Procedura oceny Krajowego Planu Odbudowy może wydłużyć się o miesiąc. Komisja Europejska twierdzi, że to na wyraźną prośbę polskiego rządu. Ten z kolei mówi, że żadnego wniosku nie składał.

Krajowy Plan Odbudowy (KPO) został wysłany przez polski rząd do Komisji 3 maja. To dokument, w którym pokazujemy, na co wydamy dodatkowe wsparcie finansowe z unijnego Funduszu Odbudowy. Polska ma do wykorzystania 58,1 mld euro, z czego 23,9 mld euro to wsparcie bezzwrotne, reszta – kredyty. Na razie będziemy wnioskować o 12,1 mld euro z części pożyczkowej. Teraz Komisja Europejska ma dwa miesiące na ocenę polskiego KPO, teoretycznie więc jej opinię powinniśmy poznać na początku lipca. Okazuje się, że w przypadku Polski termin ten został wydłużony o miesiąc. Nie do końca wiadomo jednak dlaczego.
Sprawa KPO, zwłaszcza w finale prac nad dokumentem, budziła polityczne emocje. Rząd krytykował opozycję za to, że spowalniając prace w Senacie nad ratyfikacją Funduszu Odbudowy UE (co jednocześnie miało dać zielone światło dla pieniędzy z KPO), spowoduje, że środki do Polski spłyną z opóźnieniem. Tymczasem, jak poinformowała nas Bruksela, to polskie władze zwróciły się o więcej czasu na ocenę KPO. – Państwa członkowskie mogą złożyć w Komisji prośbę o przedłużenie tego terminu. Polskie władze poprosiły o miesięczne wydłużenie w stosunku do standardowego okresu oceny dokumentu. Urzędnicy Komisji odnotowali ten fakt i zgodzili się – podkreślają służby prasowe KE.
Polskie władze zaprzeczają jednak tej wersji. – Żadnego wniosku w tej sprawie z naszej strony nie było – twierdzi osoba z rządu. Nasz inny rozmówca z tych kręgów ocenia, że cały dwugłos może być efektem „różnej interpretacji faktów”. – Przy przekazywaniu KPO do Komisji napisaliśmy jedynie grzecznościowo, że zgadzamy się na przedłużenie oceny dokumentu, jeśli zajdzie taka potrzeba – twierdzi rozmówca DGP.
Kancelaria premiera sprawy nie komentuje, ale tę wersję potwierdza Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. – Polska przesyłając Krajowy Plan Odbudowy do Komisji Europejskiej, wyraziła otwartość na wydłużenie terminu oceny. Nie oznacza to jednak, że plan na pewno będzie oceniany dłużej – zastrzega resort. Jednocześnie nie zdradza, czy i jakiego rodzaju zmiany zdążyły już zajść w dokumencie wskutek uwag ze strony KE. – Nadal prowadzimy dialog z Komisją, podczas którego doprecyzowujemy ostatnie szczegóły informacji zapisanych w KPO, zwłaszcza w kontekście wskaźników oraz ich rozkładu w czasie, a także sposobu szacowania kosztów itp. Jeśli w wyniku tych ustaleń będzie potrzeba modyfikacji KPO, to zmiany zostaną wprowadzone. Pozostałe kraje, które złożyły plany odbudowy do KE, omawiają jeszcze, podobnie jak Polska, szczegóły – wskazuje ministerstwo.
Trzy miesiące zamiast dwóch to najprawdopodobniej efekt wewnętrznej presji politycznej. Polska wysłała plan 3 maja, chociaż nie był jeszcze w 100 proc. gotowy, bo naciskała na to Lewica, uzależniając od tego poparcie dla ratyfikacji Funduszu Odbudowy w Sejmie. – Z tym że urzędnicy nie wyrobili się i potrzebowali czasu na podszlifowanie rozdziałów – mówi nam źródło w Brukseli. Dodatkowy czas miał być więc potrzebny na cyzelowanie dokumentu.
Nasz rozmówca w Brukseli twierdzi, że cały proces potrwa „maksymalnie” trzy miesiące, ale Komisja może opiniowanie zakończyć wcześniej. – Nie ma to wielkiego znaczenia ze względu na kwestię dostępności pieniędzy, które muszą zostać pożyczone na rynkach. One i tak będą dostępne dopiero we wrześniu, październiku, bo Komisja nie zdąży ich wcześniej pożyczyć – wskazuje rozmówca. Bruksela z rozpoczęciem pożyczek czekała na ratyfikowanie Funduszu Odbudowy przez wszystkie 27 krajów członkowskich.
Wczoraj Komisja Europejska zakończyła opiniowanie pierwszych krajowych planów. W kwietniu dokumenty do Brukseli przesłały Portugalia i Hiszpania, i to one już poznały, co na temat przygotowanych przez nie dokumentów sądzi Bruksela. W tym tygodniu opublikowane zostaną jeszcze trzy opinie – dla Danii, Grecji i Luksemburga. Osobiście ma je przekazać rządom tych krajów przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, która planuje odwiedzić kolejno wszystkie stolice.
We wtorek KE rozpoczęła ściąganie pieniędzy z rynków, by sfinansować Fundusz Odbudowy. Pozyskała 20 mld euro za pośrednictwem dziesięcioletnich obligacji, które cieszyły się olbrzymim zainteresowaniem inwestorów. Złożyli oni łącznie oferty na 142 mld euro, a więc ponad siedmiokrotnie więcej niż oferowano. Komisja zapłaci odsetki poniżej 1 proc. Zgodnie z planem finansowania Funduszu Odbudowy do końca 2021 r. Bruksela zamierza wyemitować obligacje długoterminowe o łącznej wartości 80 mld euro, które mają być uzupełnione eurobonami krótkoterminowymi.