Pomoc w uzyskaniu środków z tarcz antykryzysowych dla tych firm, których wnioski zostały odrzucone, oraz taka zmiana przepisów, by pomoc mogła trafić do większej liczby podmiotów – to niektóre zadania, jakie stawia sobie w tym roku Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
O priorytetach w tym zakresie mówił podczas czwartkowej konferencji online zastępca Rzecznika Jacek Cieplak. Jako przykład firm, które obecne przepisy wykluczającą z pomocy w ramach rządowych tarcz, wymienił sklepiki szkolne. Jak ocenił, problem dotyczy ok. 3,5 tys. takich firm w Polsce.
„To 3,5 tys. polskich przedsiębiorców, polskich rodzin, które się z tego utrzymują. W momencie, kiedy mamy w większości zamknięte szkoły i uczelnie, te sklepiki praktycznie nie mają jak przeżyć, a ich PKD (rodzaj działalności, zgodnie z urzędową klasyfikacją – PAP) to sklepy spożywcze - więc są +otwarte+, ale w praktyce są zamknięte” – tłumaczył zastępca Rzecznika w internetowej debacie zorganizowanej przez Regionalną Izbę Gospodarczą w Katowicach.
Jak mówił, tego typu podmioty mogłyby uzyskać wsparcie, gdyby kryterium jego udzielania była – jak postuluje Rzecznik – wielkość spadku obrotów, a nie - jak obecnie - klasyfikacja PKD. „Nie zgadzamy się, żeby jedynym wyznacznikiem był kod PKD, ponieważ bardzo wielu przedsiębiorców ma inne kody PKD i nie dostaje tych rekompensat” – wyjaśnił Cieplak, przypominając, iż Rzecznik wnioskuje o zmianę przepisów w tym zakresie.
„Uważamy, że jedynym sensownym kryterium jest kryterium spadku obrotów o 70 proc. Jeżeli są firmy, którym obroty spadły – powinny one dostać rekompensaty, ponieważ nie mogą działać” – dodał zastępca Rzecznika, nazywając świadczenia z rządowych tarcz nie dotacjami, a rekompensatami za to, że na mocy rozporządzenia niektóre firmy zostały – jak mówił - przymusowo zamknięte.
Jacek Cieplak poinformował, że do biura Rzecznika napływa obecnie ok. 500 wniosków miesięcznie – w większości dotyczą one problemów z uzyskaniem środków z tarcz antykryzysowych. Jednocześnie zastępca Rzecznika przytoczył dane Polskiego Funduszu Rozwoju, z których wynika, że ok. 80 proc. wnioskujących o wparcie przedsiębiorców uzyskuje oczekiwane rekompensaty.
Cieplak ocenił, że największe straty notują branże, które wciąż pozostają zamknięte: gastronomiczna, fitness, weselna czy eventowa. Opowiedział się za regionalizacją obostrzeń, w zależności od sytuacji epidemicznej w poszczególnych regionach.
„Nie chcielibyśmy, żeby był powrót do pełnego lockdownu, ponieważ polskiej gospodarki na to nie stać. Jeżeli mówimy, że mamy ok. 190 mld zł (z tarcz antykryzysowych i innych działań - PAP) już wpompowanych w rynek, i te pieniądze trafiły do przedsiębiorców, to oznacza, że nie jesteśmy w stanie sobie pozwolić na kolejne tego typu dofinansowanie, jeśliby było potrzebne - przy założeniu, że w trzeciej fali epidemii mielibyśmy lockdown” – uważa Jacek Cieplak.
Zastępca Rzecznika zapowiedział dalsze zabiegi, by w okresie pandemicznym nie nakładać nowych zobowiązań podatkowych i danin publicznych, a także zawiesić te już wprowadzane. Wśród nich Cieplak wymienił podatek cukrowy, podatek handlowy, opłatę OZE czy opodatkowanie spółek komandytowych podatkiem CIT. „Bardzo nam zależy na tym, żeby jednak rząd ograniczał podnoszenie czy wprowadzanie nowych podatków w momencie, gdy przedsiębiorcy są w bardzo trudnej sytuacji” – podkreślił Zastępca Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Przypomniał, że środowiska gospodarcze zabiegają o wprowadzenie rozwiązań z tzw. dziesiątki Rzecznika – to postulaty poparte przez ok. 280 organizacji skupionych w Radzie Przedsiębiorców. Chodzi m.in. o rozszerzenie i upowszechnienie "małego ZUS-u" oraz skrócenie postępowań gospodarczych i administracyjnych dotyczących przedsiębiorców.