano do rady nadzorczej, a potem do zarządu spółki. W ten sposób wrócił do Polski. Miał niecałe 31 lat. Został najmłodszym prezesem w historii firm notowanych na GPW.
2,17 mld zł zarobił Orlen w zeszłym roku. Cztery lata temu firma, gdy przychodził do niej Krawiec, miała 2,5 mld zł straty
W 2006 r. objął fotel prezesa w spółce znajomego, Piotra Bielińskiego. Giełdową firmą Action kierował jednak tylko do 2008 r. Wówczas zdecydował się na grę w biznesowej ekstraklasie i dołączył do zarządu PKN Orlen. W paliwowym koncernie pracuje już drugą kadencję. Ma ambicje, by Orlen stał się graczem o skali wykraczającej poza granice nie tylko Polski, lecz także Europy. I jest na dobrej drodze do celu.
Za kilka dni skończy 46 lat. Prezent zdążył już sobie sprawić. W poniedziałek ogłosił plan przejęcia kanadyjskiej spółki TriOil w bogatej w złoża ropy i gazu prowincji Alberta. Nie ukrywa, że to dopiero przyczółek do dalszej ekspansji.