Przechodzi do historii zapaść polskiego eksportu jedzenia do Zjednoczonego Królestwa.

W styczniu w porównaniu z tym samym miesiącem 2020 r. spadek eksportu polskiej żywności do Wielkiej Brytanii sięgnął 30 proc., a w kolejnych miesiącach utrzymywał się na poziomie 5–10 proc. W czerwcu ten trend się odwrócił, a eksport wzrósł rok do roku o 5,2 proc. Te zawirowania to efekt brexitu. W II poł. 2020 r. niepewność co do postbrexitowych relacji handlowych między Unią Europejską a Wielką Brytanią wywołała wzrost zamówień z rynku brytyjskiego. Biznes chciał zrobić zapasy przed końcem upływającego 31 grudnia 2020 r. okresu przejściowego, podczas którego Londyn utrzymywał z państwami Unii Europejskiej relacje handlowe na starych zasadach.
– Skorzystali z tego m.in. polscy producenci. W efekcie początek roku przyniósł mniejszy popyt na żywność ze strony odbiorców z Wysp. Do tego doszły nowe wymagania administracyjne utrudniające obrót handlowy – tłumaczy Grzegorz Rykaczewski, analityk Santander Banku Polska. Nie bez znaczenia była też większa otwartość brytyjskiej gospodarki na import spoza Wspólnoty. Eksperci zwracają jednak uwagę, że zapasy zrobione przez Brytyjczyków właśnie się kończą. Do tego dochodzi brak pracowników, szczególnie w rolnictwie, który sprawia, że rośnie zapotrzebowanie na produkty spożywcze spoza kraju. Wreszcie nastąpiło odmrożenie postpandemiczne rynku gastronomicznego na Wyspach, a to doprowadziło do wzrostu popytu na mięso.
Tymczasem Polska jest trzecim największym eksporterem mięsa do Wielkiej Brytanii po Irlandii i Holandii. W 2020 r. ta kategoria odpowiadała za 37 proc. polskiego eksportu produktów spożywczych do tego kraju. – Po 33-proc. spadku w I kw. w kolejnych trzech miesiącach odnotowano wzrost o 6 proc. Zwraca również uwagę znaczące odbicie w tym czasie eksportu pieczarek (o 31 proc.) i mrożonych warzyw (o 44 proc.) – mówi Mariusz Dziwulski, ekonomista z PKO BP. – Innymi produktami spożywczymi importowanymi przez Wielką Brytanię z Polski są słodycze, produkty zbożowe i warzywa – wyjaśnia Jakub Czugała z Banku BNP Paribas i dodaje, że w II kw. eksport tych produktów był już zbliżony do wielkości z ubiegłego roku. Przyczyny poprawy wyników można znaleźć też po naszej stronie. Eksporterzy stopniowo dostosowują się do nowych uwarunkowań handlowych.
– Po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE utworzono strefę wolnego handlu zakładającą zerowe stawki celne i zerowe kontyngenty na wszystkie towary, które posiadają udokumentowane pochodzenie, oraz uproszczone deklaracje. Dodatkowo rząd brytyjski wprowadził wiele ułatwień, np. odroczył obowiązek płacenia VAT importowego – wymienia Agnieszka Moryc, dyrektor firmy Admiral Tax, która pomaga w prowadzeniu biznesu w Wielkiej Brytanii. – Eksport towarów z UE do Wielkiej Brytanii przebiega sprawniej, niż zakładano wówczas, gdy przewidywano olbrzymie kolejki do odpraw celnych. Przewoźnicy doradzają założenie jednego dnia rezerwy na tranzyt na wszelki wypadek – mówi Agnieszka Moryc.
Zdaniem naszych rozmówców najbliższe miesiące powinny przynieść kontynuację trendu wzrostowego. Podczas wakacji brytyjski rząd dalej luzował obostrzenia sanitarne, na co obywatele odpowiedzieli wzrostem aktywności. Tym samym Wielka Brytania powinna utrzymać się na drugiej pozycji za Niemcami wśród największych odbiorców żywności z Polski. Choć polskich eksporterów czekają także wyzwania. – Wyspiarze nie wprowadzili nadal wszystkich zaplanowanych procedur na granicach. COVID-19, ale też niedobór pracowników mogących obsłużyć przepływ towarów, opóźnił ich wdrożenie. Kolejne zmiany przewidziane są na 1 października. To będzie następny test dla firm, które chcą być obecne na brytyjskim rynku – zauważa Radosław Jarema, dyrektor polskiego oddziału firmy Akcenta obsługującej transakcje walutowe firm.
Wartość eksportu polskiej żywności do W. Brytanii (w mld euro)