Wielki plan infrastrukturalny ma być pierwszym prorozwojowym impulsem dla gospodarki USA.

Plan zakłada pięcioletnie wydatki o łącznej wartości 973 mld dol., z czego ok. 550 mld dol. to całkowicie nowe środki na pobudzenie gospodarki. Reszta pochodzi z funduszy, które normalnie byłyby corocznie przydzielane.
Po przeciągających się negocjacjach z republikanami w Senacie, dążącymi do okrojenia programu, w końcu udało się osiągnąć kompromis. Rozmowy o nim trwały od kwietnia. Plan infrastrukturalny wymagał istotnego zmniejszenia– pierwotnie założenia demokratów mówiły o wydatkach sięgających aż 2,3 bln dol. Na tak wielkie nakłady nie było jednak zgody ze strony Partii Republikańskiej.
Większość pieniędzy zostanie ulokowana w transporcie i infrastrukturze – na budowę i renowację dróg i mostów władze zamierzają wydać 110 mld dol., na kolej trafi kolejne 66 mld dol., zaś na modernizację transportu publicznego prawie 40 mld dol. Duże sumy trafią też na inwestycje na lotniskach – w sumie otrzymają 25 mld dol., a na projekty w portach oraz utrzymanie dróg wodnych administracja planuje przeznaczyć 17 mld dol.
W pakiecie znalazły się również inwestycje niezwiązane z samym transportem – ich wartość to ok. 266 mld dol. Z tego 73 mld dol. mają stanowić projekty poprawiające wydajność sieci energetycznej, 65 mld dol. będzie przeznaczone na rozwijanie dostępu do szerokopasmowego internetu, a 55 mld dol. na poprawę infrastruktury wodnej, tak by ułatwić dostęp do wody pitnej m.in. poprzez wymianę ołowianych rur.
To, jak pierwotne plany mają się do uchwalonego w Senacie projektu, dobrze ilustruje kwestia wydatków ponoszonych na rozwój elektromobilności – wsparcie dla samochodów elektrycznych i budowę ogólnodostępnych stacji ładowania. Choć Joe Biden chciał, żeby to był ważny element jego polityki i w pierwszej wersji programu planował wydać na ten cel ponad 170 mld dol., to ostatecznie musiał z niego zrezygnować i zadowolić się znacznie mniej ambitnymi nakładami. W dokumencie przewidziano zaledwie 15 mld dol., które zostaną rozdysponowane po połowie na bezemisyjne środki transportu i budowę infrastruktury.
Przeciwnicy pakietu wskazywali, że brakuje w nim wystarczających źródeł finansowania, co naraża na szwank kondycję federalnego budżetu. Zwolennicy przekonują z kolei, że deficyt się nie zwiększy, bo plan zakłada, że wydatki zostaną pokryte m.in. z 210 mld dol. przewidzianych na pomoc covidową, które nie zostały rozdysponowane. Niektóre stany zwrócą też niewykorzystane fundusze z ubezpieczeń na wypadek bezrobocia, które mają dać kolejne 50 mld dol. Wpływ kolejnych 28 mld dol. ma zostać zapewniony przez nowy wymóg raportowania transakcji kryptowalutowych, czyli z uszczelnienia systemu podatkowego. To tylko niektóre źródła pokrycia wydatków, ale wciąż pozostaje pytanie, czy są one w stanie pokryć całą pulę planów inwestycyjnych administracji Joego Bidena. Tym bardziej że Biuro Budżetowe Kongresu twierdzi, że ustawa zwiększy deficyt o 256 mld dol. przez następną dekadę.
Już sama zapowiedź wpompowania kolejnych środków w amerykańską gospodarkę wywołała euforię na nowojorskiej giełdzie. We wtorek indeks S&P 500, w skład którego wchodzą największe amerykańskie spółki, osiągnął rekordowe 4441 pkt.
Plany dużych inwestycji w Stanach Zjednoczonych mogą też wpłynąć na to, że utrzyma się wysokie zapotrzebowanie na surowce. To zaś będzie dodatkową presją na wzrost ich ceny, które już teraz notują rekordowo wysokie poziomy.
Administracji 46. prezydenta USA, chociaż po znacznych modyfikacjach, ale jednak udało się przezwyciężyć opór przeciwników wielkiego planu infrastrukturalnego. Na ich czele stał były prezydent Donald Trump. W istocie to, że pakiet wejdzie w życie, jest dużą porażką poprzedniego lokatora Białego Domu. Otwarcie zapowiadał bowiem, że nie poprze żadnego kongresmena, który zagłosuje za jego przyjęciem – znaczna część z nich wyłamała się jednak i „za” głos oddało 19 republikańskich senatorów, w tym przywódca mniejszości w Senacie Mitch McConnell. Akt łącznie przeszedł stosunkiem 69 głosów „za” wobec 30 sprzeciwiających się.
Teraz projekt trafi do Izby Reprezentantów zdominowanej przez demokratów. Nie oznacza to jednak, że nie czekają jeszcze dalsze kłopoty. Zdaniem części najbardziej progresywnych demokratów pakiet w obecnej formie jest zbyt mały. Nancy Pelosi, spiker izby z nadania ugrupowania Bidena, stwierdziła, że propozycja nie powinna zostać przegłosowana, dopóki wraz z nią nie zostanie przyjęty szerszy pakiet wydatków.
Plan infrastrukturalny ma być bowiem jedynie wstępem do jeszcze poważniejszych programów inwestycyjnych. Demokraci już go przygotowali – opiewa na 3,5 bln dol., a jego głównym celem ma być walka z globalnym ociepleniem. Dlatego zapowiedziano wsparcie firm osiągających cele klimatyczne, wydatki na odnawialne źródła energii czy badania i rozwój nakierowany na zmniejszenie emisji CO2. Drugim filarem są natomiast kwestie socjalne – m.in. zapewnienie powszechnej edukacji przedszkolnej dla trzy- i czterolatków, bezpłatny dwuletni college czy stworzenie i wsparcie dla taniego mieszkalnictwa. Na te cele demokraci chcą przeznaczyć ponad bilion dolarów.
Demokraci już planują kolejne inwestycje warte 3,5 bln dol.

opinia

Pobudzanie gospodarki wspiera giełdowe parkiety
Sobiesław Kozłowski dyrektor departamentu analiz i doradztwa w Noble Securities
Duże programy inwestycyjne zawsze mocno wpływają na wycenę spółek. Widać to nie tylko w Stanach Zjednoczonych, lecz także w Europie, gdzie zapowiedziano znaczące fundusze unijne. Inwestorzy ich oczekują, choć to, co w dłuższej mierze zdecyduje o wycenach, to dalsze działania banków centralnych, które mogą szykować się do ograniczania luzowania i być może podwyższenia stóp procentowych. Środowy odczyt inflacji konsumenckiej w USA na poziomie 5,4 proc. r/r, podczas gdy główna stopa procentowa jest tam w przedziale 0,00–0,25 proc., powoduje znaczące realnie ujemne stopy procentowe i wywiera presję na Fedzie w kontekście ochrony wartości pieniądza. Warto dodać, że suma bilansowa Fed wynosi nieco ponad 8 bln dol. i jest postrzegana jako wsparcie dla obligacji i akcji. Wydaje się, że rządy mają świadomość znaczenia wsparcia sfery realnej w obszarze inwestycji czy rynku pracy, natomiast władze monetarne widzą zbliżający się koniec ultraluźnej polityki monetarnej. Zasadnicze kwestia dotyczy pogodzenia polityki monetarnej i fiskalnej. Programy publiczne stymulujące wzrost gospodarczy i rynek pracy mają firmom rekompensować te zmiany, ale czas pokaże, czy taka oferta pozostanie atrakcyjna dla inwestorów. Ogłoszenie inwestycji w USA zdaje się uprzedzać potencjalne zasygnalizowanie warunków normalizacji przez amerykański bank centralny, które może zostać ogłoszone pod koniec sierpnia przez szefa Fed na dorocznym spotkaniu bankierów centralnych w Jackson Hole.