Dopiero gdy pojawią się udokumentowane złoża gazu łupkowego, Polskie Inwestycje Rozwojowe mogą stać się narzędziem państwa do finansowego udziału w tych projektach – uważa prezes PIR Mariusz Grendowicz.
Czy PIR to ch.., d... i kamieni kupa, jak twierdził Bartłomiej Sienkiewicz, minister spraw wewnętrznych?
Premier Tusk odniósł się już do tej wypowiedzi, stwierdzając, że padła ona chwilę po zarejestrowaniu spółki w czerwcu ubiegłego roku. Mnie i zespołowi jest po prostu przykro.
Część parlamentarzystów wierzy w prawdziwość tych słów również teraz. Twierdzą, że PIR miały pobudzić inwestycje, a ich jak nie było, tak nie ma. Prawda czy nieprawda?
Prawda, bo inwestycji w postaci bardziej ekologicznie dymiących kominów nie ma. Ale nieprawda, bo PIR, zgodnie z wytycznymi rządu, to fundusz infrastrukturalny. Inwestuje przez spółki celowe w ściśle określone sektory gospodarki. Zanim te zielone kominy zaczną dymić, trzeba je najpierw wybudować, a my jako fundusz odpowiadamy za zorganizowanie finansowania, bez którego nie powstanie żadna strategiczna inwestycja infrastrukturalna.
Fundusze infrastrukturalne funkcjonują w dwóch modelach. W pierwszym koncentrują się na niewielkiej liczbie sektorów i wówczas przejmują odpowiedzialność operacyjną – są większościowym akcjonariuszem projektu. W drugim modelu, bardziej przystającym do funduszu państwowego, jakim są Polskie Inwestycje Rozwojowe, fundusz angażuje się jako inwestor mniejszościowy. Nie przejmuje odpowiedzialności operacyjnej. To oznacza, że PIR nie prowadzą własnych projektów, tylko lokują kapitał w inwestycje prowadzone przez kogoś innego, i to ten ktoś inny wyznacza tempo, w jakim konkretna inwestycja jest realizowana.
Podam przykład: z harmonogramu budowy nowego bloku gazowego w elektrowni Łagisza, którą prowadzi grupa Tauron Polska Energia wynika, że zamknięcie finansowe nastąpi pod koniec 2015 r. Sama inwestycja rozpocznie się w 2016 r. My będziemy inwestorem mniejszościowym tego przedsięwzięcia. To od naszych partnerów z grupy Tauron zależy, kiedy powstanie wysokosprawny blok gazowo-parowy w Łagiszy, który w istotny sposób wpłynie na poprawę bezpieczeństwa energetycznego i stworzy warunki niezbędne do dalszego rozwoju gospodarczego Śląska.
Nie zmienia to faktu, że ponad rok od startu analizujecie 52 projekty, a 8 zaakceptowaliście. Żadna umowa nie została podpisana. W dodatku dwa projekty z zaakceptowanych są tajne.
Proszę pamiętać, że poufność należy do katalogu dobrych praktyk biznesu. Projekty, o których pani mówi, będą realizowali inwestorzy prywatni, którzy nie życzą sobie, by odsłaniać karty w trakcie gry, przed podpisaniem ostatecznych umów inwestycyjnych. Mogę powiedzieć jedynie, że każdy z tych projektów dotyczy strategicznych, kapitałochłonnych inwestycji w sektorze nowoczesnej energetyki. Nie jest to przypadek, a konsekwentna realizacja strategii, jaką wyznaczył nam rząd i minister skarbu państwa.
Wszystko wskazuje na to, że pierwszym projektem, dla którego zespół inwestycyjny PIR zorganizuje idące w setki milionów złotych finansowanie, także z sektora prywatnego, będzie inwestycja Grupy Lotos. Jej spółka zależna Lotos Petrobaltic zbuduje dzięki temu platformę wydobywczą na Bałtyku, która będzie produkować ropę przetwarzaną następnie w rafinerii w Gdańsku. Sądzę, że do końca roku podpiszemy jeszcze kolejne 2–3 umowy. Ale, podkreślam, nie od nas zależy tempo realizacji inwestycji.
Wartość zaakceptowanych 8 projektów to 6,1 mld zł. Ile wniosą do nich PIR?
Misja, którą powierzył nam rząd, nie polega na tym, żeby jak najszybciej wydać jak najwięcej pieniędzy. Chodzi o uzyskanie takiego efektu, by pieniędzmi podatnika pobudzać, aktywizować kapitał prywatny na rzecz modernizacji polskiej infrastruktury. Chcemy, by 1 zł zaangażowania PIR przekładał się na co najmniej 4 zł inwestycji infrastrukturalnych. To jeden z kluczy wyboru projektów, w które angażują się PIR. W eksploatację bałtyckiego złoża B8 zaangażujemy ponad 400 mln zł, ale wartość inwestycji ogółem wyniesie 1,8 mld zł. Na drogi w województwie kujawsko-pomorskim wydamy 50 mln zł i ta stosunkowo niewielka kwota umożliwi zrealizowanie inwestycji na poziomie 400 mln zł.
Co z pozostałymi 52 projektami?
W przypadku kilku czekamy na decyzję inwestorów, kiedy będą chcieli podjąć się ich realizacji.
Warto też zawsze porównać, jak robią to inni, jak inwestują fundusze infrastrukturalne na świecie. Otóż, jak pokazuje praktyka ostatnich kilku dekad, realizują one 5–7 proc. przedstawianych im projektów. Co oznacza, że aby zrealizować 5 projektów, powinniśmy przeanalizować ok. 100. Uważam, że 8 wstępnie zaakceptowanych to bardzo dobry wynik. Dają szansę na realizację i zwrot z inwestycji.
Chyba nie wszystkie. Z HAWE mieliście budować ogólnopolską sieć światłowodową. Ze względu na aresztowania w gronie właścicieli wstrzymaliście projekt do wyjaśnienia sytuacji.
Inwestycję zawiesił również zarząd tej spółki. W biznesie, jak w życiu, zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne, na które po prostu nie mamy wpływu. Co istotne, w związku z tym projektem PIR nie wydały dotychczas ani grosza. Jednak biorąc pod uwagę skok cywilizacyjny, jaki dałaby ta inwestycja – dostęp do sieci światłowodowej dla mieszkańców 870 tys. gospodarstw domowych – wierzę, że sam projekt ma głęboki sens. Mówimy bowiem o wybudowaniu otwartej infrastruktury światłowodowej, w oparciu na której usługi mógłby świadczyć każdy operator.
Konkurencja nie chce wykorzystać kłopotów HAWE i wskoczyć na miejsce tej spółki? Dostęp do taniego internetu to jeden z priorytetów rządu.
Nie ukrywam, że rozmawiamy również z innymi podmiotami. Ale chcielibyśmy uniknąć sytuacji, by równolegle budować konkurencyjne sieci, bo to droga technologia. To tak, jakby każdy dom podłączać do kilku sieci kanalizacyjnych czy energetycznych. Wyrzucanie pieniędzy w błoto.
Czy to oznacza, że jeśli PIR porozumieją się z konkurentem HAWE, to wymienią jeden projekt na drugi?
Jesteśmy otwarci na tego typu pomysły.
PIR mają zainwestować pośrednio również w kogenerację. W tym celu zawarta została umowa z EnerCap w sprawie stworzenia funduszu E3F. Będzie łącznie dysponował 400 mln euro. W jakie projekty zostanie ulokowany ten kapitał?
Co do zasady nie ingerujemy w operacyjne zarządzanie funduszami, w których jesteśmy inwestorem pośrednim. Tak samo jest w przypadku E3F. Decyzje będzie podejmował zespół inwestycyjny funduszu. Ogólna zasada jest jednak taka, że minimum 50 proc. środków zostanie zaangażowanych na rynku polskim. Ten z racji rozmiaru i potrzeb inwestycyjnych jest oceniany przez większość funduszy jako niezwykle atrakcyjny. Wynika z tego, że co najmniej 200 mln euro zostanie zainwestowanych w polskie elektrociepłownie w małych i średnich miastach. Tutaj efekt mnożnikowy jest także bardzo obiecujący: każdy 1 zł wydany przez PIR zamieni się w 5 zł inwestycji w kogenerację w Polsce.
Umowa z EnerCap ma przyciągnąć do Polski innych zarządzających, którzy zdecydują się tu utworzyć fundusze infrastrukturalne?
Bardzo nam na tym zależy, bo w ten sposób PIR ma szansę przyciągnąć do Polski i Europy Środkowo-Wschodniej „długie” pieniądze, fundusze gotowe angażować się w wieloletnie i kapitałochłonne inwestycje infrastrukturalne. Do tej pory tego typu podmioty omijały polski rynek. Teraz mają partnera w postaci PIR. To pierwsza sytuacja w historii, kiedy na przykład brytyjskie fundusze emerytalne będą pośrednio inwestować w rozwój polskiej infrastruktury.
Czy PIR mogą zaangażować się również w wydobycie gazu łupkowego?
Gorąco wierzę w to, że w najbliższych latach popłynie gaz z polskich łupków. W przypadku węglowodorów trzeba jednak rozróżnić etap poszukiwawczy od wydobywczego. Wydobycie da się podciągnąć pod definicję infrastruktury. Ale poszukiwanie gazu łupkowego to działalność o kompletnie innym profilu ryzyka. Moim zdaniem fundusz dysponujący pieniędzmi podatników mało się do tego nadaje. Dopiero wówczas, gdy pojawią się udokumentowane złoża i technologie dostosowane do polskich warunków geologiczno-środowiskowych, PIR mogą być narzędziem państwa do finansowego udziału w tych projektach.
A zainwestujecie w elektrownię jądrową?
Według szacunków budowa elektrowni jądrowej w Polsce może kosztować od 50 do 60 mld zł. Biorąc pod uwagę skalę tej inwestycji, kwota 750 mln zł, którą maksymalnie mogą inwestować PIR w pojedyncze przedsięwzięcie raczej niewiele zmienia. Wydaje mi się, że decyzji w sprawie budowy siłowni jądrowej nie będzie tak długo, dopóki nie powstanie system wsparcia dla tego źródła wytwarzania, np. poprzez kontrakty różnicowe albo rynek mocy.
Resort skarbu obiecywał, że PIR dostaną do dyspozycji 10 mld zł ze sprzedaży akcji m.in. PKO BP, PZU, PGE i innych spółek będących w posiadaniu państwa. Kiedy dojdzie do tego dokapitalizowania?
Od początku mówiliśmy, że nie potrzebujemy od razu 10 mld zł. Dokapitalizowanie ma pochodzić ze sprzedaży pakietów akcji, które są w posiadaniu Ministerstwa Skarbu w miarę pojawiania się potrzeb inwestycyjnych z naszej strony. Decyzja zawsze będzie powiązana z listą transakcji, które mamy do zrealizowania. Jest najbardziej rozsądne, żeby resort skarbu jak najdłużej był właścicielem akcji i czerpał korzyści z tego tytułu.
Czyli ile ma pan dziś do dyspozycji?
Dostaliśmy ostatnio spory zastrzyk kapitałowy. Obecnie dysponujemy kwotą w wysokości 1,2 mld zł. To powinno zabezpieczyć nasze potrzeby finansowe do końca tego roku.
Kiedy spodziewa się pan pierwszych zwrotów z zaangażowanego kapitału?
Chcielibyśmy, żeby zwroty z inwestycji zaczęły się po 5–7 latach. Budujemy portfel inwestycyjny w ten sposób, by z pierwszych projektów zacząć wychodzić właśnie po upływie tego czasu. To wiąże się z prostą zależnością – jeśli uda się nam inwestować od 1 do 1,5 mld zł rocznie, to po siedmiu latach wyczerpie się nam kapitał. I to będzie bardzo dobry moment, żeby pierwsze pieniądze, wraz ze zwrotem z tych inwestycji, zaczęły do nas wracać. Jeśli uda nam się tego typu kwoty inwestować i – zgodnie z założeniami – będą to inwestycje prorozwojowe, to liczymy na to, że pojawią się kolejne środki ze Skarbu Państwa albo z innych źródeł.
Czyli od kogo?
Na przykład od innych inwestorów instytucjonalnych. Mogę sobie wyobrazić sytuację, w której PIR za kilka lat stają się podmiotem zarządzającym pieniędzmi stron trzecich, np. emerytów kanadyjskich czy australijskich. Dzisiaj nie mamy jeszcze takiej marki. Ale EnerCap i inni zarządzający, w których fundusze zamierzamy inwestować, mają zarówno taką pozycję, jak i zdolność pozyskiwania kapitału od nowych inwestorów. Naszą ambicją jest, by za kilka lat być na dokładnie tej samej pozycji.