Główny ekonomista BCC prof. Stanisław Gomułka ocenił w rozmowie z PAP, że w porównaniu z początkowymi założeniami makroekonomicznymi dotyczącymi przyszłorocznego budżetu, rząd wprowadził wiele korekt. "Uwzględniają one krytyczne opinie zgłoszone wcześniej m.in. przez BCC. Tempo wzrostu PKB ma wynieść nie 3,8 proc., a 3,4 proc.; inflacja - nie 2,3 proc., a 1,2 proc., a wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej - nie 4,7 proc., a 4,3 proc." - podkreślił.

Ocenił, że korekty te urealniają przyjęte założenia do projektu. "W dalszym ciągu jest wiele niepewności związanych po części z ciągle dużym kryzysem na Ukrainie oraz z rejestrowanym ostatnio spowolnieniem tempa wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej, w tym w Polsce. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest nasilenie się +wojny handlowej+ między Rosją a Unią Europejską" - zaznaczył. Jak mówił, straty dla UE wynikające z tej wojny są szacowane na 0,4 pkt proc. PKB w przyszłym roku

Jego zdaniem w świetle wydarzeń na Ukrainie oraz znacznego spowolnienia wzrostu gospodarczego w UE, obecne założenie dotyczące polskiego wzrostu PKB na poziomie 3,4 proc. w 2015 r. może okazać się nadal zbyt optymistyczne.

Według głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu Janusza Jankowiaka główne założenia makroekonomiczne przyszłorocznego budżetu nie powinny w istotny sposób zniekształcić tego, co może się zdarzyć w naszej gospodarce. "Są może na wyrost, szczególnie jeśli chodzi o wzrost PKB i inflację. Ale to nie powinno szczególnie negatywnie odbić się na dynamice dochodów. Najważniejsza jest jednak struktura wzrostu gospodarczego, w tym głównie dynamika konsumpcji prywatnej i inwestycji" - powiedział PAP Jankowiak.

Ekspert zauważył, że planowany deficyt budżetowy na 2015 r. jest na poziomie niewiele odbiegającym od tegorocznego, zapisanego w ustawie budżetowej. "Jeżeli zostanie wykonany, to będzie nominalnie o ok. 12 mld zł wyższy od tegorocznego wykonania budżetu, które w tym roku będzie mniej więcej o tyle niższe" - podkreślił. To oznacza, że główny ciężar zmniejszenia deficytu budżetowego spoczywa na nominalnym wzroście PKB - dodał.

Jankowiak ocenił jednak, że przyszłoroczny budżet pod względem wydatków jest dość rozrzutny.

Również dyrektor biura Polskiego Związku Funduszy Pożyczkowych (PZFP) Piotr Rogowiecki jest przekonany, że założenia dotyczące wzrostu gospodarczego są realne. "Zakładając stabilizację sytuacji na Ukrainie, można tę prognozę uznać nawet za konserwatywną" - ocenił.

Ekspert uznał też za trafną projekcję rządu dotyczącą inflacji. Pozytywnie ocenił również fakt, że rząd zamierza prowadzić luźną politykę fiskalną.

"Stopa bezrobocia na koniec przyszłego roku ma wynieść 11,8 proc. Na koniec lipca br. była o 0,1 pkt proc. wyższa. Do końca roku bezrobocie oczywiście wzrośnie. Jednak należy przewidywać, że na koniec grudnia br. bezrobocie nie przekroczy 12,8 proc." - szacuje ekspert PZFP.

Rogowiecki pozytywnie ocenił założenia makroekonomiczne zapisane w projekcie. "Wydaje się, że rząd postanowił przeznaczyć oszczędności poczynione dzięki reformie OFE na stymulację gospodarki. To dobre rozwiązanie, biorąc pod uwagę nadal kruche podstawy wzrostu (...) oraz nadal dużą dozę niepewności co do otoczenia zewnętrznego gospodarki" - zaznaczył. Zastrzegł jednak, że finanse publiczne potrzebują pilnej, gruntownej reformy, szczególnie po stronie wydatków.

W środę rząd wstępnie przyjął projekt budżetu na 2015 r. Deficyt w przyszłym roku ma nie przekroczyć 46 mld 80 mln zł; dochody budżetu państwa mają wynieść 297 mld 252 mln 925 tys. zł, a wydatki 343 mld 332 mln 925 tys. zł.

Projekt zakłada, że wzrost PKB w 2015 r. wyniesie w ujęciu realnym 3,4 proc., a średnioroczna inflacja - 1,2 proc. Przewidziano nominalny wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej o 4,3 proc., wzrost zatrudnienia w gospodarce narodowej o 0,8 proc., a wzrostu spożycia prywatnego w ujęciu nominalnym o 4,2 proc. (PAP)