Z powodu skomplikowanego prawa, ekologii oraz niepokojów na Ukrainie Europa może zapomnieć o gazie łupkowym.

W 2009 roku dzięki szczelinowaniu hydraulicznemu USA wyrosło na największego światowego producenta gazu. Firmy zajmujące się pozyskiwaniem surowca z łupków rozpoczęły przygotowania do inwestycji w Europie. Według Bloomberga Polska wyglądała wówczas jak nowy Teksas. Przez te sześć lat nie wywiercono w Polsce ani jednej studni. Firmy takie jak Exxon Mobil i Chevron zdążyły wycofać się z kraju.

-Nie jest łatwo – mówi Marek Madeja, dyrektor ds. studni wydobywczych w firmie Cuadrilla – Koszty wydobycia są znacznie wyższe niż w Stanach Zjednoczonych, na każdym kroku trzeba dostosowywać się do regulacji.

Opór urzędników, mieszkańców i skał

Metoda szczelinowania hydraulicznego napotkała w Europie przede wszystkim opór ze strony organizacji ekologicznych. We Francji, która ma największe zasoby gazu w łupkach na całym kontynencie wprowadzono zakaz szczelinowania hydraulicznego, który pozostanie w mocy przynajmniej do końca kadencji Francoisa Hollande’a w 2017 roku. W Hiszpanii, która również ma duże zasoby tego surowca regiony wprowadzają zakaz szczelinowania hydraulicznego z obawy przed zanieczyszczeniem wód gruntowych.

Firmy szukające gazu w łupkach muszą się mierzyć także z wieloma regulacjami i biurokracją. Polska administracja wymaga od firm wydobywczych dostarczenia planu działań na pięć lat do przodu przed wykonaniem pierwszego odwiertu.

- Problemem z którym zetknęły się w Europie amerykańskie przedsiębiorstwa, który nie do końca był im znany z USA, był silny opór lokalnych społeczności o czym przekonał się chociażby Chevron w Żurawlowie – mówi Kamil Maliszewski, analityk Domu Maklerskiego mBanku. Podkreśla, że prawdziwym testem dla perspektyw wydobycia będą wnioski o przedłużenie koncesji poszukiwawczych ze strony inwestorów - Państwo nie zaangażowało się w pomoc dla ewentualnych inwestorów pozostawiając obecnie całość perspektyw polskich łupków w rękach PGNiG oraz Orlenu – wskazuje.

Kwestia ceny

Nie bez znaczenia był także konflikt na Ukrainie, który ostudził zapał inwestycyjny zagranicznych koncernów. Szczególnie dotkliwie odczuł to Donieck, gdzie gazu w łupkach szukał między innymi Chevron.

Gwoździem do trumny gazu z europejskich łupków jest niska cena ropy naftowej, która, bezpośrednio powiązana z cenami gazu, pozwala znacznie taniej pozyskać surowiec na rynku niż go wydobywać metodą szczelinowania - Na horyzoncie pojawia się perspektywa eksportu gazu przez USA, która ma szansę rozpocząć się na większą skalę w najbliższych latach, a taki gaz mógłby być nawet po uwzględnieniu kosztów transportu tańszy od tego wydobywanego w Polsce ze złóż niekonwencjonalnych – mówi Maliszewski - Okazało się także, że ze względu na odmienne warunki geologiczne wydobycie gazu z łupków w Polsce nie jest możliwe przy prostej implementacji istniejących technologii – podkreśla.

Według przeprowadzonego przez Komisję Europejską badania spośród krajów wspólnoty jedynie pięć (Polska, Holandia, Dania, Wielka Brytania i Rumunia) planują koncesjonować wydobycie gazu z łupków. Kolejne pięć (Węgry, Hiszpania, Litwa, Austria, Niemcy i Portugalia) potencjalnie dopuszcza możliwość wykorzystania tej techniki przy wydobyciu, jednak niczego nie deklaruje.

- Duże, globalne spółki, które zobaczyły, że perspektywy polskiego rynku łupków nie są tak dobre jak można było wcześniej zakładać, wycofały się z inwestycji, które miały dla nich za małą skalę – uważa Maliszewski - Może okazać się, że na ich miejsce wejdą z czasem inne mniejsze podmioty – podsumowuje.