Ani przedsiębiorstwa objęte ostracyzmem, ani branżowi eksperci nie zauważyli, aby społeczna kampania przyniosła skutki. Łukoil, Nowatek, Nokian i Żubrówka wciąż znajdują klientów
Ani przedsiębiorstwa objęte ostracyzmem, ani branżowi eksperci nie zauważyli, aby społeczna kampania przyniosła skutki. Łukoil, Nowatek, Nokian i Żubrówka wciąż znajdują klientów
Od kilku tygodni w mediach społecznościowych trwa kampania na rzecz bojkotu rosyjskich towarów. Ma to być odwet za działania Kremla wobec Ukrainy. – Konsekwentnie nie tankuję na Łukoilu. I zauważam, że na pobliskiej stacji tej sieci, choć ceny są niższe niż u konkurencji, samochodów jest mniej – twierdzi jeden z uczestników bojkotu.
Łukoil odmawia komentarza. Żadnych informacji na temat skutków ogłoszonego w marcu bojkotu stacji tej sieci nie uzyskaliśmy ani w polskim przedstawicielstwie koncernu, ani w jego moskiewskiej centrali. Także konkurenci Łukoila, choć śledzą sytuację, unikają jej komentowania. – Drugi i trzeci kwartał, głównie ze względu na wyjazdy urlopowe, to okres stopniowego wzrostu popytu na paliwa. Dlatego też trudno wskazać dokładnie wpływ poszczególnych czynników na poziom sprzedaży – mówi nam anonimowo przedstawiciel jednej z dużych sieci.
Reprezentanci innych firm, których produkty zostały wymienione przez inicjatorów bojkotu, zgodnie zapewniają, że radzą sobie nie gorzej niż wcześniej. – Nie zaobserwowaliśmy spadku sprzedaży naszych rozwiązań w Polsce – deklaruje Piotr Kupczyk z firmy Kaspersky Lab Polska. – Nie zetknęliśmy się z żadnymi objawami bojkotu samochodów łada – twierdzi Leszek Buczyński, prezes firmy Dow-Max, która od kilkunastu lat jest wyłącznym importerem samochodów tej marki na teren Polski. Według niego popyt na te auta jest taki jak dotychczas.
– Poza kilkoma wpisami w internecie nie zauważyliśmy bojkotu – zapewnia reprezentująca obuwniczą markę Centro Joanna Purzyńska. – Nie zmniejsza się zainteresowanie klientów naszymi produktami, nie spotykamy się z atakiem z ich strony – dodaje. – Nie ma żadnego spadku zainteresowania gazem naszej firmy w ostatnich tygodniach. Sprzedaż jest w pełni zgodna z prognozami – deklaruje również Dariusz Bratoń, prezes firmy Novatek Polska będącej częścią rosyjskiego koncernu. Według niego zainteresowanie ofertą spółki od początku jej funkcjonowania na naszym rynku stale rośnie.
Te deklaracje nie dziwią, choć nie wszyscy mogą je uznać za wiarygodne. Jednak to, że bojkot jest fikcją, potwierdzają także pośrednicy i handlowcy, którzy mają w ofercie produkty wielu różnych marek i nie zależy im na promowaniu wybranych. Wśród towarów, które należy bojkotować, inicjatorzy akcji wymieniają m.in. wódki Żubrówka, Bols, Soplica czy Absolwent. Marki te należą do spółki CEDC, która od lipca 2013 r. jest kontrolowana przez holding Russkij Standard.
– Nie widać spadku zainteresowania tymi produktami – zgodnie twierdzą przedstawiciele hurtowni alkoholowych, z którymi rozmawialiśmy. – W branży słyszeliśmy o bojkocie. Jednak klienci zazwyczaj nie wiedzą, że polskie polmosy są własnością zagranicznych firm, a już na pewno nie kojarzą, że producent żubrówki należy do Rosjan – mówi jeden z naszych rozmówców.
Bojkotem miałyby być objęte również opony firmy Nokian, ponieważ część produkcji na europejski rynek pochodzi z fabryki w Rosji. – Nokian to u nas bardzo popularna marka – mówi Krystian Łuczak z serwisu Oponeo.pl. – Nie obserwujemy spadku zainteresowania tą marką. Sprowadzamy opony i z Finlandii, i z Rosji – dodaje. Według niego klienci wolą co prawda te z fińskiej fabryki, jednak te spod Petersburga również cieszą się wzięciem. Jak wyjaśnia specjalista z Oponeo.pl, opony Nokiana od około dwóch lat należą do najlepiej sprzedających się marek w Polsce.
Z innych względów trudno mówić o bojkocie herbaty Greenfield produkowanej przez rosyjską firmę Orimi Trade. Jakiś czas temu można ją było kupić w sklepach Piotr i Paweł. – Już od kilku miesięcy nie mamy jej jednak w sprzedaży – mówi Joanna Przybylska, szefowa marketingu sieci.
Polacy równie chętnie jak dotychczas jeżdżą też do Rosji na zakupy. – Nie zauważyliśmy, aby w ostatnich tygodniach cokolwiek się zmieniło. Meldunki z przejść granicznych nie wskazują na to, by Polacy rzadziej jeździli w celach handlowych do obwodu kaliningradzkiego – mówi Anna Hatała-Wanat z Izby Celnej w Olsztynie. Nasi rodacy przywożą z tamtej strony granicy głównie paliwo i papierosy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama