Poprawa struktury przychodów operatora narodowego wymaga m.in. zmian w polityce zatrudnienia i dużych nakładów inwestycyjnych

Strategia Poczty Polskiej na lata 2021–2023 zakłada skoncentrowanie się na usługach KEP – czyli przesyłkach kurierskich, ekspresowych i paczkach, e-doręczeniach oraz innych usługach i produktach cyfrowych, a także logistyce. Ma to doprowadzić do zmiany struktury przychodów spółki. Obecnie 70 proc. obrotów generują bowiem rynki schyłkowe – głównie listy. Mniej niż jedna trzecia pochodzi zaś z szybko rosnących segmentów. Operator chce te proporcje jak najszybciej odwrócić. Osiągnięcie celu będzie wymagało inwestycji i zmiany struktury zatrudnienia.
Jak pisaliśmy w czwartek, Poczta Polska przez trzy lata zamierza zainwestować 1,2 mld zł – m.in. w automaty paczkowe, sortery i systemy informatyczne. Zapowiada pozyskanie części pieniędzy z zewnętrznych źródeł, ale nie informuje jakich.
– Diagnoza, jaką zarząd Poczty stawia spółce, jest oczywiście słuszna: główny obszar działalności jest niedochodowy i będzie się kurczył z każdym dniem – ocenia dr Mateusz Chołodecki, kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW. – Problematyczne są natomiast proponowane środki zaradcze. Poprzednie kierownictwo Poczty powoli, ale konsekwentnie rozwijało działalność w rosnących sektorach rynku ze środków własnych. Obecne składa deklaracje dużych inwestycji i zapowiada pozyskanie finansowania ze źródeł zewnętrznych – nie wiadomo jakich. Można to odczytać jako apel o wsparcie z bud żetu państwa – mówi ekspert.
Jak strategia Poczty wpłynie na poziom zatrudnienia? Największy polski pracodawca zapowiada, że w tym roku zredukuje swoją 80-tys. załogę o 2 tys. osób. Deklaruje, że to jedyna planowana tura zwolnień grupowych, „która pozwala na zachowanie pozostałych miejsc pracy mimo trudnej sytuacji finansowej”.
Co będzie w kolejnych latach objętych strategią? Prezes Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot nie odpowiada wprost. – Konsekwencją zmian struktury biznesu – spadków wolumenów listowych, wzrostów w obszarze KEP i logistyki – oraz transformacji cyfrowej i automatyzacji są zmiany w strukturze i dopasowaniu skali zatrudnienia do innych wolumenów i procesów operacyjnych. W efekcie również zmniejszenie udziału kosztów pracy w strukturze kosztów ogółem – stwierdza jednak.
A ponieważ większość pocztowców ma pensje na poziomie płacy minimalnej, ten cel będzie można osiągnąć tylko przez zwolnienia. Wynagrodzenia i inne koszty pracy co roku stanowią ok. 70 proc. ogólnej sumy wydatków spółki. W 2019 r. wyniosły one 4,7 mld zł i były o 4,6 proc. wyższe niż rok wcześniej. Mimo to Poczta Polska w ostatnich kilku latach zwiększała zatrudnienie.
– Czy zwolnienia to słuszny kierunek? To zależy, co Poczta chce osiągnąć po stronie przychodów – zastanawia się Mateusz Chołodecki. – Jeżeli zamierza zwiększyć swój udział w rynku KEP, to nie widzę tu wielkiego pola do przeprowadzenia zwolnień. Celowe byłoby natomiast lepsze wykorzystanie obecnych pracowników, np. powierzenie listonoszom małych paczek, które dziś dostarczają kurierzy. To wymagałoby jednak większej elastyczności w zarządzaniu – podkreśla.
Poczta nie podaje, jakie grupy zawodowe obejmą redukcje. – Nie jest jednak celem strategicznym spółki zwalnianie pracowników. Będą naturalne procesy dostosowawcze, przede wszystkim przekwalifikowania – zapewnia Tomasz Zdzikot. Pocztowcy będą mieli szansę przejść do działów związanych z usługami, których znaczenie rośnie. – Już teraz trwa rekrutacja wewnętrzna związana z wprowadzeniem od 1 lipca br. tzw. pakietu VAT dla e-commerce – wskazuje prezes Poczty. – Badanie obciążenia pracy placówek pocztowych i listonoszy zaplanowane jest na maj tego roku, jego wyniki dadzą nam odpowiedź na pytanie, jakie kolejne kroki trzeba będzie podjąć – dodaje.
Związkom zawodowym nie udało się w 2019 r. wywalczyć podwyżki płac, bo zarząd uznał, że to za duże obciążenie dla finansów spółki. W ubiegłym roku sytuację pogorszył COVID-19. – Nie wiemy, jak długo potrwa epidemia, więc nasze prognozy w zakresie wynagrodzeń pracowników i możliwości finansowych spółki są bardzo ostrożne – zastrzega Tomasz Zdzikot. – W perspektywie strategicznej przede wszystkim chcielibyśmy, aby zwiększył się udział motywacyjnych składników wynagrodzeń – dodaje.
Nacisk na redukcję kosztów jest tym większy, że spadkowi przychodów Poczty z usług listowych i reklamowych – o 5,8 proc. wobec 2019 r. – towarzyszył w ubiegłym roku także spadek w sektorze KEP. Z jakiego powodu nastąpił, skoro e-commerce rósł w pandemii jeszcze szybciej, niż prognozowano?
– Szczególnie początek pandemii miał niekorzystny wpływ na sytuację Poczty Polskiej, także w kontekście usług KEP, które na samym początku epidemii nie rosły tak szybko jak w wypadku głównych konkurentów – odpowiada Tomasz Zdzikot. – Wynika to ze specyficznej struktury obrotów spółki. Poczta Polska obsługuje paczki powszechne, nadawane w sieci placówek pocztowych, jak również przesyłki klientów indywidualnych, często właśnie nadających paczki w placówkach. Lockdown i ograniczenia pracy placówek oraz ograniczenie społecznej mobilności w pierwszym okresie pandemii wpłynęły właśnie na ten segment – wyjaśnia. – W drugiej części roku Poczta Polska wróciła do dotychczasowych wzrostów, znów notując rekordowe obroty w okresie przedświątecznym – dodaje prezes spółki.
Mateusza Chołodeckiego to nie przekonuje. – Cała branża kurierska i e-commerce stwierdza, że właśnie dzięki pandemii miała większą dynamikę przychodów, natomiast Poczta odwrotnie. To się wymyka logice i nie wróży dobrze na przyszłość – uważa ekspert.
PP zapowiada pozyskanie pieniędzy z zewnętrznych źródeł