Od kilku tygodni politycy Prawa i Sprawiedliwości zapewniają opinię publiczną, że już niedługo poznamy szczegóły rządowego programu pod nazwą „Polski Nowy Ład”. Ma on pomóc w odbudowie gospodarki po pandemii koronawirusa.

Jeśli wierzyć premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, nowy program społeczno-gospodarczy pozwoli Polsce rozwijać się jeszcze szybciej, a pracownikom zapewni dobrze płatne miejsca pracy i nadzieję na lepszą przyszłość. Podobne deklaracje mogliśmy usłyszeć w 2016 r., gdy ówczesny wicepremier Morawiecki przedstawiał prezentację poświęconą Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR). Dlatego, zanim poznamy propozycje konkretnych rozwiązań prawnych i organizacyjnych zawartych w Nowym Ładzie, warto przypomnieć wciąż obowiązującą i trochę zapomnianą przez rząd Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju oraz jej główne cele szczegółowe. Warto także odpowiedzieć na pytanie, czy SOR to sukces rządu, czy może jego wizerunkowa porażka. Czy strategia jest realizowana zgodnie z przyjętym harmonogramem?
Niespełnione obietnice
Plan Morawieckiego to flagowy program gospodarczy rządu, który przedstawia wyzwania, jakie stoją przed polską gospodarką w perspektywie roku 2030, oraz zarysowuje cele i priorytety rozwoju kraju w wymiarze gospodarczym, społecznym i przestrzennym. Dokument trafnie diagnozuje strukturalne problemy polskiej gospodarki i tzw. pułapki rozwojowe. W SOR słusznie podkreślono, że wyczerpały się dotychczasowe dźwignie wzrostu i konkurencyjności, które przez wiele lat zapewniały Polsce zdolność do rywalizowania z liderami wzrostu gospodarczego. Warto odnotować, że po raz pierwszy rządowa strategia dostrzegła problem konkurowania przedsiębiorstw w Polsce w oparciu o niskie koszty pracy i wynagrodzenia oraz ryzyko wpadnięcia kraju w pułapkę średniego dochodu.
Niestety, trafna diagnoza nie przełożyła się na konsekwentną realizację wyznaczonych celów. Pomimo że od przyjęcia SOR minęło ponad pięć lat, trudno usłyszeć o spektakularnych sukcesach rządu w jej realizacji. Wręcz przeciwnie. Większość pracujących kojarzy dziś ją z niespełnionymi obietnicami. Ich symbolami stały się przysłowiowy już milion aut elektrycznych, a także projekty „Batory” i „Luxtorpeda 2.0”. Prezentując założenia Nowego Ładu, premier dał do zrozumienia, że SOR nie będzie już najważniejszym programem rządu i motorem wzrostu gospodarczego. Być może dlatego, że Plan Morawieckiego się nie powiódł. Zatem już dzisiaj warto pokusić się o wstępną ocenę realizacji SOR na przykładzie trzech obszarów, istotnych z punktu widzenia pracowników.
Inwestycje – spadek zamiast wzrostu
Premier powtarza jak mantrę, że do wzrostu gospodarczego niezbędne są inwestycje, dlatego SOR zakłada trwałe zwiększenie stopy inwestycji i ich jakości. Trudno nie zgodzić się z tą diagnozą, bowiem gospodarka Polski charakteryzuje się niskimi nakładami inwestycyjnymi, które stymulują wzrost zatrudnienia. Stopa inwestycji jest niższa niż średnia dla Unii Europejskiej i najniższa w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Stąd ambicją rządu było, aby w 2020 r. inwestycje osiągnęły wartość pomiędzy 22 a 25 proc. PKB. Nie udało się zrealizować tego celu. Stopa inwestycji zamiast wzrosnąć, spadła. Inwestycje w Polsce jako procent PKB zmniejszyły się z poziomu 20,7 proc. w 2011 r. do 17,1 proc. w 2020 r. To wynik zdecydowanie gorszy niż odnotowany np. w Estonii (31,3 proc.), Czechach (25,1 proc.) czy Rumunii (24,6 proc.). Gdy w Polsce inwestycje spadały, w UE średnio wzrosły z poziomu 20,8 proc. do 21,6 proc. PKB. Nie jest to zaskoczeniem. Od dawna widać, że przedsiębiorstwa w Polsce cechuje awersja do podejmowania ryzyka inwestycyjnego, co może wynikać nie tylko z obecnej sytuacji pandemicznej, ale także z niepewności odczuwanej przez firmy na skutek niespójnych zapowiedzi i działań rządu w wielu obszarach życia społeczno-gospodarczego. Nawet jeśli podejmują ryzyko i inwestują, to wciąż zbyt mało w badania i rozwój (B+R).
Także ten problem dostrzegła Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wskazując, że badania i rozwój powinny zwiększać zdolności innowacyjne, aby polska gospodarka mogła przesunąć się w górę łańcucha wartości. Dlatego przyjęto w niej, że do 2020 r. Polska zwiększy nakłady na B+R w przedziale 1,7–2 proc. PKB. Ten ambitny cel również nie został zrealizowany. Wydatki na B+R w Polsce stanowiły w 2019 r. jedynie 1,32 proc. PKB. Nie stworzono nawet zachęt do większego zainteresowania firm np. robotyzacją. Polska znajduje się daleko za światową czołówką pod względem wykorzystania robotów. Jedynie 42 roboty przypadają na 10 tys. pracowników w Polsce w przetwórstwie przemysłowym. To wyraźnie mniej niż w Niemczech (338), Czechach (135) i na Węgrzech (84). Z takim wynikiem trudno było osiągnąć założony w SOR wskaźnik. Tym samym Polska pozostaje w tyle za europejskimi liderami innowacji, takimi jak: Szwecja, Austria czy Dania, które przeznaczają na działalność B+R ponad 3 proc. PKB.
Płace rosną, ale wciąż są zbyt niskie
Do zakładanego na rok 2020 celu wciąż sporo brakuje, co potwierdza tezę o konieczności odejścia od polityki niskich płac, która utrudnia wdrażanie innowacji. Niskie wynagrodzenia w Polsce w znaczący sposób hamują bowiem rozwój innowacji. Stanowią także poważną przeszkodę popytową oddziałującą na powolny wzrost zamożności społeczeństwa, które w niewielkim stopniu stymuluje popyt na innowacyjne dobra i usługi. W konsekwencji duża część przedsiębiorstw nie jest zainteresowana zwiększaniem konkurencyjności poprzez innowacyjność, woli konkurować niską ceną oraz kosztem wytworzenia produktu. Element ten stanowi poważną barierę systemową, która uniemożliwia wydostanie się Polski z pułapki średniego dochodu. W tym obszarze Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju także rozczarowuje.
Pod względem zarobków Polskę od czołówki państw Unii Europejskiej ciągle dzieli przepaść. Warto jednak zauważyć, że od 2017 r. minimalne wynagrodzenie za pracę zwiększyło się o 40 proc. Nadal jednak większość pracujących nie może uznać swojego wynagrodzenia za godziwe. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) średnio pracownik w Polsce zarabiał w 2019 r. 32 tys. dol. rocznie (liczone parytetem siły nabywczej), podczas gdy średnia dla OECD wyniosła blisko 49 tys. dol. Aż ponad 21 proc. osób zatrudnionych zarabia mniej niż 2 tys. zł miesięcznie netto. To trzeci najgorszy wynik wśród krajów OECD. Trudno się zatem dziwić, że pracownik w Polsce jest prawie trzy razy tańszy, niż wynosi średnia w Unii Europejskiej, i przepaść ta wciąż rośnie. Koszt pracy pracownika w Polsce w 2020 r. (11 euro na godzinę) kształtuje się na poziomie niższym niż unijna średnia (28,5 euro). Przez osiem lat średnia godzinowa płaca zwiększyła się o 3,1 euro za godzinę, podczas gdy w Niemczech o 6,1 euro, a w strefie euro – o 4 euro. Jednocześnie wzrosła wydajność pracowników, ale efekty ich pracy w znacznej części zostały zatrzymane przez właścicieli kapitału. Udział wynagrodzeń w PKB w Polsce w 2020 r. wyniósł bowiem 50,3 proc., podczas gdy w Unii Europejskiej 56,6 proc. To niepokojące zjawisko, ponieważ sam tytuł rządowego dokumentu: „Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”, sugeruje podejmowanie działań wzmacniających rozwój odpowiedzialny, a więc uwzględniający nie tylko oczekiwania i interesy przedsiębiorców, ale także potrzeby pracowników.
Bariery pozostały
Oceniając Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, można wymienić również projekty i działania, które się udały. Ale czy wolno mówić o sukcesie w sytuacji, gdy najważniejsze bariery rozwoju społeczno-gospodarczego, takie jak niskie płace, inwestycje i nakłady na B+R, nie zostały usunięte? Z tego punktu widzenia należy z dużą ostrożnością podejść do obietnic zawartych w „Polskim Nowym Ładzie”. Może się bowiem okazać, że podzieli on losy obowiązującej strategii, która nie jest w pełni i z determinacją realizowana.
Dokument trafnie diagnozuje strukturalne problemy polskiej gospodarki i pułapki rozwojowe. Po raz pierwszy rządowa strategia dostrzegła problem konkurowania przedsiębiorstw w Polsce w oparciu o niskie koszty pracy i wynagrodzenia oraz ryzyko wpadnięcia kraju w pułapkę średniego dochodu