Zamknięcie branży gastronomiczno-hotelarskiej, zmiany w funkcjonowaniu sklepów, odwołanie imprez masowych czy ograniczenie ruchu turystycznego przełożyły się negatywnie na popyt na piwo

– Pandemia to tak naprawdę tylko jedno z wyzwań, z którym przyszło zmierzyć się branży. Była też podwyżka akcyzy oraz niesprzyjająca pogoda. Mieliśmy więc rok destabilizacji dla sektora – uważa Mieszko Musiał, prezes zarządu Związku Browary Polskie.
Według firmy badawczej NielsenIQ sprzedaż piwa w 2020 r. spadła o 1,6 proc. do 31,26 mln hl, przy czym dane te nie obejmują hoteli i gastronomii. Najwięcej stracił alkoholowy lager, ulubione piwo Polaków. - Jego udział w rynku zmalał o 1 pkt proc. do 82,2 proc. Rzadziej sięgaliśmy też po smakowe lagery. To kolejny rok z rzędu, w którym daje się zauważyć taki trend – zauważa Marcin Cyganiak, dyrektor komercyjny w NielsenIQ. Podkreśla jednak, że mimo ilościowego spadku sprzedaży rynek piwa urósł pod względem wartości. – Zwiększyła się ona o 3,1 proc. do 17,97 mld zł.
Zdaniem ekspertów to efekt wprowadzonej na początku ubiegłego roku podwyżki akcyzy o 10 proc. oraz wzrostu kosztów produkcji. – Średnia cena piwa rośnie od dłuższego czasu. Przeciętnie o 20 gr na litrze rocznie, co oznacza, że na koniec 2020 r. była o 8 proc. wyższa niż na początku 2019 r. – wylicza Marcin Cyganiak.
Według Mieszka Musiała wprowadzony od stycznia podatek cukrowy przełoży się na wzrost cen piw bezalkoholowych.
– Wartościowy wzrost rynku to też zasługa samych konsumentów, którzy piją piwo dla smaku, a nie procentów. Tym samym chętniej sięgają po piwne specjalności, które należą do kategorii produktów z wyższej półki – wyjaśnia Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.
Dane Nielsena to potwierdzają. Zgodnie z nimi sprzedaż piw w kategorii top&ultra premium, czyli tych w cenie od 4,65 zł za 0,5 l zwiększyła się najbardziej – o 15,9 proc. Wrósł też popyt o 1,4 proc. na piwa premium, czyli te kosztujące od 2,95 zł do 4,64 zł za 0,5 l.
Piwa z półki ekonomicznej (do 2,14 zł za 0,5 l) i mainstream (do 2,94 zł za 0,5 l) odnotowały spadek sprzedaży. Wyniósł on odpowiednio 1,4 proc. oraz 3,9 proc.
– To dowodzi, że piwo opiera się trendom oszczędzania. Polacy wciąż są gotowi zapłacić więcej, by otrzymać smakowe doznania – komentuje Marcin Cyganiak.
To dobra wiadomość dla branży, bo jest sygnałem do rozwoju kultury warzenia, tworzenia nowych produktów. Już teraz pojawia się ich około 200 rocznie.
To też powód, dla którego wciąż dynamicznie rozwija się segment piw bezalkoholowych, zaliczanych do wyższej półki cenowej. W ubiegłym roku jego wartość przekroczyła symboliczny próg 1 mld zł. Tym samym Polacy wydają na nie już więcej niż na płatki śniadaniowe, majonez czy ryby w puszce. Obecny udział wartościowy tych piw w całkowitej sprzedaży branży wynosi 5,7 proc., w porównaniu do 4,7 proc. w 2019 roku. To oznacza roczną sprzedaż na poziomie 1,5 mln hl. – W niedalekiej przyszłości wartość piw bezalkoholowych może prześcignąć taką kategorię jak herbata – dodaje Cyganiak.
W kolejnych latach można oczekiwać dalszego umacniania się tej kategorii. Sprzyjają temu zmiany demograficzne, ale i trendy zdrowotne. Ludzie młodzi nie chcą rezygnować z piwa, chcą jednak zachować kontrolę nad swoim życiem. W efekcie sięgają po coraz słabsze trunki. Jak wynika z danych Nielsena, przekłada się to na spadek średniej zawartości alkoholu w sprzedanym piwie. W 2018 r. było to 5,6 proc. rok później – 5,5 proc., a w 2020 r. – 5,4 proc.
Dynamika wzrostu rynku piw bezalkoholowych jednak słabnie. Przed laty sięgała nawet 80 proc. Dziś nadal jest dwucyfrowa, ale bliższa 20–30 proc. rocznie. To efekt nasycania rynku. – Widać na nim jednak potencjał do dalszego wzrostu, zwłaszcza gdy spojrzy się na udziały tego rodzaju piwa w całej kategorii w krajach ościennych, np. w Niemczech – zaznacza Mieszko Musiał.
Jaka przyszłość czeka branżę? Przedstawiciele browarów ostrożnie podchodzą do planów. Szczególnie po ostatnim roku, w którym prognozy gospodarcze okazały się obarczone ryzykiem błędu. Dodają, że nikt nie jest w stanie przewidzieć dalszego rozwoju pandemii i skali jej odziaływania na gospodarkę, terminów znoszenia kolejnych ograniczeń, ani tempa szczepień. – Planowaniu nie sprzyja także niepewna sytuacja regulacyjna, w jakiej obecnie funkcjonujemy – podkreśla Mieszko Musiał.
Branża nie ukrywa jednak, że liczy na poluzowanie obostrzeń w branży gastronomicznej i turystycznej, a także na stabilizację regulacyjną i podatkową. Spodziewa się też dalszego rozwoju kategorii piw bezalkoholowych i spadku sprzedaży piw mocnych. Pomimo niesprzyjających warunków piwowarzy wciąż dostrzegają potencjał do zwiększenia swojego wkładu w odbudowę gospodarki po pandemii. – Pomimo spadku rynku polskie browary zasadniczo utrzymały swój łańcuch wartości i mogą stanowić impuls do pobudzenia gospodarki i powrotu na ścieżkę wzrostu – podsumowuje Bartłomiej Morzycki.
Polski rynek piwa
PAO
Materiał powstał przy współpracy ze Związkiem Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce – Browary Polskie