Przedsiębiorczość jest jedną z najważniejszych aktywności w gospodarce. W USA, jak wykazał zespół Ryana Deckera z Uniwersytetu Marylandu w College Park, nowo powstałe firmy odpowiadają w ciągu roku za ok. 20 proc. miejsc pracy. Dobry pomysł można przekuć w zyski, ale ryzyko porażki jest ogromne. Robert Hall (Uniwersytet Stanforda) oraz Susan Woodward (Sand Hill Econometrics) porównali pensje biznesmenów w start-upach finansowanych przez fundusze venture, do zarobków, jakie te osoby otrzymałyby jako zwykli etatowcy. Ryzyko pracownika jest znacznie mniejsze niż przedsiębiorcy, a mimo to ludzie decydowali się na prowadzenie firmy, choć trzy czwarte z nich nie miało zysku z własnego biznesu.

Porażki są często rezultatem ograniczeń finansowych, co dotyczy zwłaszcza nowych firm. A dodatkowe finasowanie przedsiębiorcy mogliby znaleźć np. w obniżeniu składek na ubezpieczenie. Ale system ubezpieczeń społecznych pozwala, także przedsiębiorcom, na uchronienie się przed skutkami nieprzewidzianych zdarzeń. Zatem jak zapewnić ubezpieczenie przedsiębiorcom, pozwalając im swobodniej finansować firmy? Odpowiedź podsuwa doświadczenie Finlandii, w której w 2011 r. rozluźniono wymogi dotyczące składek ubezpieczenia społecznego dla przedsiębiorców.
W tym kraju istnieje kilka rodzajów ubezpieczenia. Przedsiębiorcy mogą wejść do systemu YEL – sami ustalają wynagrodzenie i płacą składki w wysokości od 24,1 proc. do 25,6 proc. (w zależności od wieku). Muszą przy tym pamiętać o ustawowym minimum – w tym roku to niewiele ponad 8 tys. euro rocznie. Ale uczestnicy YEL muszą uważać, bo od wysokości wynagrodzenia, jakie raportują, zależy wysokość zasiłków i emerytury. Pracownicy na umowach korzystają z systemu TyEl. Ich pracodawcy zgłaszają co miesiąc pensje i odprowadzają składkę – bazowa wynosi obecnie 24,8 proc. wynagrodzenia. System YEL daje więcej elastyczności, ale aby móc z niego skorzystać, należało być osobą, która sama lub wspólnie z rodziną posiada co najmniej 50 proc. udziałów w firmie lub tzw. osobą wiodącą (prezesi lub dyrektorzy generalni) z udziałami na poziomie przynajmniej 30 proc. Inni, choć też byli przedsiębiorcami, musieli płacić składki takie same jak pracownicy etatowi. W 2011 r. próg własnych udziałów w firmie obniżono z 50 proc. do 30 proc. Ta zmiana przyniosła dwie konsekwencje. Po pierwsze, znaczna grupa przedsiębiorców mogła przejść do YEL, a w konsekwencji wybrać podstawę, od której płacili składki. Po drugie, znaczna część mogła zaprosić zewnętrznych inwestorów, ponieważ nie musieli utrzymywać wyższego poziomu udziałów w firmie.
Youssef Benzarti (Uniwersytet Kalifornijski) oraz Jarkko Harju i Tuomas Matikka (fiński Valtion taloudellinen tutkimuskeskus, VATT) oszacowali skutki reformy. Strategia badaczy zakładała porównanie dwóch grup przedsiębiorców. Pierwsza – to właściciele firm posiadający udziały w wysokości od 51 proc. do 70 proc. Druga – osoby posiadające między 30 proc. a 50 proc. udziałów. Dla pierwszej grupy nic się w 2011 r. nie zmieniło, dla drugiej – znacząco spadły koszty uzyskania ubezpieczenia od porażki biznesowej (oraz choroby i innych nieszczęść). Ci, którzy mogli, obniżyli składkę – średnio o 16,4 proc. Najsilniej na zmianę zareagowali właściciele młodych firm, obniżając wpłatę średnio o 20,2 proc., natomiast firmy starsze niż pięć lat średnio obniżyły wpłaty o 15,1 proc.
Ale poza kosztami fiskalnymi pojawiły się korzyści gospodarcze: przedsiębiorcy, którym poluzowano reguły, zwiększyli sprzedaż, zatrudnienie oraz zamówienia. Objęci reformą właściciele młodych firm przeznaczyli środki ze zmniejszonych składek na podwyżki oraz zwiększenie nakładów na działalność. Właściciele starszych firm wykorzystali z kolei obniżkę na zwiększenie płynności i kapitału akcyjnego.
Wnioski? Finowie, zwiększając elastyczność w systemie ubezpieczeń dla większej liczby przedsiębiorców, dostarczyli finansowego paliwa ich firmom. Ponadto różne reakcje właścicieli starych i młodych przedsiębiorstw sugerują, że bardziej elastyczny system ubezpieczenia jest korzystny dla biznesu.