Pozrywane w pandemii łańcuchy dostaw z Chin otrzymały kolejny cios. Powódź zaburzyła działalność wielu firm.
Pozrywane w pandemii łańcuchy dostaw z Chin otrzymały kolejny cios. Powódź zaburzyła działalność wielu firm.
Od wtorku w prowincji Henan we wschodnich Chinach spadło tyle deszczu, ile wynosi tam średnia suma ośmiomiesięcznych opadów. Zmarło co najmniej 25 osób, a ponad 200 tys. ewakuowano. Dotkniętych zostało kilkanaście miast, w tym Zhengzhou – stolica prowincji.
10-milionowa metropolia jest ważnym ośrodkiem gospodarczym Chin. Zhengzhou określane jest jako „miasto iPhone’ów”. Znajduje się tam bowiem największa na świecie baza produkcyjna smartfonów amerykańskiego giganta technologicznego Apple.
Choć firma Hon Hai Precision Industry, która jest właścicielem ogromnej fabryki iPhone’ów, zaznacza, że powodzie nie wpłynęły na jej działalność, inne zlokalizowane tam przedsiębiorstwa poniosły konkretne straty, m.in. SAIC Motor, największy chiński producent samochodów. Firma poinformowała, że w wyniku powodzi ucierpiały dostawy i utrudniony został transport. Sam budynek nie uległ jednak zniszczeniu.
Przerwana została działalność co najmniej kilku międzynarodowych firm, które w Zhengzhou mają linie produkcyjne. – Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe zakłady DFL w Zhengzhou w Chinach zostały częściowo dotknięte skutkami katastrofy, a produkcję tymczasowo wstrzymano. Wszyscy nasi pracownicy są bezpieczni – powiedziała DGP Dorota Pajączkowska z firmy Nissan. Nie wpłynie to jednak na dostawy do Europy. – Żaden z modeli przeznaczonych na rynek europejski nie jest produkowany w Chinach – tłumaczy Pajączkowska.
Prezes zarządu Biomass Energy Project Wojciech Skarbonkiewicz w rozmowie z DGP mówi, że jest za wcześnie, by oceniać, czy powodzie w Chinach odbiją się na europejskim biznesie. Bydgoska firma współpracuje na co dzień z producentem medycznych urządzeń terapeutycznych Zhengzhou Sunshine Medical Equipment Co., Ltd, która swoją siedzibę ma w zalanym regionie. – Nie otrzymywaliśmy jeszcze żadnych sygnałów. Często jest tak, że firma w jednym miejscu ma produkcję, a w innym magazyn, więc tak naprawdę dopiero za 2–3 tygodnie dowiemy się, jak to wpłynie na naszą sytuację – wyjaśnia Skarbonkiewicz.
Dla wielu będzie to kolejnym obciążeniem. Firmy na Starym Kontynencie wciąż odczuwają utrudnienia, które powstały w wyniku pandemii koronawirusa. – Podstawową barierą jest transport. Koszty nadal są bardzo wysokie, zdecydowanie wyższe niż przed pandemią. Opóźnienia, które powstały w okresie pandemii, są systematycznie nadganiane. Może się jednak okazać, że powodzie wywołają kolejne zakłócenia dostaw – opowiada prezes Biomass Energy Project.
Szef Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja Janusz Piechociński zaznacza w rozmowie z DGP, że mamy obecnie do czynienia z anormalną sytuacją spowodowaną rozmyciem się dotychczasowych więzi kooperacyjno-transportowych. – Sprowadza się to do wzrostu kosztu za kontener w transporcie morskim czy kolejowym, ale też pewnej pazerności przewoźników, którzy maksymalizują zyski – mówi. Dodaje, że rynek przewozowy jest skoncentrowany. – Coraz większe znaczenie ma pięciu przewoźników i to właśnie oni decydują, do których portów wpływają kontenerowce – tłumaczy.
Zdaniem Piechocińskiego dla biznesu najważniejsze jest teraz, kiedy ta rzeczywistość się znormalizuje. – Z punktu widzenia ceny transportu, terminowości i pewności dostaw – wylicza.
Każde dodatkowe zakłócenie, takie jak anomalie pogodowe w Chinach czy niedawna blokada Kanału Sueskiego, mogą więc dodatkowo odbić się na sytuacji biznesowej. – Wystarczy przypomnieć sobie, że okres dostaw do Europy z Korei Płd. czy Chin wydłużył się średnio o dwa tygodnie po tym, jak jeden kontenerowiec zablokował kanał pod koniec marca – wskazuje.
Piechociński nie spodziewa się jednak, by polski biznes ucierpiał znacząco. – U nas wszystko jest bardziej zdywersyfikowane, więc nie sądzę, by wystąpiła sytuacja, w której zostaniemy bezpośrednio dotknięci (przez powodzie w Chinach – red.). Polskich inwestorów jest stosunkowo niewielu – mówi prezes Izby.
Prowincja Henan jest także głównym ośrodkiem produkcji żywności. Odpowiada za prawie jedną czwartą zbiorów pszenicy, jest największym producentem mrożonej żywności. W Henan zlokalizowana jest również np. siedziba największego na świecie przetwórcy wieprzowiny WH Group Ltd. (firma nie odpowiedziała jednak na zadane pytania). Powódź może mieć więc wpływ na dostępność żywności w Chinach.
Dotknięty zostanie także przemysł ciężki. Amerykański „Bloomberg” informuje, że wstrzymana została także część produkcji aluminium.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama