W zamian za zamknięcie państwa rząd szykuje udogodnienia dla biznesu. Jakie warianty są obecnie brane pod uwagę?

„Planujemy kolejną tarczę dla tych, którzy są zamknięci. Są branże, które praktycznie od listopada nie mogą funkcjonować” – zapowiadał wczoraj premier Morawiecki i przywoływał przykłady ostrych zamknięć w innych państwach. Skala pomocy będzie zależała od ostatecznej decyzji w sprawie obostrzeń.
– Nie ma planów żadnej dużej tarczy, a raczej kontynuacji obecnych działań, choć z możliwymi modyfikacjami – podkreśla jeden z naszych informatorów. To oznacza, że przesądzone jest, że Tarcza Finansowa, za którą odpowiada PFR, zostanie wydłużona na kwiecień. Już zaczęły się nieoficjalne konsultacje rozporządzeń wydłużających tę formę pomocy. To koszt kolejnych ok. 5 mld zł. Korekta dotyczy sklepików szkolnych, które są w wielkich tarapatach. Ewentualne modyfikacje tarczy mogą iść w dwóch kierunkach. Przede wszystkim to dodanie nowych kodów PKD, ale dziś ważniejszy kierunek to rozbudowanie pomocy dla gastronomii – branża działa wyłącznie na wynos. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to bon żywnościowy. Pracodawcy mogliby ufundować posiłki i nie byłyby od tego płacone PIT i ZUS. – Chodzi o to, by pracodawcy zamawiali posiłki na wynos dla pracowników, by stworzyć większy popyt – mówi nasz rozmówca. Dziś istnieje możliwość zakupu posiłków dla pracowników, ale jest ona mocno ograniczona i wynika z charakteru pracy, np. dużego wysiłku fizycznego.
O szczegółach w weekend resort rozwoju rozmawiał z PFR. Branża nie pała jednak entuzjazmem do tego pomysłu. „Bon żywnościowy naszym zdaniem nie rozwiąże żadnych problemów. W jaki sposób w szczególności mali restauratorzy mają na tym skorzystać, jeśli goście nie mogą przyjść do lokalu, a jedynie zamawiać?”– napisała nam Agnieszka Furmaniak z Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej. Jej zdaniem w dużych miastach może to spowodować jedynie napędzanie wzrostów pośrednikom w dowozach, którzy pobierają ogromne prowizje od restauratorów. Dlatego zdaniem IGGP rząd powinien otworzyć ogródki restauracyjne i zaapelować do samorządów o maksymalne obniżki, nawet do symbolicznej złotówki za ich funkcjonowanie. Pytanie jednak, czy na takie działanie zgodziliby się epidemiolodzy doradzający rządowi. Branża co prawda argumentuje, że „ryzyko zachorowania na świeżym powietrzu jest o ponad 80 proc. mniejsze”, a badania Uniwersytetu Stanforda pokazują, że „przy zachowaniu reżimu, także w restauracjach nie zarażamy się łatwiej”. Tyle że rząd, wprowadzając obostrzenia, chce ograniczyć mobilność ludzi i możliwość spotkań w grupach.
Kolejny pomysł, który rozważa rząd, to obniżka VAT w gastronomii do 5 proc. Tego chce sama branża. Pozytywne zdanie o tym pomyśle ma wiceminister rozwoju Olga Semeniuk, która odpowiada za tarczę. Na telekonferencji w ubiegłym tygodniu proponowała, aby to rozwiązanie dotyczyło krótkiego okresu. – Jednak my jako izba chcemy rozwiązań długofalowych – podkreśla Agnieszka Furmaniak. Ale w tej sprawie konieczne byłoby przełamanie oporu resortu finansów. A jak wynika z naszych informacji, na razie nie było uzgodnień w tej sprawie z ministerstwem przy Świętokrzyskiej. – Oficjalnie nikt się do nas nie zwracał. Na pewno nie ma mowy, żeby dotyczyło to alkoholu – podkreśla urzędnik resortu finansów.
Trzeci wariant rozważany w rządzie pod adresem branży to pomoc w obniżce czynszów. Jej przedstawiciele skarżą się, że mimo złej sytuacji wynajmujący lokale restauracjom czy barom nie kwapią się do zmniejszania opłat, a te przy dużym spadku obrotów mogą być przyczyną poważnych kłopotów, a nawet zamykania lokali. – To niepokoi. I w tej kwestii zapewne potrzebne będą jakieś działania – podkreśla jeden z naszych rozmówców. Rząd uważa, że na podstawie art. 495 kodeksu cywilnego w sytuacji pandemii czynsze powinny być obniżane. Mówi on o zmniejszeniu lub uchyleniu świadczenia, jeśli jedna ze stron nie może go spełnić z powodu niezależnych od niej okoliczności. Postulatem branży jest przygotowanie ustawy, która wymuszałaby obniżkę w takich przypadkach. Choć na razie rząd liczy, że toczone w zeszłym tygodniu rozmowy z branżami pomogą rozwiązać ten problem bez uciekania się do zmiany prawa.
Jak pisaliśmy w DGP, niemal co dziesiąta firma w branży gastronomicznej w 2020 r. zawiesiła działalność. Z kolei z danych Bisnode A Dun & Bradstreet Company wynika, że prawie 70 proc. z badanych punktów już dzisiaj ma większe lub mniejsze kłopoty finansowe.
Rząd, decydując o obostrzeniach, będzie brał pod uwagę ich potencjalny wpływ na gospodarkę. Po zeszłorocznej recesji w tym roku zapowiada się ożywienie, ale trzecia fala może je osłabić.