Ponad 30 proc. wytwarzanej w Szwecji energii powstaje w sześciu reaktorach atomowych. Do końca sierpnia Sztokholm musi wskazać miejsce, w którym będą składowane radioaktywne odpady. Zdaniem operatorów siłowni jądrowych, brak takiej decyzji w perspektywie nadchodzących 3 lat wymusi na nich wygaszanie działających elektrowni.

Wyłączenie siłowni wywołałoby krajowy kryzys energetyczny i zagroziłoby realizacji szwedzkiego celu zerowej emisji netto. Ponad dziesięć lat temu szwedzka spółka zajmująca się zarządzaniem paliwami jądrowymi złożyła wniosek o zbudowanie repozytorium do składowania radioaktywnych odpadów. W tym czasie sąsiednia Finlandia podjęła decyzję o umieszczaniu zużytych prętów paliwowych w miedzianych kanistrach i zakopywaniu ich 500 metrów pod ziemią w glinie bentonitowej. Inną metodę wybrała Rosja, która zdecydowała się na zdecydowanie droższy recykling.

W październiku Swedish Nuclear Fuel and Waste Management Company (SKB), firma odpowiedzialna za utylizację wszystkich odpadów nuklearnych w Szwecji, poinformowała, że ​​uzyskała już zgody wszystkich niezbędnych sądów, władz, a nawet gminy, w której chce wybudować stanowisko do przechowywania promieniotwórczych odpadów. Wciąż jednak czeka na zgodę ze strony rządu. „Nie chodzi tu o zajęcie stanowiska za lub przeciw energii jądrowej, chodzi o to, że istnieje niezawodne rozwiązanie i trzeba z niego skorzystać,” – powiedział dyrektor generalny SKB, Johan Dasht.

Chowanie głowy w piasek

Szwecja musi szybko podjąć decyzję, co do dalszego losu odpadów radioaktywnych z elektrowni. Niedługo pozwolenia na tymczasowe składowanie, z którego korzysta obecnie przemysł energetyczny stracą ważność. Szwedzki rząd jest w coraz trudniejszej sytuacji tym bardziej, że metody stosowane obecnie przez Finlandię i Rosję są skuteczne, bezpieczne i opłacalne. Mimo to Sztokholm nadal nie chce podjąć ostatecznych decyzji i proponuje rozbudowę już istniejącego magazynu pośredniego. Natomiast decyzja o budowie docelowego repozytorium zostałaby odłożona na bliżej nieokreśloną przyszłość.

„Rozdzielając oba projekty, rząd chce uniknąć postawienia Szwecji w sytuacji, która zagroziłaby naszym dostawom energii elektrycznej.”- napisał minister środowiska Per Bolund w oświadczeniu przesłanym Bloomberg.com pocztą elektroniczną. „Istnieje znaczne ryzyko, że proces oceny (projektu budowy repozytorium - przyp. red.) nie zostanie zakończony, zanim składowisko pośrednie osiągnie maksimum obowiązującego zezwolenia”.

Do protestów branży energetycznej dotyczących braku ostatecznej decyzji w sprawie składowiska dla radioaktywnych odpadów z elektrowni dołączyły także organy państwowe. Również dwie kluczowe szwedzkie instytucje, Szwedzki Urząd ds. Bezpieczeństwa Radiacyjnego i Szwedzka Agencja Energetyczna sprzeciwiają się rozdzieleniu obu projektów twierdząc, że zwiększy to jeszcze ryzyko ich utknięcia w długotrwałym procesie legislacyjnym.

OZE to za mało. Świat wciąż potrzebuje atomu

„Nie ma sensownego sposobu na zastąpienie produkcji energii jądrowej w tak krótkim czasie” - powiedział Torbjorn Wahlborg, szef wytwarzania w państwowej firmie Vattenfall, która eksploatuje pięć z sześciu szwedzkich reaktorów. „Wręcz przeciwnie, pozostałe reaktory są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek, biorąc pod uwagę ogromny wzrost zapotrzebowania na energię, po tym jak Szwecja stanie się neutralna pod względem emisji dwutlenku węgla”.

Kraje europejskie zajęły różne stanowiska w sprawie energetyki jądrowej. Niemcy zdecydowały się całkowicie z niej wycofać. Natomiast dla Francji i Wielkiej Brytanii energetyka jądrowa stanowi podstawę transformacji energetycznej w kierunku zerowych emisji. Szwecja cały czas zwiększa moce odnawialnych źródeł energii. Jednak aby osiągnąć swój cel zerowej emisji netto do 2045 roku nie będzie mogła zrezygnować z energii jądrowej – bez niej krajowi grozi blackout.

Przykład Szwecji wyraźnie pokazuje ten problem, Większość państw korzystających z energetyki jądrowej nie znalazła jeszcze trwałego i bezpiecznego sposobu na przechowywanie wypalonego paliwa. Dotyczy to również innych odpadów radioaktywnych, jakie powstają w siłowniach atomowych. Na początku roku Japonia ogłosiła plany zrzucenia do Pacyfiku ponad 1 miliona metrów sześciennych oczyszczonej radioaktywnej wody wypompowanej ze zniszczonej elektrowni jądrowej w Fukushimie. Ta ilość wody wystarczy, aby wypełnić 500 basenów olimpijskich.