W ubiegłym roku liczba punktów sprzedaży alkoholu zmniejszyła się do 122,1 tys., z 124,1 tys. rok wcześniej. Na przestrzeni ostatnich trzech lat spadek przekracza 8,3 tys.

Eksperci zwracają uwagę, że o ile w latach poprzednich było to zasługą ubywania sklepów z alkoholem, o tyle w ubiegłym roku przyczyniła się do tego gastronomia. Z powodu obostrzeń związanych z pandemią ten segment był zamknięty lub mógł działać w bardzo ograniczonym zakresie. Liczba placówek gastronomicznych z dostępem do alkoholu skurczyła się z 42,1 tys. do 40,2 tys.
– O tym, że dostępność do alkoholu sukcesywnie się zmniejsza, świadczy rosnąca z roku na rok liczba mieszkańców w przeliczeniu na jeden punkt – wyjaśnia Marta Zin-Sędek z Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
W 2020 r., jak wynika z raportu agencji, wyniosła 301, podczas gdy rok wcześniej było to 297, a w 2017 r. – 288 osób.
Gminy tłumaczą, że ograniczają liczbę placówek z alkoholem na wniosek samych mieszkańców. Ma to miejsce zwłaszcza w centrach miast.
Jak wynika z raportu PARPA, wartość sprzedanego alkoholu w kraju zwiększyła się do niemal 41 mld zł z 40,5 mld zł rok wcześniej. – To efekt podwyżki akcyzy o 10 proc., ale i wprowadzenia podatku od małpek czy wreszcie rosnącego spożycia droższych trunków – tłumaczy Ryszard Woronowicz ze Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy. ©℗