Po sześciu miesiącach roku apteki odrobiły straty. To efekt inflacji, ale też rosnącego popytu na leki.
Po sześciu miesiącach roku apteki odrobiły straty. To efekt inflacji, ale też rosnącego popytu na leki.
Decydujący okazał się czerwiec, w którym sprzedaż wyniosła 3,2 mld zł, co oznacza wzrost o 22,3 proc. wobec poprzedniego roku – wynika z raportu PEX PharmaSequence. Tym samym po pierwszym półroczu z łączną sprzedażą na poziomie ponad 19 mld zł rynek apteczny jest na plusie względem analogicznych okresów w zeszłym roku (wzrost o 1,2 proc.) oraz w przedpandemicznym 2019 r. (wzrost o 4,1 proc.).
Jak wyjaśnia Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence, to konsekwencja większego popytu na leki.
– Mamy do odrobienia dług zdrowotny spowodowany pandemią. Liczba udzielanych świadczeń przez lekarzy rośnie, co przekłada się na skalę kupowanych leków. Prawda jest też taka, że wielu pacjentów jest w gorszym stanie niż przed pandemią przez to, że nie mogli dostać się do lekarza, nabawili się nowych schorzeń albo przeszli koronawirusa. Tym samym dziś muszą zażywać więcej leków niż przed wybuchem pandemii. Niestety, tak nadal nie jest. Pacjenci w 2021 r. kupili o 4,5 proc. mniej leków na receptę niż w przedpandemicznym roku 2019 – mówi Frąckowiak.
Według jego szacunków aby dług zdrowotny został odrobiony, sprzedaż ilościowa leków musiałaby do końca roku wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent.
W czerwcu tego roku sprzedaż leków refundowanych zwiększyła się o 12,2 proc., a pełnopłatnych aż o ponad 30 proc. w porównaniu do czerwca 2020 r. Zdaniem ekspertów to też dowód na to, że wracają choroby, których nie było w czasie pandemii dzięki odizolowaniu pacjentów. Mowa o przeziębieniach i alergii.
– Zwiększyła się też migracja ludzi. Nie zaopatrują się już wyłącznie w pobliskich osiedlowych aptekach, ale też tych w centrach handlowych, co sprawia, że koszyk zakupowy jest większy, bo trafiają do niego nie tylko leki, ale też kosmetyki – dodaje Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Sprzedaż produktów innych niż leki jest większa o ponad 26 proc.
Na wyniki aptek ma wpływ także inflacja. – Rosną ceny surowców do produkcji leków, z których duża część wciąż jest sprowadzana z Chin. Koszty transportu z Azji wzrosły kilkakrotnie. Efektem są wprowadzane przez producentów podwyżki wynoszące od kilku do nawet kilkudziesięciu procent – tłumaczy Marek Tomków. Wzrosła też średnia marża apteczna. W czerwcu wyniosła 25 proc., czyli była o 2 proc. wyższa niż przed rokiem.
Wstępne dane za lipiec i sierpień wskazują, że trend wzrostowy jest kontynuowany. Jak zauważa dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. koronawirusa Naczelnej Rady Lekarskiej, mamy właśnie wzrost zachorowań z powodu wirusa RSV, który powoduje zapalenie oskrzeli. Zwykle atakuje na wiosnę. Ale z powodu lockdownów nastąpiło przesunięcie. Z początkiem sezonu grypowego zbiegnie się zaś powrót do szkoły, co może zwiększyć ryzyko transmisji zakażeń.
Ponadto rząd wprowadził rozwiązania mające zwiększyć dostęp pacjentów do specjalistów. To skłoniło branżę apteczną do zwiększenia prognozy na koniec roku. Sprzedaż jest szacowana na 39,2 mld zł, co daje wzrost o 3,9 proc. w porównaniu do 2020 r. To prognoza o 0,3 mld zł lepsza od tej na koniec marca.
Pojawia się pytanie, jaki wpływ na rynek będą miały zmiany przepisów w sprawie refundacji leków. Wiele zależy od tego, ile leków ostatecznie znajdzie się na liście refundacyjnej i jak będą kształtowały się ceny tych, które z niej wypadną. O skutkach zmian, jak zaznaczają eksperci, przekonamy się dopiero w 2022 r.
19 mld zł wartość sprzedaży aptecznej za pierwsze półrocze 2021 r.
1,426 mln zł obrót w przeliczeniu na jedną aptekę
21 470 średnia liczba pacjentów w jednej aptece
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama