PFR odzyskał już ponad miliard złotych nienależnie przyznanych subwencji. Ta kwota może wzrosnąć kilkukrotnie. Ponad 200 mln zł zwróciły już kantory, ponad 300 mln zł handel hurtowy, a ponad 50 mln zł budownictwo. Zwroty nienależnej pomocy będą szły w miliardy
Zwroty nienależnych subwencji w podziale na branże
Z 61 mld zł subwencji wypłaconych z pierwszej tarczy antykryzysowej co najmniej 1,2 mld zł trafiło do przedsiębiorców wbrew przepisom. Tak uważa Polski Fundusz Rozwoju i zażądał zwrotu pieniędzy.
Ci, którzy uzyskali pomoc zgodnie z przepisami, mogą liczyć na całkowite bądź częściowe umorzenie otrzymanych kwot. Przedsiębiorcy, którym zdaniem PFR subwencja się nie należała, muszą ją zwrócić w całości: najwięcej kantory, handel hurtowy i przetwórstwo przemysłowe. Te branże muszą oddać w sumie ponad 800 mln zł. Ponad 30 mln zł musi też zwrócić branża gastronomiczna, ponad 40 mln zł przedsiębiorcy działający w transporcie i branży magazynowej, a ponad 12 mln zł podmioty związane z branżą nieruchomości.
Nieprawidłowości wynikają głównie z rozbieżności dotyczących sposobu liczenia obrotów. Najlepszym tego przykładem są kantory, które zdaniem PFR mocno je zawyżały, dzięki czemu otrzymały nieproporcjonalnie duże wsparcie. Z ponad 300 mln zł, których oczekuje od nich PFR, właściciele punktów wymiany walut zdecydowali się zwrócić na razie nieco ponad 200 mln zł. Część z nich pieniądze oddaje, ale z zastrzeżeniem zwrotu i występuje do sądu, uważając, że środki im się należały. Pozostałe 100 mln zł pomocy trafiło do kilkudziesięciu przedsiębiorców, którzy na razie nie odpowiedzieli na wezwanie PFR.
Branża gastronomiczna musi zwrócić ponad 30 mln zł
Wyłapywanie tych, którym subwencje się nie należą, odbywa się w czterech etapach, a w proces ten zaangażowana jest m.in. Krajowa Administracja Skarbowa oraz specjalne algorytmy. Co z przedsiębiorcami, którzy nie będą chcieli pieniędzy oddać?
– Będziemy rozmawiać, wzywać do zwrotu, w ostateczności jest też przewidziana droga sądowa – mówi Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju. Do tej pory PFR nie pozwał jeszcze o zwrot subwencji żadnego przedsiębiorcy.
– W całym programie tzw. pierwszej tarczy subwencje w wysokości 61 mld zł dostało prawie 350 tys. podmiotów. Szacujemy, że ok. 1–1,5 proc.
firm zostało lub może być poproszonych o zwrot pieniędzy, które im się nie należały. Kwotowo będzie to zapewne większy odsetek, ponieważ zwracać będą podmioty, które otrzymały nieproporcjonalnie dużo. Zakładamy, że w sumie będzie to kilka miliardów złotych – wyjaśnia Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju.
W ramach tarczy antykryzysowej umorzonych ma zostać ponad 60 proc. prawidłowo przyznanych subwencji. W kieszeniach przedsiębiorców zostanie więc ok. 40 mld zł. Kilka miliardów dostały jednak firmy, którym pomoc się nie należała. Te, zamiast umorzenia subwencji, są wzywane do zwrotu wszystkich otrzymanych środków.
Jeśli chodzi np. o kantory, to PFR wystąpił o zwrot subwencji ponad 330 mln zł do 208 właścicieli. Fundusz domaga się zwrotu, ponieważ twierdzi, że kantory w momencie ubiegania się o subwencje zawyżały swoje obroty. Jak już pisaliśmy na łamach DGP, PFR uznaje, że jako obrót należy przyjąć wynik w okresie miesięcznym, rozumiany jako różnica pomiędzy wartością sprzedaży danej waluty a wartością jej zakupu w tym miesiącu. A więc w uproszczeniu to, ile zostaje w kieszeni właściciela kantoru. – Przyjęcie takiej definicji obrotu wynika z orzecznictwa i interpretacji w zakresie podatku VAT oraz tego, że transakcje wymiany walut są transakcjami na pieniądzach, czyli rzeczach oznaczonych tylko co do gatunku, realizowanymi z wieloma podmiotami jednocześnie. To oznacza, że w sytuacji gdy w danym okresie dokonywane są setki podobnych transakcji, nie sposób ustalić, po jakiej cenie został zakupiony dany pieniądz i czy jego sprzedaż przyniosła zysk, czy stratę – wyjaśniał wtedy Michał Witkowski z PFR. Warto jednak pamiętać, że art. 43 ustawy o podatku od towarów i usług mówi, że „z jego płacenia zwolnione są transakcje, łącznie z pośrednictwem, dotyczące walut, banknotów i monet używanych jako prawny środek płatniczy”. Tak więc stosowanie argumentów z orzecznictwa VAT, jeśli nie dotyczy ono kantorów, wydaje się mieć słabe podstawy.
– Na potrzeby ustalania wartości obrotu dla celów stosowania ustawy o COVID-19 najbardziej praktyczne oraz zgodne z założeniami ustawodawcy okazuje się stosowanie definicji przychodów i zysków wynikających z ustawy o rachunkowości – tłumaczyli Justyna Zając-Wysocka i Przemysław Szot z Małopolskiego Instytutu Studiów Podatkowych. A do tej pory urzędy skarbowe w jednolitych plikach kontrolnych jako przychód traktowały sprzedaż walut. Być może właśnie dlatego zwrotu dokonało na razie tylko 147 kantorów, które oddały 216 mln zł. Tak więc przedsiębiorstwa obracające walutami wciąż zatrzymały prawie 120 mln zł nienależnych, zdaniem PFR, subwencji. Jest też kilka przypadków, gdy oddały pieniądze z zastrzeżeniem zwrotu i wystąpiły przeciw funduszowi do sądu, ponieważ ich właściciele twierdzą, że subwencja im się należy. W przypadku wygranej w sądzie państwowy fundusz będzie je musiał wypłacić z odsetkami. – To jest doskonała lokata kapitału, a jestem przekonany, że w sądzie wygramy – mówi nam jeden z prawników zaangażowanych w sprawę po stronie przedsiębiorców.
Z podobnych powodów, czyli domniemanego zawyżenia obrotów, fundusz wystąpił o zwroty także do wielu hurtowników i przedsiębiorców budowlanych. Z kolei prawie tysiąc podmiotów nie udowodniło, że osoby, które składały wnioski, były do tego uprawnione. O zwrócenie subwencji będą także proszone firmy, przeciw którym prowadzone są postępowania w prokuraturze, a także co do których swoje zastrzeżenia zasygnalizują służby. – Nasza polityka była maksymalnie przyjazna dla przedsiębiorców, chcieliśmy, by jak najwięcej uprawnionych podmiotów mogło skorzystać z subwencji. Ale pomoc musi być szczelna, dlatego kontrolujemy to w czterech etapach – wyjaśnia Bartosz Marczuk. – Pierwszy etap to współpraca z Krajową Administracją Skarbową i służbami, gdzie nie udzielamy wsparcia firmom, co do których występuje ryzyko nadużyć. Drugi to sprawdzenie w czasie pomiędzy przyznaniem subwencji i jej umorzeniem. Jeśli na tym etapie coś nam się nie zgadza, to prosimy o zwrot – tak jest właśnie w przypadku kantorów. Trzeci etap sprawdzania następuje podczas wydawania decyzji umorzeniowej. Tutaj też zaangażowane są służby i jeśli one mają wątpliwości, to dodatkowo analizujemy poszczególne przypadki. W tej chwili ok. 20 tys. przedsiębiorstw czeka na nasze ostateczne decyzje. Wreszcie czwarty etap to specjalny algorytm, który będzie działał nawet już po wydaniu decyzji o umorzeniach. Wytypowane firmy będą proszone o dodatkowe wyjaśnienia – tłumaczy wiceprezes PFR. Co jeśli przedsiębiorcy nie będą chcieli oddać subwencji? – Będziemy rozmawiać, wzywać do zwrotu, jest tu też przewidziana droga sądowa – odpowiada Marczuk.
Do tej pory PFR nie zdecydował się jednak na skierowanie pozwów przeciw przedsiębiorcom. Wydaje się, że na taki krok z powodów politycznych instytucja może nie mieć zbyt szybko chęci – szczególnie biorąc pod uwagę krytykę przedsiębiorców związaną z Polskim Ładem. ©℗
Ok. 1–1,5 proc. firm zostało lub może być poproszonych o zwrot pieniędzy
Zwroty nienależnych subwencji w podziale na branże